- To tylko wybory uzupełniające. Bez żadnego znaczenia - uznał w "Faktach po Faktach" Stefan Niesiołowski (PO), komentując fakt, że PiS w niedzielnych wyborach zdobyło trzy senackie mandaty. Zwrócił uwagę na mobilizację twardego elektoratu partii Jarosława Kaczyńskiego. - Niektóre kościoły to są PiS-owskie budki wyborcze - ocenił Niesiołowski. - PO nie powinna z taką nonszalancją traktować tych wyborów - ostrzegł go Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski.
W niedzielę odbyły się uzupełniające wybory do Senatu. W trzech okręgach, gdzie uzupełniano skład Izby - na Śląsku, Mazowszu i w woj. świętokrzyskim - wygrali politycy PiS: Izabela Kloc, Jarosław Rusiecki i Maria Koc.
"Tylko" wybory uzupełniające
- To tylko wybory uzupełniające. Bez żadnego znaczenia. Nie ma o czym mówić. Elektorat Platformy w marginalnych wyborach nie bierze udziału - tłumaczył Stefan Niesiołowski.
Polityk zwrócił uwagę na niską frekwencję. W żadnym z okręgów nie przekroczyła 10 proc. Na Śląsku było to 9,44 proc., w okręgu w woj. świętokrzyskim - 7,93 proc., na Mazowszu - 6,62 proc. Według posła Platformy ten niewielki odsetek głosujących to twardy elektorat PiS.
Jeżeli PiS chce tworzyć z tego wrażenie swojej potęgi - wszystkiego najlepszego - dodał Niesiołowski.
Lekceważenie wyznawców PiS
- PiS ma swoich wyznawców, Rydzyka i księży, którzy prowadzą agitację w kościołach. Niektóre z nich to są PiS-owskie budki wyborcze - ocenił Niesiołowski. - Dla nas ważniejsze są sondaże ogólnopolskie. I tu prowadzimy nad PiS-em - dodał, zapowiadając pewną wygraną PO w nadchodzących wyborach - samorządowych, prezydenckich i parlamentarnych.
- Lekceważenie tych wyborów jest wyrazem stosunku Platformy do obywateli i demokracji państwa. PO nie powinna z taką nonszalancją traktować tych wyborów. Prawdziwe sondaże to te, które są związane z urną wyborczą - podkreślił.
Polska na manowcach
- Co będzie, to czas pokaże. Ta pycha zostanie ukarana. Bo tu nie o pychę będzie szło, ale o jakość życia Polaków, bo po 7 latach obietnic PO zaprowadziło Polskę na manowce. Tusk zostawia Polskę z gigantycznym zadłużeniem - stwierdził polityk Solidarnej Polski, zastanawiając się jednocześnie czy Ewa Kopacz, jako nowy premier "to dobra, czy zła wiadomość dla Polski?"
Według Ziobry nie. - Pani Kopacz przez 4 lata była ministrem zdrowia. A co po niej pozostało? Na pewno dwukrotnie większy budżet na służbę zdrowia w stosunku do czasów rządów PiS. Ale i dwukrotnie dłuższe kolejki do specjalistów - ocenił były poseł PiS. - Pytanie nasuwa się: co się dzieje z tymi pieniędzmi? W Polsce następuje proces wyprowadzenia gigantycznych pieniędzy do rożnych grup interesów, które żerują na pieniądzach NFZ - odpowiedział sobie polityk.
Jak ocenić Ewę Kopacz?
Innego zdania był drugi gość Grzegorza Kajdanowicza. - To bardzo dobra nominacja. Pani Kopacz była dobrym ministrem zdrowia i uważam, że będzie bardzo dobrym premierem. Jest rzeczowa, wolna od ulegania modom. Również w sprawie in vitro prezentuje bardzo racjonalną postawę. Myślę, że będzie dobrym premierem, skoro PiS tak jej nienawidzi - skwitował Niesiołowski.
- Chroń nas panie Boże przed takim premierem. Niech rządzi jak najkrócej. Tam, gdzie nie starczy jej kompetencji, będzie robić to, co będzie chciał Donald Tusk - stwierdził Zbigniew Ziobro.
Autor: jl//rzw/kka / Źródło: tvn24