Na oddział, na którym pracował profesor Romuald Dębski, trafiały najcięższe przypadki. Profesor operował pacjentki, które inni lekarze bali się leczyć. Na jego oddziale przeprowadzano zabiegi wyjątkowe w skali światowej. Często podkreślał, że jego praca jest pięknym zawodem i że nie wyobraża sobie, żeby mógł robić coś innego. Zmarłego Romualda Dębskiego wspomina Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektorka szpitala, w którym pracował. - Nikomu nigdy nie odmówił pomocy, bez względu na to, kto się do niego zwracał - mówi.
- Od pierwszego dnia studiów wiedział, że będzie położnikiem - wspomina Romualda Dębskiego Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. - Nikomu nigdy nie odmówił pomocy, bez względu na to, kto się do niego zwracał - zaznacza.
Jak mówi Gałczyńska-Zych, niesamowite w profesorze Dębskim było to, że "pomagał nawet swoim wrogom albo co najmniej osobom nieżyczliwym, był ponad to". - Z tego powodu był wielki i tak kochany i tak poważany - dodaje.
"Straciliśmy wszyscy, straciły polskie kobiety"
- Traktował każdą pacjentkę i każdy problem bardzo osobiście. Miał ogromną wiedzę, potrafił zastosować najnowocześniejszą medycynę i podjąć odpowiednią decyzję w odpowiednim momencie, to niebywałe. Ta intuicja lekarska jest nie do zastąpienia, nawet przez wiedzę, przez aparaturę. To "coś" trzeba w sobie mieć i to "coś" profesor Romuald Dębski miał - wskazuje dyrektor Szpitala Bielańskiego, w którym pracował profesor. - Jak odszedł dziś na ten wieczny dyżur, to straciliśmy wszyscy, straciły polskie kobiety. Odszedł wybitny człowiek - mówi.
Profesor Romuald Dębski urodził się w 1956 roku. W 1982 ukończył studia medyczne w Akademii Medycznej w Warszawie. Był specjalistą położnictwa, ginekologii i endokrynologii, jednym z założycieli Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, kierownikiem Kliniki Położnictwa i Ginekologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Szpitalu Bielańskim w Warszawie.
Zmarł w czwartek w wieku 62 lat.
Autor: akw/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24