Czuła się napiętnowana, czuła, że jest złą matką, dlatego nie zdecydowała się zadzwonić po pogotowie, gdy córka wyślizgnęła jej się z rąk i zmarła. Nie miała dobrego kontaktu z rodziną, dlatego może zdecydowała się o "samotnym pochowaniu dziecka" - mówił w "Kropce nad i" Krzysztof Rutkowski. Oświadczył, że dla niego wersja jest jedna: nieszczęśliwy wypadek. - Zrobiliśmy eksperyment z lalką - opowiadał.
- To (co zrobiła-red.) to był oczywiście błąd, bo jakby zgłosiła się na policję i powiadomiła pogotowie, byłaby ofiarą nieszczęśliwego wypadku. Miałaby zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, który zresztą ma - mówił Rutkowski.
Zaznaczył, że dla niego "wersja jest tylko jedna - nieszczęśliwy wypadek". A to - przekonywał - potwierdziła sekcja zwłok półrocznej Magdy.
Zapewniał ponadto, że prawdopodobieństwo wysunięcia się dziecka z kocyka jest bardzo duże. - Przeprowadziliśmy eksperyment z lalką ubraną w podobne śpioszki i owiniętą podobnym kocem. Łatwość wysunięcia się tego dziecka była nieprawdopodobna - opowiadał Rutkowski.
Uściślił jednocześnie, że do zdarzenia doszło już po tym, jak mąż kobiety, Bartłomiej, pomógł jej znieść wózek ze schodów i pojechał się po zakupy. - Katarzyna udała się wtedy do swojej matki. W momencie przejścia ok. 200 metrów przypomniała sobie, że nie ma pampersów. Żywe dziecko widziała sąsiadka. Biegnąc do domu z dzieckiem pod pachą, ubranym w kombinezon i otulonym w koc, prawdopodobnie potknęła się o wysoki próg, znajdujący się u nich w mieszkaniu, a wtedy dziecko wyślizgnęło się jej z tego koca - przypomniał przedstawianą przez niego i Katarzynę W. wersję wydarzeń.
"Mnie nie oszukała"
Rutkowski ocenił, że łzy matki Magdy, podczas pierwszej konferencji prasowej z jej udziałem, były jak najbardziej prawdziwe. Zapytany, czy w związku z tym zdołała go oszukać odpowiedział, że "Katarzyna W. chciała oszukać wszystkich, ale jego nie oszukała", gdyż już wtedy wiedział, że jest zamieszana w sprawę zaginięcia dziewczynki. Jak podkreślił, gdyby on i jego pracownicy nie zatrzymali kobiety, to być może popełniałby samobójstwo.
Jak twierdzi były detektyw, za pomoc w rozwiązaniu sprawy wdzięczna jest mu zarówno Katarzyna, "jak i rodzina Bartka oraz również jej rodzina". - Jak pani uważa, jak można żyć z obciążeniem, że się doprowadziło do śmierci dziecka? - pytał w "Kropce nad i" Rutkowski.
W środę w Sosnowcu odbędzie się pogrzeb Madzi. Nie weźmie w nim udziału matka Madzi - nie dostała przepustki z aresztu. Ma w nim spędzić dwa miesiące. Jest podejrzana o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Także w środę sąd zdecyduje, czy uchylić areszt kobiecie - zażalenie na taką decyzję złożył pewłnomocnik Katarzyny W.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24