- Pismo od ABW wpłynęło do kancelarii (premiera) 24 maja. Od tego dnia do początku czerwca to kwestia tygodnia. Myślę, że w tym czasie pismo nie dotarło do rąk premiera - ocenił w "Jeden na Jeden" w TVN24 Jarosław Gowin. Komentował w ten sposób informację, że Donald Tusk otrzymał notatkę Agencji o działalności Amber Gold już w maju.
W poniedziałek Przemysław Wipler (PiS) na Twitterze napisał: "Właśnie dostałem odpowiedz na interpelację ws. Amber Gold z 24.07.2012: Donald Tusk od 24 maja wiedział od ABW, ze spółka AG nie ma złota!!!".
"Jest pytanie, kiedy dotarło do rąk premiera"
Czy premier Tusk ma dobrą pamięć? - pytał ministra sprawiedliwości Bogdan Rymanowski. - Jest historykiem, więc zapewne ćwiczy pamięć - odparł Jarosław Gowin.
- Nie zauważył pan w kontaktach osobistych z panem premierem, że ma jakieś problemy z amnezją? - dociekał dziennikarz.
- Domyślam się do czego pije pan redaktor, bo od wczoraj jest to tematem zainteresowania mediów. Chodzi zapewne o to, że pan premier powiedział, że rozmawiał z synem o Amber Gold gdzieś w czerwcu, a pismo z ABW wpłynęło, a w każdym razie zostało wysłane, do kancelarii premiera w maju - co potwierdził wczoraj rzecznik prasowy rządu, Paweł Graś. Natomiast jest pytanie, kiedy dotarło do rąk premiera - odpowiedział minister.
Jakie notatki czyta premier?
Rymanowski przypomniał, że na konferencji prasowej w połowie sierpnia szef rządu oświadczył, że sugestia, że mógł mieć tajne dane i dzięki nim uprzedzić syna jest "niemądra, a nawet nieprzyzwoita". - Teraz wiemy, że takie pismo od ABW dotarło do premiera 24 maja - zauważył dziennikarz. - Od tego dnia do początku czerwca to kwestia tygodnia. Myślę, że w tym czasie pismo nie dotarło do rąk premiera - ocenił Gowin. Dodał, że zazwyczaj zanim jakiś dokument trafi do ministra lub prezesa rady ministrów, jest wcześniej przeglądany przez jego współpracowników.
Rymanowski w odpowiedzi na to stwierdzenie zwrócił uwagę, że przecież dokument nie był zwyczajną notatką, tylko pismem od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Skoro więc premier takich notatek nie czyta, to jakie czyta? - pytał dziennikarz.
- Nie wiemy, czy nie czytał. Pytanie, kiedy to zrobił. Ja nie mam żadnych powodów, by podważać wiarygodność premiera w tej sprawie - powiedział Gowin.
Rząd zdeterminowany, sądy niekoniecznie
Minister zapewniał też, że "rząd jest zdeterminowany, by wyjaśnić wszystkie wątki Amber Gold", o czym najlepiej świadczy ubiegłotygodniowa debata w Sejmie. Jarosław Gowin był też pytany o wyniki kontroli, którą zlecił przeprowadzić w związku z czterokrotnym zawieszaniem wyroku więzienia dla Marcina P. Według szefa resortu sprawiedliwości "z wyjaśnień wynika za mało". - Nie jestem usatysfakcjonowany. Będę domagał się od pani prezes sądu apelacyjnego w Gdańsku dalszych wyjaśnień - poinformował minister. Dodał, że nie może wykluczyć niedopełnienia obowiązków sędziego ws. przepustek dla Marcina P. - W razie niedopełnienia obowiązków, powinny zostać wyciągnięte surowe konsekwencje dyscyplinarne, włącznie z pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu - zagroził Gowin. - Podejrzewa pan, że sędziowie kryją innych sędziów (ws. Amber Gold)? - pytał Rymanowski. - Nie, ale nie mam poczucia, że środowisko sędziowskie w tej sprawie wykazywało się taką determinacją w wyjaśnieniu i samooczyszczeniu, jaką ma na przykład ministerstwo sprawiedliwości - ocenił Gowin.
Odnosząc się do chęci powołania sejmowej komisji śledczej ws. AG minister stwierdził, że byłaby to "hucpa" służąca biciu w szefa rządu.
Marcin P. "pod ochroną"
Minister był też pytany, czy to prawda, że Marcin P. poprosił o ochronę w więzieniu, o czym donosiły media. Przyznał, że podejrzany znajduje się "pod ochroną". - Jeszcze zanim Marcin P. poprosił o ochronę, władze więzienia były przygotowane - poinformował Jarosław Gowin.
Autor: ktom//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24