Nie tylko kebaby, hot-dogi i hamburgery będą czekać na przyjeżdżających do polski kibiców. Co będą mogli jeszcze zjeść zgłodniali po meczowych rozgrywkach? Nie zabraknie pierogów, żurku i bigosu.
Na Euro 2012 do Warszawy przyjadą setki tysięcy kibiców. Każdy będzie chciał coś zjeść. Pytanie co i gdzie.
W centrum miasta w centrum zainteresowania głodnych przechodniów jest menu tureckie, czyli kebaby. Innych "międzynarodowych" dań w okolicach Strefy Kibica w centrum miasta też nie zabraknie.
Polska wieprzowina
Co będzie numerem jeden na Euro? Sebastian Limbiewski, właściciel baru szybkiej obsługi, szybko odpowiada, że szybkie jedzenie ma tutaj największe powodzenie. Ale kibiców namawiać będzie do produktów made in Poland.
- Mamy pierożki z mięsem, z kapustą z grzybami, mamy również kiełbaskę z rożna. Tak że polskie jedzonko też mamy oprócz kebabów - mówi. I dodaje: - Fast-foody cieszą się największą popularnością i uważam, że takie rzeczy będą schodziły najbardziej.
Do promowania polskiej kuchni gotują się też kucharze. Andrzej Polan, szef kuchni Novotel Airport Warszawa, wie, że Euro to niepowtarzalna okazja do pokazania jak smakuje Polska. Szykuje więc na czerwiec specjalny jadłospis. Chce, żebyśmy pochwalili się plackami ziemniaczanymi i pierogami.
- Na pewno coś z wieprzowiny, jednak Polska słynie z tej wieprzowiny. Uważam, że ona jest naprawdę dobrej jakości. W formie jakiś niedużych porcji jakiś tam mielonej. Coś co bierzemy, na tak zwany kęs, i daje nam to idealny sposób na to, żeby się wzmocnić podczas oglądania - tłumaczy.
"Od kebabów nie uciekniemy"
Jednak chyba największa polska kuchnia na Euro powstanie przed Pałacem Kultury i Nauki - w Strefie kibica. Razem 80 punktów gastronomicznych. Ponoć nie najemy się wstydu. Bo na frytkach i hamburgerach się nie skończy.
- Będzie to np. żurek, będą także pierogi, znajdziemy też bigos - zapewnia Marta Brzegowa, rzecznik Warszawy ds. Euro 2012.
Ile będzie takich punktów w całej Polsce? Nikt tego nie policzył. Wszyscy liczą jednak, że kibice poznają Polskę od kuchni. Tej naszej.
- Od kebabów nie uciekniemy, bo one są wszędzie, ale jeśli ktoś trafi do Krakowa i pojawi się w nocy na Kazimierzu, to oczywiście kebaba nie zje, ale tą zapiekankę kultową, którą je się tam o 2, 3 nad ranem, na pewno - mówi kucharz Robert Sowa.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24