Były szef MON Aleksander Szczygło nie pamięta, kiedy dowiedział się o wydarzeniach w Nangar Khel. W "Kropce nad I" powiedział też, że mimo ostrzelania cywilnej wioski, dziś też awansowałby szefa polskich wojsk w Afganistanie.
- Gen. Tomaszycki na to zasłużył, dobrze wypełniał swoja misję - mówił w "Kropce nad i" Szczygło. To, że Tomaszycki bronił oskarżonych teraz żołnierzy, Szczygło uzasadnia brakiem wiedzy. - Generał Tomaszycki nie znał wszystkich ustaleń prokuratury, dlatego mógł mówić, co uważał za słuszne - dodał.
Były szef MON nie mógł przypomnieć sobie, że wczesną jesienią 2007 odznaczył także żołnierzy, którzy dziś siedzą w areszcie. - Oni nie zostali odznaczeni - utrzymywał. Kiedy Monika Olejnik pokazała mu komunikat w tej sprawie, odparł: - No może dostali, ale takich odznaczeń było bardzo dużo, wiele tysięcy w ciągu roku.
"Jeden meldunek nie przesądza o sprawie" Były minister tłumaczył się także z pierwszego komunikatu z wydarzeń z ostrzału afgańskiej wioski. Informacja z 23 sierpnia 2007 roku mówiła o tym, że Polacy odpowiedzieli ogniem na atak talibów, którzy chowali się pośród ludności cywilnej. - Komunikat był taki, jakie informacje dostałem. Później, aż do zatrzymania żołnierzy, komunikatów nie było żadnych, ponieważ uważałem że to nie jest w interesie kraju - tłumaczył Szczygło. Dodał, że później przychodziły różne informacje, które trzeba było potwierdzić. - Jeden meldunek nie przesądza o sprawie, nie wiemy o niej wszystkiego, dlatego jest postępowanie prokuratorskie, którego zwieńczeniem będzie proces - mówił.
Gość "Kropki nad I" mówił, że zawsze bronił swoich żołnierzy i ponownie przeprosi za swoje "niestosowne" słowa (Wczoraj "Superwizjer" TVN pokazał wypowiedź Szczygły, który nazwał oskarżonych żołnierzy durniami). - Ja rąk nie umywam - dodał.
Szczygło: spowiadać się będę dopiero prokuraturze Minister na wiele pytań nie chciał udzielić odpowiedzi. - Ja niebawem będę przesłuchany. Jedyna instytucja, której będę się spowiadał, to prokuratura - mówił były szef MON.
Aleksander Szczygło wielokrotnie powtarzał, że tylko prokuratura zna wszystkie ustalenia i trzeba jej pozwolić spokojnie pracować. - Poczekajmy na orzeczenie sądu. Myślę, że trzeba to wyjaśnić do końca, bez względu na to, jak będzie bolało - stwierdził.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24