- Spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim nie oznacza zawarcia koalicji. Nie rozumiem, dlaczego moja rozmowa z prezesem PiS wywołała takie reakcje - powiedział szef SLD Leszek Miller, nawiązując do spotkania ws. wyborów samorządowych i wspólnie ogłoszonego przez obu polityków apelu o przeprowadzenie ponownego głosowania.
Miller był pytany w środę, czy w związku z tym, że Kaczyński mówi o fałszowaniu wyborów samorządowych i wobec jego planów dotyczących marszu 13 grudnia, nie żałuje, że spotkał się z prezesem PiS.
Szef SLD stwierdził na konferencji prasowej, że nie jest wspólnikiem Kaczyńskiego.
"Warto rozmawiać na ważne tematy"
Przypomniał, że kiedy uczestniczył w różnych rozmowach z politykami, "wszyscy byli zachwyceni".
- Teraz, kiedy spotkałem się nie w atmosferze spisku, tylko oficjalnie w Sejmie z szefem dużej partii opozycyjnej, wszyscy uważają to za jakąś fanaberię, wręcz przestępstwo. Otóż nie podzielam tego poglądu - oświadczył szef SLD.
- Polityka polega na tym, że warto rozmawiać na ważne tematy i nikt z tych rozmów nie powinien być wykluczony - zaznaczył Miller.
Dodał, że dobrze pamięta, jak SLD na początku polskiej transformacji był izolowany i wykluczony. - Nikt nie chciał z nami rozmawiać. Czy na tym polega demokracja? - pytał Miller.
Miller zaznaczył, że spotkanie z Kaczyńskim nie oznacza zawarcia koalicji. - Argumentacja szeroko stosowana przez cześć polityków i publicystów, że spotkanie z politykiem oznacza zawarcie kolacji, jest prymitywne i prostackie - stwierdził Miller.
Szef SLD spotkał się z Kaczyńskim w ubiegłym tygodniu. Po rozmowie wspólnie zaapelowali o skrócenie kadencji samorządów wybranych 16 listopada i przeprowadzenie nowych wyborów.
Ich zdaniem nieprawidłowości podczas niedzielnych wyborów było zbyt dużo, by można uznać ich rezultat.
Zmiany w prawie wyborczym
Miller poinformował na środowej konferencji prasowej, że w trakcie wtorkowego spotkania z prezydentem Bronisławem Komorowskim przedstawił propozycje zmian w kodeksie wyborczych. Jak się bowiem wyraził, "skomplikowano sytuację można rozwiązywać tylko w parlamencie a nie na ulicy". Wśród propozycji znalazły się: standaryzacja lokali wyborczych, urn wyborczych, które miałyby być przezroczyste oraz standaryzacja kart wyborczych. A także np. przejście z sytemu d'Hondta na Sainte-Lague.
W opinii Millera, Sainte-Lague jest bardziej proporcjonalny i w wyborach samorządowych byłby bardziej sprawiedliwy.
Lewica chce także wprowadzić do Kodeksu wyborczego zakaz publikacji sondaży wyborczych na 2 tygodnie przed wyborami.
Autor: MAC//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24