Jestem wkurzony, że polskie państwo naraża mnie na to, żeby traktować mnie jak przestępcę. To jest chore - powiedział w "Piaskiem po oczach" Tomasz Kalita. Były rzecznik SLD, który cierpi na złośliwego guza mózgu, mówił o swojej walce o zalegalizowanie medycznej marihuany.
Kalita był pytany m.in. dlaczego - jego zdaniem - sprawa legalizacji tego preparatu wywołuje w Polsce tyle emocji.
- Uważam, że niestety wszystko w naszym kraju w pewien sposób jest klasyfikowane jako "czarno-białe", wszystko jest zideologizowane. Wszędzie jest jakieś niepotrzebne napięcie - ocenił były rzecznik SLD.
- To działa jak zaklęcie. (Niektórzy) od razu sądzą, że ja chcę być legalnym ćpunem. A ja nie chcę być legalnym ćpunem, tylko po prostu chcę wyzdrowieć - tłumaczył.
Jak mówił, rozumie obawy np. ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, że ubocznym skutkiem nowych rozwiązań będzie to, iż marihuana będzie częściej wykorzystywana także do celów rekreacyjnych.
- Ale lepiej mieć wpływ na ten rynek niż nie mieć żadnego - stwierdził Kalita. Odpowiedział też na inny zarzut ministra, według którego medyczna marihuana wcale może nie być tak skuteczna jak się sądzi.
- Ja panu ministrowi mówię jedno: w tej chorobie ważna jest psychika i wiara. Jeśli ktoś może dzięki temu, że wierzy w działanie tego środka, choć trochę wyzdrowieć, zostawić tę chorobę, to to jest bardzo silny czynnik. Pan minister jako lekarz powinien o tym wiedzieć - powiedział Kalita.
"Nie będąc posłem, będę miał swoją ustawę"
Gość "Piaskiem po oczach" mówił też o kulisach swojego piątkowego spotkania z parą prezydencką.
- Prezydent zapytał, jak się czuję, czy czegoś mi w tym wszystkim potrzeba. Ale przede wszystkim poświęcił swój czas, posłuchał tych wszystkich uwag. To jest fajne - relacjonował Kalita.
Dodał, że nie musiał przekonywać Andrzeja Dudy do swoich racji.- Prezydent tak samo jak ja i wielu naszych współobywateli nie rozumie, dlaczego coś, co może pomóc, ulżyć w cierpieniu, nie może być zalegalizowane - mówił polityk SLD. Podczas spotkania "szukał nadziei na to, że jak ustawa wyjdzie z Sejmu (o zalegalizowaniu medycznej marihuany - red.), to prezydent ją podpisze".
Jak mówił, podczas spotkania z prezydentem nie zdradził, czy używa zakazanego dziś oleju konopnego, czy nie. - To moja prywatna sprawa - tłumaczył. - Ale to jest chore. Jestem wkurzony, że polskie państwo naraża mnie na to, żeby traktować mnie jak przestępcę - dodał.
Podkreślił też, że mimo choroby i rezygnacji z obowiązków zawodowych nadal jest uzależniony od polityki. - Dopiero teraz poczułem przy tej całej sytuacji, ile można. I to nie będąc w parlamencie - mówił Kalita. - Nie będąc posłem, będę miał swoją ustawę - dodał.
"Mój pies jest lepiej zapraszany do weterynarza"
Były rzecznik SLD mówił również o tym, jak zmagania z chorobą przewartościowały jego życie. - Człowiek zaczyna być koneserem życia. Ta kawa na Nowym Świecie czy gdzieś w kawiarni, ona inaczej smakuje. Ona smakuje jak życie - tłumaczył Kalita.
Z perspektywy pacjenta onkologii ocenił z kolei, że organizacja polskiej służby zdrowia jest "przerażająco słaba". Jak mówił, często spotyka się też z bezdusznością i brakiem empatii.
- (W kolejce do lekarza - red.) słyszy pan tylko, jak pana wywołują przez megafon: "Kalita". Jak idę do weterynarza, to tam mój pies jest lepiej zapraszany - wspominał gość "Piaskiem po oczach". Podkreślił jednak, że "nie ma wątpliwości co do polskich lekarzy".
- Lekarzom zawdzięczam życie, w tym tygodniu odebrałem dobre wyniki. Nie dość, że świetnie mi wycięto tego guza mózgu, to jeszcze poprowadzono tak skuteczną terapię, że nie odrodził się - mówił Kalita.
Autor: ts/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24