- Nigdy nie łączyły mnie z komendantem opolskiej policji żadne bliższe relacje osobiste i nie byłam jego kochanką - powiedziała nadkom. Katarzyna Szawdylas-Wasielewska w wywiadzie udzielonym programowi "Uwaga!" TVN. Skandal w opolskiej policji, nazwany już seksaferą, wybuchł miesiąc temu po opublikowaniu przez "Nową Trybunę Opolską" informacji o intymnych rozmowach komendanta wojewódzkiego i jego podwładnej.
Nadkom. Katarzyna Szawdylas-Wasielewska stwierdziła kategorycznie, że nie miała romansu z komendantem. - Zawsze w relacjach służbowych, w stosunku do innych policjantów przestrzegałam zasady etyki zawodowej i nigdy mnie nie łączyły z opolskim komendantem wojewódzkim żadne bliższe relacje osobiste i nie byłam jego kochanką. Takie twierdzenie to jest zwykłe pomówienie - mówiła nadkomisarz Katarzyna Szawdylas-Wasielewska. Policjantka dodała, że treść rozmowy zna jedynie z doniesień medialnych. - Nie wiem w jakim zakresie ten materiał jest autentyczny, w jakim zakresie został zmanipulowany dla potrzeb sensacji medialnych - powiedziała. Jak podkreśliła, nagranie dotyczy rozmów prywatnych i nieoficjalnych. Policjantka twierdziła, że w jej pracy, to przełożeni nadają ton rozmowom. - Przełożeni stosują pewną retorykę i styl komunikacyjny i decydują o tym, jak podwładni z nimi rozmawiają - argumentowała i dodała, że jej praca zdominowana jest przez mężczyzn, dlatego stosowała retorykę, która do nich trafiała - "pełną zobrazowań, odnoszących się do tematyki damsko-męskiej, seksualnej." - To nie znaczy, że rozmawialiśmy o naszych własnych kontaktach seksualnych - podkreśliła. Katarzyna Szawdylas-Wasielewska zaprzeczyła, by to ona nagrała rozmowę. Jej zdaniem, nie zrobił tego także komendant. - To nagranie upublicznili przestępcy. Jest nielegalne i pozyskane w wyniku przestępstwa - podkreślała.
"Czuję się zdeptana"
Po aferze komendant wojewódzki policji odszedł na emeryturę, otrzymał 80 tys. zł odprawy, a co miesiąc dostanie 10 tys. zł świadczeń emerytalnych. Natomiast policjantka została zawieszona w obowiązkach i straciła połowę pensji. - Czuję się z tego powodu całkowicie zdyskryminowana i zdeptana, bo to wygląda tak, jakby moja organizacja stosowała filozofię "czarnej owcy". Jest kobieta, ona jest czarną owcą, jest niekompetentna i trzeba jej się pozbyć. My wszyscy jesteśmy ok. Jak się jej pozbędziemy, to dalej będziemy porządną organizacją - wyjaśniła.
Policyjna "sekstaśma"
Śledztwo dotyczące założenia i wykorzystania podsłuchu w gabinecie komendanta opolskiej policji prowadzi Prokuratura Okręgowa z Legnicy. Sprawą zajął się także Rzecznik Praw Obywatelskich. Płytę z nagraniem przesłał pocztą do redakcji "Nowej Trybuny Opolskiej" anonimowy informator. W liście dołączonym do płyty napisał m.in.: "przesyłam autentyczną, nagraną w listopadzie 2012 roku płytę, która ukazuje, w jaki sposób załatwia się sprawy w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu".
Oprócz intymnych szczegółów mogących sugerować związek komendanta z podwładną pojawiają się również wulgarne określenia dotyczące sposobu prowadzenia się jednego z komendantów rejonowych. Ta ostatnia wypowiedź nadkomisarz Katarzyny Szawdylas-Wasielewskiej jest podstawą zawieszenia jej w obowiązkach służbowych i trwającego postępowania dyscyplinarnego.
Sam komendant wojewódzki policji błyskawicznie odszedł na emeryturę. Decyzję o dalszych losach policjantki podejmie nowy szef Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. Odrębne postępowanie w sprawie założenia podsłuchu w gabinecie poprzedniego komendanta prowadzi prokuratura w Legnicy.
Źródło: tvn24, Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN