- Na SOR-ach dzieją się dantejskie sceny, a my chcemy wracać do pracy. Naprawdę, pogadajmy - mówił prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski w "Faktach po Faktach", zwracając się do Sławomira Neumanna. - Nie można prowadzić negocjacji z pistoletem przyłożonym do skroni - odpowiadał mu wiceminister zdrowia.
W związku z brakiem porozumienia resortu zdrowia z Porozumieniem Zielonogórskim ws. kontraktów na 2015 r., część lekarzy po 1 stycznia nie otworzyła swoich przychodni i gabinetów. Punktami spornymi są m.in. nowe obowiązki lekarzy rodzinnych związane z wejściem w życie pakietu onkologicznego oraz sposób finansowania POZ.
Jacek Krajewski podkreślał, że przychodnie podstawowej opieki zdrowotnej są niedofinansowane. - Nie można mieć mercedesa, kiedy ma się tylko małego fiata - mówił. Podkreślał, że ministerstwo chciało nałożyć zbyt wiele obowiązków na lekarzy rodzinnych. Apelował do wiceministra, by rozłożyć wszystkie zadania w czasie i wrócić do negocjacji.
- Otwórzcie gabinety i będziemy o tym rozmawiać - odpowiedział mu Neumann. - Nie można prowadzić negocjacji z pistoletem przyłożonym do skroni, dobrze, żeby tę broń schować za plecy - ocenił wiceminister.
Krajewski podkreślił, że przez zerwane negocjacje lekarze są w klinczu. - My nie otworzymy przychodni, a ministerstwo nie chce z nami rozmawiać, bo nie otworzymy - zaznaczył.
Zamknięte drzwi przed pacjentami
Krajewski stwierdził, że jeżeli jakiemuś pacjentowi stanie się krzywda, to cała odpowiedzialność będzie spoczywała na Ministerstwie Zdrowia. Jego zdaniem to właśnie resort nie zapewnił bezpieczeństwa pacjentom. - Bo lekarze zamknęli przed nimi drzwi - bronił się Neumann.
- Na SOR-ach dzieją się dantejskie sceny, a my chcemy wracać do pracy. Naprawdę, pogadajmy - odpowiadał mu Krajewski. - Chcecie wrócić, otwórzcie gabinety i rozmawiajmy - ripostował wiceminister.
Gotowi negocjować "aż do skutku"
Ministerstwo zaproponowało lekarzom PZ, by podpisali umowy z NFZ w obecnej formie, a gdy późniejsze negocjacje ich nie zadowolą, to przypomniało, że mają trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Krajewski ocenił, że to nie jest dobre rozwiązanie. - To łatwo powiedzieć. Jak już zaczniemy pracę, to będziemy pracować i to na warunkach, przeciwko którym protestujemy - uzasadnił. Prezes Krajewski tłumaczył też, dlaczego lekarze PZ już dzień przed zerwaniem negocjacji z ministerstwem, wywiesili na drzwiach swoich gabinetów wytyczne ws. zamknięcia przychodni. W poniedziałek zwrócił na to uwagę minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
- Musieliśmy powiadomić pacjentów jak będzie, bo przecież, gdyby nie wiedzieli, że 2 stycznia mogą zastać zamknięte gabinety, to mogliby mieć do nas ogromne pretensje - tłumaczył taką decyzję Krajewski.
Zaznaczył, że PZ było gotowe "negocjować aż do skutku" z ministerstwem.
"Wygórowane warunki"
Resort zdrowia zaapelował, by lekarze otwierali nowe placówki POZ. W "Faktach po Faktach" Neumann tłumaczył, że nie oznacza to wcale, iż w ten sposób ministerstwo chce doprowadzić do "zmarginalizowania" bądź "rozbicia" federacji. - Naszym celem nie jest zastąpienie starych przychodni nowymi, bo to byłoby absurdalne, to by trwało - zapewniał. - Naszym celem celem jest przekonanie lekarzy rodzinnych do tego, by wrócili do gabinetów, otworzyli je w środę i byśmy mogli spokojne porozmawiać o przyszłości podstawowej opieki zdrowotnej - dodał.
Przypomniał, że PZ "wielokrotnie pod koniec roku stawiało bardzo wygórowane warunki poszczególnym ministrom zdrowia".
Autor: db/kka/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24