Burze, które przechodziły przez Polskę, w Bydgoszczy spowodowały znaczące zniszczenia na Cmentarzu Nowofarnym. Nawałnica przewróciła kilka drzew, które zniszczyły nagrobki i wyrwały płyty chodnikowe.
W piątek przez Polskę przeszły gwałtowne nawałnice, których efektem były powalone drzewa, uszkodzone budynki i zalane piwnice. Na bydgoskim Cmentarzu Nowofarnym przy ulicy Artyleryjskiej wichura przewróciła kilka drzew.
Drzewa zniszczyły nagrobki, kolejne groziło zawaleniem
Upadające drzewa zniszczyły co najmniej kilka nagrobków, a także - przez wyrwanie korzeni - wyszarpały płyty chodnikowe.
Czytaj też: Stodoła w ogniu po uderzeniu pioruna
- Około godziny 10.30 otrzymaliśmy informację dotyczące kolejnego drzewa, które grozi upadkiem. Zgłaszający poinformował, że jest ono przechylone i może się przewrócić. Usunęliśmy je, żeby nie sprawiło podobnego niebezpieczeństwa jak drzewa, które przewróciły się wczoraj - powiedział dziennikarzowi tvn24.pl starszy kapitan Karol Smarz, rzecznik prasowy bydgoskiej straży pożarnej.
Smarz dodał, że w wyniku nawałnic na terenie miasta zostało uszkodzonych kilka budynków. - Interweniowaliśmy ponad 100 razy, zgłoszenia dotyczyły najczęściej powalonych konarów drzew i zalanych piwnic. Większość tych zdarzeń miała miejsce w centrum Bydgoszczy. Rano sytuacja pogodowa się uspokoiła, myślę, że do południa zakończymy działania związane z usuwaniem skutków nawałnicy - przekazał strażak.
Nawałnice w Polsce. Strażacy podsumowują działania
- W ciągu ostatniej dobry odnotowano blisko 3700 interwencji strażaków w całym kraju. W tym w piątek to są 3582 akcje, głównie na Pomorzu, czyli województwa pomorskie, zachodniopomorskie i kujawsko-pomorskie - tutaj mieliśmy najwięcej zgłoszeń - mówił we "Wstajesz i weekend" bryg. Karol Kierzkowski z Państwowej Straży Pożarnej. - Niestety, siedem osób odniosło obrażenia - dodał.
IMGW alarmuje - w części kraju wciąż możliwe są burze z gradem. W niektórych regionach obowiązują ostrzeżenia drugiego stopnia, zwane pomarańczowymi.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tytus Żmijewski