Nałęcz: Gowin w PO to kłusownik. "Cierpliwość się kończy"

Tomasz Nałęcz w "Jeden na jeden"
Tomasz Nałęcz w "Jeden na jeden"
Źródło: tvn24

Jarosław Gowin w Platformie Obywatelskiej to dziś Gowin-kłusownik - stwierdził w "Jeden na jeden" prezydencki doradca Tomasz Nałęcz, pytany o przyszłość byłego ministra sprawiedliwości w PO.

Nałęcz podkreślił, że wszystko zależy od Gowina, który ogłosił niedawno, że zawiesza członkostwo w klubie PO i wprost mówi, że nie poprze rządowych propozycji ws OFE, które - w jego opinii - de facto niszczą II filar emerytalny.

- Lojalny w Platformie Gowin jest tej Platformie przydatny. Gowin kłusujący w tej Platformie jej szkodzi - powiedział prezydencki doradca.

I dodał, że dziś Gowin w PO to Gowin-kłusownik.

Premier Donald Tusk powiedział, że w przyszłym tygodniu zostanie podjęta decyzja w sprawie obecności Gowina w PO. Jednocześnie przyznał, że "cierpliwość się kończy".

Nie będzie głosował

Nałęcz był też pytany o słowa prezydenta ws. warszawskiego referendum.

Bronisław Komorowski stwierdził, że nie weźmie udziału w możliwym referendum ws. odwołania prezydent Warszawy. Ocenił, że samorządy są coraz częściej polem partyjnych batalii toczonych m.in. za pomocą referendów ws. odwołania prezydentów miast.

- To nie był apel prezydenta. Pytany przez dziennikarza, jak będzie głosował, jako warszawiak, a stoi przed tym dylematem, dał do zrozumienia, że nie będzie głosował. To jest zachowanie nie prezydenta, a mieszkańca Warszawy - powiedział Nałęcz.

Dodał, że źle by się stało, gdyby prezydent nie wypowiedział się w sprawie referendum.

- Prezydent nie ukrywa tego, że nie zgadza się na prostą interpretację, że referendum odwoławcze to jest typowa sytuacja wyborcza - powiedział Nałęcz.

I dodał: - Prezydent jest za tym, żeby chodzić do wyborów. Jednak w przypadku referendum, jeśli jest to awantura, a nie chce się odwołania pani prezydent, to znacznie skuteczniejszym jest się, jeśli się nie pójdzie głosować.

Referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich jest ważne w przypadku, gdy udział w nim wzięło nie mniej niż 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu. W wyborach prezydenta Warszawy w 2010 r., w których zwyciężyła Gronkiewicz-Waltz, wzięło udział 649 049 osób. Oznacza to, że referendum w sprawie jej odwołania będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 389 430 osób.

"Obrzydliwa insynuacja"

Nałęcz odniósł się też do sugestii Jarosława Kaczyńskiego, że wokół prezydenta skupione są grupy wywodzące się z dawnych PRL-owskich służb.

- To jest obrzydliwa insynuacja. Gdyby obowiązywał Kodeks Boziewicza, to należałoby za coś takiego posłać sekundantów - stwierdził Nałęcz.I dodał: - Osoba kierująca takie insynuacje pod adresem kogokolwiek nie ma zdolności honorowej. Prezes Kaczyński powinien przedstawić jakieś dowody, a nie tylko insynuować.

Autor: MAC/jk / Źródło: tvn24

Czytaj także: