Policja ma już portret pamięciowy mężczyzny, który ukradł z depozytu Międzynarodowych Targów Gdańskich diamenty warte 4,5 mln zł. W ręce gdańskiej policji wpadła też torba, w której pracownicy belgijskiej firmy przechowywali skradzione wczoraj diamenty.
Mężczyzna wygląda na ok. 30 lat i ma ok. 180 cm. wzrostu. Jest szczupły, ma krótkie, ciemne włosy. Na sobie miał ciemną koszulę i szary garnitur. Wyglądał na południowca i nie mówił po polsku.
Policyjni technicy badają też torbę, w której przechowywane były klejnoty. Nie pokazano jej jeszcze pracownikom firmy, której skradziono diamenty, ale wszystko wskazuje na to, że to w niej je wyniesiono.
Pracownik belgijskiej firmy któremu skradziono elektroniczną przepustkę, złożył diamenty w depozycie w środę wieczorem. Miał je odebrać w czwartek rano, jednak kamienie zniknęły. Dzięki ukradzionej karcie złodzieje nie musieli użyć siły do otwarcia pomieszczenia depozytowego. Gdy organizatorzy targów zorientowali się, co się stało zaalarmowali policję. Postawiono też na nogi strażników granicznych, w obawie przed wywiezieniem diamentów z Polski.
Jak wyjaśnia Jan Kościuk, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, funkcjonariusze badają czy diamenty zostały odpowiednio zabezpieczone przed kradzieżą.
Dyrektorzy obiektów zastanawiali się czy nie przerwać targów. Konsultowali się w tej sprawie z policją, ale zdecydowali ostatecznie o kontynuowaniu imprezy. Na razie nikt z wystawców nie zamierza wyjeżdżać.
Za pomoc w złapaniu sprawców kradzieży wyznaczono 20 tysięcy złotych nagrody.
mrk/RAP
Źródło: TVN24, PAP, Wprost