Trwa likwidacja inspekcji sanitarnej resortu spraw wewnętrznych i administracji. Mundurowy sanepid, który nadzorował dotąd około pięciu tysięcy komend różnych służb, ostatecznie przestanie istnieć na początku lipca. – To kolosalna głupota, dla której nie znajduję cienia merytorycznego uzasadnienia – alarmuje prof. Krzysztof Chomiczewski, krajowy konsultant do spraw obronności w zakresie epidemiologii.
Los Państwowej Inspekcji Sanitarnej MSWiA rozstrzygnął się podczas prac w parlamencie, które trwały niespełna miesiąc. Zaczęły się 4 grudnia, gdy pod obrady trafił rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Tyle że – jak wynika z analizy dokumentów – rząd wtedy jeszcze nie zakładał likwidacji PIS MSWiA.
Likwidacja pełną parą
Jakie są zadania "mundurowego sanepidu"? To zwalczanie "zagrożeń sanitarnych", w tym epidemiologicznych na terenie jednostek policji, straży pożarnej, Straży Granicznej, Służby Ochrony Państwa, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. To w sumie około pięciu tysięcy lokalizacji.
- Spadł na nas cios, którego nikt się nie spodziewał. Szczególnie że projekt rządowy nas nie dotyczył, a w Europie zaczynała się już świadomość skali zagrożenia koronawirusem. Prawdziwą działalność w zasadzie skończyliśmy w lutym, teraz trwa likwidacja – mówi nam jeden z pracowników, prosząc o zachowanie anonimowości.
Kilka razy staraliśmy się zadać pytania aktualnemu głównemu inspektorowi sanitarnemu MSWiA, którym jest Marek Posobkiewicz. Pełni on tę funkcję od początku 2019 roku, a wcześniej zdobył uznanie jako szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego, czyli cywilnego sanepidu, aktywnie walcząc z "dopalaczami" czy przeciwnikami szczepień.
- Odmawiam odpowiedzi, nadal pracuję w strukturze resortu spraw wewnętrznych – odpowiadał za każdym razem.
Zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa
O opinię dotyczącą likwidacji resortowego sanepidu zapytaliśmy krajowego konsultanta do spraw obronności państwa w zakresie epidemiologii profesora Krzysztofa Chomiczewskiego.
Dotąd nie mieściło mi się w głowie, że ktoś może wpaść na tak niebezpieczny pomysł dla biologicznego bezpieczeństwa państwa. Koszmar, głupota, która z pewnością nie była konsultowana z żadnym fachowcem
W jego ocenie najważniejsze są specyficzne kompetencje, które dotąd gromadzili pracownicy i eksperci resortowego sanepidu. Wskazuje też na ochronę placówek Straży Granicznej i samych pograniczników, którzy mają kontakt z ludźmi migrującymi po całym świecie.
- To kwestia przygotowania strażaków i policjantów, którzy podejmują miliony interwencji rocznie. W końcu to specyfika służb specjalnych, która wiąże się z tajemnicami chronionymi przez ustawę. I czy teraz będzie mógł tam wejść cywilny inspektor sanepidu, który nie posiada certyfikatów gwarantujących dostęp do tajemnic? – zwraca uwagę profesor, dodając: - Zgubi się pamięć instytucjonalna, będzie chaos i wyważanie dawno otwartych drzwi. Powtarzam: ta likwidacja stanowi zagrożenie dla biologicznego bezpieczeństwa państwa.
Rząd nie chciał likwidacji
- Myślę, że gdyby ("mundurowy sanepid" - red.) dziś normalnie działał, to nie doszłoby do skandalu w szkole podchorążych straży pożarnej – mówi wiceprzewodniczący sejmowej komisji zdrowia, poseł Koalicji Obywatelskiej Rajmund Miller.
Przypomnijmy, że do skandalu w Szkole Głównej Służby Pożarniczej doszło w tym miesiącu. Testy potwierdziły zakażenie aż u 51 osób. - Mimo poważnych symptomów choroby, stanu podgorączkowego, braku smaku i węchu, przekazane zgłoszenia (przełożonym w szkole – red.) były bagatelizowane i uważane za symulację – napisali sami podchorążowie, dziś przebywający w izolacji. Dodawali, że w szkole panował chaos, nie było wiadomo, kto ma podejmować decyzje, a jak już zapadały, to były ze sobą sprzeczne. W efekcie tej sytuacji minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński zdymisjonował starszego brygadiera Jarosława Zarzyckiego, prorektora szkoły do spraw operacyjnych.
- To tylko jeden z efektów tej zadziwiającej decyzji (o likwidacji sanepidu MSWiA - red.), nie bardzo zresztą wiadomo kogo, bo przecież rząd nie chciał likwidacji, przesyłając projekt ustawy w grudniu - komentuje sytuację w szkole Miller.
Dzięki internetowemu archiwum Sejmu można precyzyjnie odtworzyć, jak posłowie zmienili rządowy projekt w taki sposób, że nagle likwidacji uległ właśnie "mundurowy sanepid".
Jak sprawdziliśmy, projekt, który w grudniu trafił do komisji zdrowia, zakładał wyłącznie zmiany dotyczące funkcjonowania cywilnego Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Nie było w nim nic o likwidacji sanepidu MSWiA, a jedynie wprowadzanie zmian w jego funkcjonowaniu. Podobnie zresztą projekt nie likwidował istniejącego również jako oddzielny byt sanepidu w wojsku. Rząd skupił się na reformie polegającej na zespoleniu powiatowych inspekcji sanitarnych właśnie z GIS-em, wzmocnieniu nad nim nadzorczej roli wojewody zamiast - jak wcześniej - samorządów.
Ujednolicenie i oszczędności
Zapytaliśmy przewodniczącego komisji zdrowia Tomasza Latosa z PiS, jak doszło do tak poważnej zmiany w rządowej propozycji.
- Na posiedzeniu komisji byli obecni przedstawiciele ministerstwa spraw wewnętrznych i zdrowia. Poparli te zmiany, absolutnie dobre rozwiązania. To wszystko, co mam do przekazania – mówi nam poseł.
Do zmiany doszło po drugim czytaniu projektu na posiedzeniu Sejmu, dokładnie 22 stycznia tego roku. Poprawki zgłosił klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości. Posiedzenie komisji zaczęło się od krytyki tych pomysłów przez sejmowych legislatorów.
- Poprawka wykracza poza zakres (rządowego - red.) przedłożenia, ponieważ zupełnie odwrócona została koncepcja. Pierwotny projekt przewidywał pewne zmiany w inspekcji MSWiA, natomiast poprawka dąży do jej likwidacji. A co za tym idzie, naszym zdaniem, jest to zmiana ustroju władz publicznych i projekt powinien podlegać pierwszemu czytaniu na posiedzeniu Sejmu - zwróciła uwagę sejmowa prawniczka, ale przewodniczący Latos odebrał jej głos.
Krótko poprawkę uzasadnił obecny na komisji wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik. - Poprawka wpisuje się w ducha ustawy, która wzmacnia GIS jako organ państwa. Chciałbym powiedzieć, że pewne funkcje związane z inspekcją sanitarną były dotąd rozproszone na trzy instytucje. Nie wszyscy posłowie wiedzieli, że to pewna pozostałość polski resortowej i MSWiA miało do swoich instytucji własną służbę sanitarną. Teoretycznie można było przewidzieć, że w przypadku różnych sytuacji wytyczne szefa GIS-u będą różne od wytycznych szefa PIS-u MSWiA – tłumaczył. Dodał również, że w jego ocenie poprawka nie stanowi zmiany ustrojowej, a także przyniesie oszczędności dla budżetu państwa.
Wiedza przegrywa z polityką
Ostatecznie poprawka zlikwidowała w całości "resortowy sanepid". Zgodnie z zapisami ustawy jego zadania ma przejąć cywilna inspekcja, a pracownicy dostają właśnie wypowiedzenia. Tylko niewielka ich część - urzędników korpusu służby cywilnej - ma gwarancję pracy.
Mimo że Senat podzielił wątpliwości biura legislacyjnego Sejmu i odrzucił projekt ustawy, to wróciła ona do Sejmu i została przegłosowana 13 lutego. Tydzień później podpisał ją prezydent Andrzej Duda.
- Niestety, to kolejny przykład, jak wiedza przegrywa z polityką. Nie słucha się głosu fachowców i naszych ostrzeżeń, aż jest zbyt późno – komentuje profesor Krzysztof Chomiczewski.
- To jest sprawa dla prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. W lutym już było wiadomo, że zagrożenie epidemiologiczne rośnie nie tylko w Chinach, ale i w Europie. Ciekaw jestem, czy minister Maciej Wąsik spojrzy w oczy tym podchorążym straży pożarnej bądź policjantom i strażakom, którzy zarażają się w służbie - mówi poseł Marek Biernacki, który przed dwudziestu laty jako minister spraw wewnętrznych tworzył właśnie "resortowy sanepid".
Źródło: tvn24.pl