|

Zablokowałam już 11 jego numerów. "No to mamy wielki problem, Basiuuuu"

Zablokowałam już 11 jego numerów. "No to mamy wielki problem, Basiuuuu"
Zablokowałam już 11 jego numerów. "No to mamy wielki problem, Basiuuuu"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

"W treści SMS-ów widnieje jasny przekaz, że już niedługo będzie za późno, aby to wszystko wyprostować i niedługo mnie wykończy" - powiedziała mrągowskim policjantom Barbara R. 23 sierpnia 2018 roku. Trzy tygodnie później już nie żyła.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Spokojne mrągowskie osiedle, kilka czteropiętrowych bloków. W pobliżu duży parking, plac zabaw dla dzieci. Latem jest tam sporo zieleni, a drzewa porośnięte liśćmi zasłaniają okna mieszkań na parterze. Barbara R. mieszkała sama, była po rozwodzie. Miała 50 lat. Szczupła, atrakcyjna kobieta.

Cezary F. był od niej o rok starszy. 170 cm wzrostu, otyły, siwiejący mężczyzna. Bezdzietny kawaler. Prowadził warsztat samochodowy. Mieszkał z matką, przyrodnią siostrą i jej mężem. W mieszkaniu zajmował oddzielny pokój, ale nikogo tam nie zapraszał. Jego rodzina podczas wywiadu środowiskowego 19 listopada 2018 roku mówiła o nim kuratorowi sądowemu: spokojny, zamknięty w sobie, nie okazywał agresji, nie nadużywał alkoholu.

Z Barbarą R. mieszkali w dwóch podobnych blokach, po sąsiedzku. Widywali się podczas spacerów z psami, rozmawiali. Ona miała yorka, on - owczarka niemieckiego. W 2015 roku zaczęli się spotykać. Spędzali ze sobą dużo czasu. Często wyjeżdżali kilka kilometrów poza Mrągowo, na małą działkę rekreacyjną.

Trzy lata później coś zaczęło się psuć. On stał się zaborczy i chorobliwie zazdrosny, ona chciała odejść.

"Czekammmmmmm"

"Od 11 sierpnia 2018 roku mój były partner Cezary F. dzwoni do mnie z dużą częstotliwością z różnych numerów telefonów. W trakcie tych rozmów wielokrotnie powtarza, że mnie zabije lub uszkodzi moje ciało, ponieważ go zostawiłam i nie chcę do niego wrócić. Można powiedzieć, że codziennie wykonuje do mnie kilkanaście połączeń oraz wysyła SMS-y, w przypadku, kiedy nie odbieram połączeń" - zaprotokołował policjant 23 sierpnia 2018 roku podczas składania przez Barbarę R. zawiadomienia o przestępstwie. I dalej: "Wielokrotnie przychodzi pod blok i krzyczy oraz puka, abym wyszła i z nim porozmawiała. Nachodzi mnie w miejscu zamieszkania oraz na działce rekreacyjnej (…). Cezary zmienia telefony. Zablokowałam już 11 jego numerów (…). Wydaje mi się, że jego groźby są realne do spełnienia, ponieważ jeździ za mną, obserwuje mnie z odległości kilkunastu metrów, kontroluje na każdym kroku".

Telefon dzwonił lub sygnalizował SMS niemal bez przerwy. "Poczekam, aż wyjdziesz, Basiu". "Czekammmmmmm". "Gdzie się schowałaś, poczekam na ciebie". "Zaczniesz myśleć, jak już będzie za późno". "No to mamy wielki problem, Basiuuuu". "I co narobiłaś? stoją i czekają". "Mam prowiant, będę naprzeciwko, Basiu". "Czekam na ciebie w mieszkaniu, Barbaro". SMS-y z różnych numerów, o różnych porach, nawet kilkadziesiąt w ciągu doby, Barbara pokazała je policji 5 września 2018 roku, kiedy uzupełniała złożone wcześniej zeznania. Wręczyła wtedy funkcjonariuszom płytę CD z nagraniami i zdjęciami, które miały dowodzić tego, że Cezary F. uporczywie ją nęka. Stwierdziła kategorycznie: jest nieobliczalny.

"Telefon dzwonił lub sygnalizował SMS niemal bez przerwy"
"Telefon dzwonił lub sygnalizował SMS niemal bez przerwy"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

Cezarego F. nie ma w domu

Aspirant Komendy Wojewódzkiej Policji podczas śledztwa zgromadził informacje o interwencjach funkcjonariuszy zgłaszanych przez Barbarę R. od lipca do września 2018 roku. Z raportu wynika, że już 31 lipca 2018 roku pokrzywdzona dzwoniła do Centrum Powiadamiania Ratunkowego, informując, że Cezary F. puka do jej drzwi. Sprawę wcześniej miała zgłaszać funkcjonariuszom. Tego dnia, przed przyjazdem patrolu na miejsce, Cezary F. uciekł. 1 sierpnia 2018 roku kobieta osobiście stawiła się w KPP Mrągowo i złożyła zawiadomienie o tym, że od początku lipca 2018 roku jest uporczywie nękana przez Cezarego F. Tego samego dnia, około godziny 15:00, kobieta znów dzwoniła do CPR, informując, że były partner jeździ za nią samochodem. Wieczorem, przed godziną 20:00, Barbara R. trzeci raz tego dnia informowała organy ścigania, że Cezary F. stoi pod jej drzwiami i grozi jej śmiercią. "Przybyły na miejsce partol policji nie zastał mężczyzny" - czytamy w notatce policyjnej.

9 sierpnia 2018 roku Barbara R. wycofała wniosek o ukaranie Cezarego F., bo - jak tłumaczyła - mężczyzna się "uspokoił". Odmówiono więc wszczęcia śledztwa. Jej spokój nie trwał długo. Na komisariat wróciła 23 sierpnia 2018 roku, ponownie zawiadamiając o popełnieniu przestępstwa przez Cezarego F.

Z odręcznych notatek zabezpieczonych 13 września 2018 roku w mieszkaniu Barbary R. wynika, że 22 sierpnia 2018 roku Cezary F. dzwonił do niej 22 razy. O 18:30 stał pod balkonem, od wschodniej strony, tuż przy placu zabaw. Schował się między drzewami. Przeszedł od frontu bloku, dzwonił domofonem. Około 20:30 wrócił pod balkon.

Dzień później, 23 sierpnia 2018 roku, według notatek ofiary, Cezary F. dzwonił już o 5:55. Barbara R. zanotowała wtedy: "Czekał, jak pójdę do pracy. Wtedy powiedział mi, że będę miała synów na sumieniu i do niego wrócę". O 13:00 był pod jej pracą, pojechał za nią za miasto, na działkę. O 15:30 znów pojawił się przy bloku, w którym mieszkała. Odszedł po jakimś czasie. Wrócił o 19:30, stał pod balkonem.

Barbara R. zanotowała wtedy: "czekał, jak pójdę do pracy"
Barbara R. zanotowała wtedy: "czekał, jak pójdę do pracy"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

"W dniu 23.08.2018 roku o godzinie 19:51 Barbara R. telefonicznie zgłosiła policji, że znany jej Cezary F. stuka gałęzią po jej balkonie i oknie. Na miejsce przybył patrol policji i potwierdził zgłoszenie. Na Cezarego F. nałożono za popełnione wykroczenia określone w art. 51 Kodeksu wykroczeń [zakłócanie spokoju lub porządku publicznego - red.] oraz 95 kw [prowadzenie pojazdów bez wymaganych dokumentów - red.] karę grzywny w drodze mandatu karnego kredytowego. Cezary F. odmówił przyjęcia mandatu' - głosi notatka policyjna.

Gdy funkcjonariusze odjechali, Cezary F. zaczął słać do Barbary R. SMS-y. O 21:22 kobieta znów zadzwoniła na komisariat, zgłaszając, że były partner puka uporczywie do jej drzwi i używa wulgarnych słów oraz nachodzi ją z psem bez kagańca. Na miejsce przyjechała policja. F. uciekł. Tego dnia dzwonił do Barbary R. łącznie 85 razy.

Następnego dnia, 24 sierpnia 2018 roku, jak wynika z zapisków pokrzywdzonej, Cezary F. wysłał 141 SMS-ów. Kolejne zgłoszenia przyjmowano 1 września 2018 roku, 3 września 2018 roku, 8 września 2018 roku oraz 10 września 2018 roku. Podczas żadnej z tych interwencji policjantom nie udało się zlokalizować Cezarego F.

Z komunikatu Prokuratury Okręgowej w Olsztynie wynika, że pokrzywdzona, po 1 sierpnia 2018 r., jeszcze dwukrotnie zgłaszała się osobiście na policję, składając uzupełniające zeznania mające świadczyć o narastającej agresji mężczyzny. Z akt sprawy wiadomo, że było to 5 i 11 września 2018 roku.

"Pokrzywdzona, po 1 sierpnia 2018 r., jeszcze dwukrotnie zgłaszała się osobiście na policję, składając uzupełniające zeznania mające świadczyć o narastającej agresji mężczyzny"
"Pokrzywdzona, po 1 sierpnia 2018 r., jeszcze dwukrotnie zgłaszała się osobiście na policję, składając uzupełniające zeznania mające świadczyć o narastającej agresji mężczyzny"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

"W piątek dnia 31 sierpnia 2018 roku po godzinie 21:00 wydzwaniał na mój domofon, widziałam go wtedy przez okno (…). 1 września 2018 roku przed godziną 6:00 na domofon znów dzwonił Cezary F. Nie otworzyłam. Około godziny 8:30 pod moim blokiem wyzywał mnie pytając 'z kim się skur*****' (…). Wtedy wezwałam patrol, ale on standardowo uciekł przed przyjazdem policji" - zeznała Barbara R. 5 września 2018 r. Informowała, że w niedzielę 2 września Cezary F. stał z psem dokładnie naprzeciwko jej okna kuchennego i patrzył na nią. Następnego dnia znów stał na schodach przed oknem, a następnie pukał do mieszkania. Barbara R. znów wezwała policję, a stalker znów uciekł.

"Przed godziną 6:00 na domofon znów dzwonił Cezary F. Nie otworzyłam"
"Przed godziną 6:00 na domofon znów dzwonił Cezary F. Nie otworzyłam"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

Tego dnia zeznała jeszcze: "Obawiam się tego człowieka, on mnie prześladuje na każdym kroku. Boje się go. Zakupy robię na cały tydzień, żeby nie wychodzić z domu i nie ryzykować spotkania z nim". Mówiła policjantom, że były partner dzwoni do niej o różnych porach, z różnych numerów, średnio co minutę. Wszystkie te numery blokowała. Było ich kilkadziesiąt.

10 września 2018 roku, po telefonie Barbary R., policjanci przyjechali pod jej blok. Było po 17:00. Mężczyzna miał stać przed wejściem do klatki bloku i czekać na nią. Miał ją wyzywać wulgarnymi słowami i straszyć, że ją "załatwi". Funkcjonariusze - jak zanotowali w służbowej notatce - "nie napotkali go". 11 września 2018 roku Barbara R. osobiście stawiła się na komisariacie, uzupełniając zeznania. Dwa dni później znaleziono jej ciało.

Podporządkował życie, by nękać

Z zeznań świadków - w tym znajomych i bliskich Barbary R. - wynika, że Cezary F. zawsze wiedział, gdzie obecnie przebywa jego była partnerka. Śledził ją, wiedział, gdzie pracuje, gdzie spędza wolny czas, miał adresy jej przyjaciół.

Policjanci dzień po dniu przesłuchiwali znajomych pokrzywdzonej.

11 września.

Znajoma: "Około miesiąc temu przyjechał do mnie do pracy Cezary F. i zaczął mnie wypytywać o Barbarę. Był bardzo wzburzony. Mówił, że ona 'ma jakiegoś ch***' i pytał mnie, czy ja wiem, kto to jest (…). Po jakimś czasie znów do mnie przyjechał i mówił, że nie może się skontaktować z Barbarą i chce jej nowy numer telefonu. Był u mnie jeszcze kilka razy i zawsze pytał o Barbarę, szukał jej. (….) Cezary F. wielokrotnie mi powtarzał, że 'już jedna go w ch*** zrobiła' i nie pozwoli na coś takiego drugi raz".

12 września.

Sąsiadka, wieloletnia znajoma Barbary R.: "Przed 15 sierpnia 2018 roku wracałam z Basią z pracy jej samochodem. Zatrzymałyśmy się na parkingu przed sklepem. Ja wysiadłam z samochodu, a Basia miała jechać do swojego domu. Wtedy nagle, nie wiem skąd, nadjechał skuterem Cezary F. i zatrzymał się obok samochodu Basi, od strony kierowcy. On od razu zaczął na Basię krzyczeć. Wyzywał ją na głos: 'Ty ku***, masz kogoś'. Próbowałam go uciszyć, ale wtedy on całą swoją agresję skierował na mnie. Wyzwał mnie od szmat, ku*** i kłamczuchów. Do Basi powiedział wtedy: 'Zabiję ciebie i siebie i będzie koniec'. Basia wtedy się rozpłakała w samochodzie, a F. odjechał. Uspokajałam Basię, ona była roztrzęsiona (…). Ona się panicznie boi, nawet nigdzie nie wychodzi. Mówi, żebyśmy to my przyjechali do niej. Opowiada, że siedzi w domu po ciemku, gdyż nie chce dawać znaku, że w ogóle jest w domu. Mówiła nawet, że z psem nie wychodzi na dwór, a pies załatwia swoje potrzeby w domu, na gazetach. Wielokrotnie, gdy mi o tym opowiadała, to płakała, była roztrzęsiona".

Koleżanka podkreślała także, że Cezary F. regularnie nachodził byłą partnerkę na działce - jej lub u sąsiadów.

14 września.

Sąsiadka z działki pod Mrągowem: "W dniu 11 września 2018 roku Cezary F. przyjechał do mnie, bo, jak twierdził, ucieka przed policją (…). Kilkakrotnie powtarzał, że pojedzie i zabije swoją partnerkę oraz siebie. Cezary był porywczy i nigdy nie brałam na poważnie tego, co mówił (…). Opowiadał również, że posiada broń palną (…). Był bardzo nachalny, lubił towarzystwo kobiet".

Prosto w serce

13 września 2018 roku było ciepło i słonecznie. Barbara R. miała pojawić się o 12:00 w pracy. Zawsze była bardzo punktualna, więc kiedy spóźniała się kilkanaście minut, koleżanka ze zmiany zaczęła się niepokoić. "Dzwoniłam do Basi, ale nikt nie odebrał. Próbowałam cztery razy. Ostatni raz o godzinie 12:32" - zeznała później na komisariacie policji. "O godzinie 12:33 zadzwonił do mnie telefon o numerze 727 *** ***. Odebrałam połączenie. W słuchawce było słychać głos mężczyzny, w wieku 40-50 lat. Zapytał mnie, dlaczego dzwonię na telefon ukraiński. Odpowiedziałam: "Na jaki ukraiński? Ja przecież dzwoniłam na telefon Basi, a ona miała przyjść do pracy". Nie usłyszałam odpowiedzi, mężczyzna rozłączył się" - relacjonowała. Informacje o nieobecności Barbary R. rozniosły się po firmie.

Inna koleżanka kobiety także próbowała się do niej dodzwonić. Bezskutecznie. "Dopiero chyba za piątym razem telefon odebrał mężczyzna. Bardzo mnie to zdziwiło, bo Basia mieszka samotnie" - zeznała. "Powiedziałam mu, że dzwonię do Basi, a on odpowiedział, że to pomyłka i się rozłączył. Mówił zdenerwowanym głosem" - wyjaśniła.

Około 12:40 przyjaciółka Barbary R. zawiadomiła policję o zaistniałej sytuacji.

Chwilę po 13:00 funkcjonariusze zapukali do mieszkania Barbary R. Drzwi nie były zamknięte na klucz, wewnątrz panowała cisza. Weszli do środka. "Zauważyliśmy, że w dużym pokoju na podłodze pod drzwiami balkonowymi leży młotek, drzwi balkonowe są otwarte, szyba w drzwiach jest wybita" - relacjonowali przebieg interwencji policjanci. W drugim pokoju znaleźli ciało Barbary R.

"Zauważyliśmy, że w dużym pokoju na podłodze pod drzwiami balkonowymi leży młotek, drzwi balkonowe są otwarte, szyba w drzwiach jest wybita"
"Zauważyliśmy, że w dużym pokoju na podłodze pod drzwiami balkonowymi leży młotek, drzwi balkonowe są otwarte, szyba w drzwiach jest wybita"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie
"Zauważyliśmy, że w dużym pokoju na podłodze pod drzwiami balkonowymi leży młotek, drzwi balkonowe są otwarte, szyba w drzwiach jest wybita"
"Zauważyliśmy, że w dużym pokoju na podłodze pod drzwiami balkonowymi leży młotek, drzwi balkonowe są otwarte, szyba w drzwiach jest wybita"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

Tego samego dnia sporządzono protokół oględzin miejsca zbrodni, w którym napisano: "Przy balkonie ujawniono opartą o podłoże gruntowe i poręcz balkonu, w lewej jego części, aluminiową drabinę ośmiopiętrową, składaną, o wysokości całkowitej 2,5 metra". W mieszkaniu znaleziono też łuski i pociski.

"Przy balkonie ujawniono opartą o podłoże gruntowe i poręcz balkonu, w lewej jego części, aluminiową drabinę ośmiopiętrową, składaną, o wysokości całkowitej 2,5 metra".
"Przy balkonie ujawniono opartą o podłoże gruntowe i poręcz balkonu, w lewej jego części, aluminiową drabinę ośmiopiętrową, składaną, o wysokości całkowitej 2,5 metra".
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

Jak się później okazało, do Barbary R. strzelono osiem razy. Jeden z pocisków trafił prosto w serce.

"Jak się później okazało, do Barbary R. strzelono osiem razy. Jeden z pocisków trafił prosto w serce"
"Jak się później okazało, do Barbary R. strzelono osiem razy. Jeden z pocisków trafił prosto w serce"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

- Cezary F. miał swoje podejrzenia odnośnie lojalności swojej partnerki bądź w późniejszym czasie - byłej partnerki. One były absurdalne i w konsekwencji nie znalazły potwierdzenia w materiale dowodowym - wyjaśniał w rozmowie z nami, jeszcze w czasie trwania procesu, adwokat Marcin Szewczyk, obrońca Cezarego F. - Całe swoje życie, od momentu zakończenia związku z pokrzywdzoną, podporządkował kontroli i inwigilacji tej osoby. Niewątpliwie, jak sam stwierdził, była to miłość granicząca z obłędem - oceniał.

"Całe swoje życie, od momentu zakończenia związku z pokrzywdzoną, podporządkował kontroli i inwigilacji tej osoby"
"Całe swoje życie, od momentu zakończenia związku z pokrzywdzoną, podporządkował kontroli i inwigilacji tej osoby"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

W garażu Cezarego F. znaleziono paragony po zakupie lokalizatorów GPS, które można zamocować np. do podwozia samochodu. Urządzenia tego rodzaju umożliwią śledzenie z dokładnością do 2-3 metrów poprzez aplikację internetową. Lokalizatory opisane w fakturach znaleziono później, w toku śledztwa, w samochodzie Barbary R.

W oplu, zaparkowanym przy warsztacie mężczyzny, odkryto pistolet pneumatyczny, łuski i nóż. Policja wydała za Cezarym F. list gończy.

"W oplu, zaparkowanym przy warsztacie mężczyzny, odkryto pistolet pneumatyczny, łuski i nóż. Policja wydała za Cezarym F. list gończy"
"W oplu, zaparkowanym przy warsztacie mężczyzny, odkryto pistolet pneumatyczny, łuski i nóż. Policja wydała za Cezarym F. list gończy"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

Cezary F. nie przyznaje się

14 września 2018 roku około godziny 17:15 został zatrzymany na drodze krajowej numer 16 w kierunku Mikołajek.

- Było to zatrzymanie dynamiczne. Brało w nim udział wielu policjantów. Otrzymaliśmy informacje, że on może nasłuchiwać częstotliwości policyjne. Pamiętam, że był zakaz jakiegokolwiek porozumiewania się pomiędzy policjantami za pomocą drogi radiowej - zeznał przed Sądem Okręgowym w Olsztynie w marcu 2021 roku funkcjonariusz, który brał udział w akcji.

Cezary R. próbował uniknąć zatrzymania. Omijając policyjne nieoznakowane auta, doprowadził do kolizji. Gdy policjanci powalonemu na asfalt poszukiwanemu zakładali kajdanki, głośno oświadczył, że "zabił, nie mówiąc kogo, bo ją bardzo kochał i nie może się z tym pogodzić, że ma kogoś innego".

W samochodzie, którym uciekał Cezary F., policjanci znaleźli broń krótką palną oraz amunicję kalibru 9 mm Luger, posiadającą identyczne oznaczenia, jak te na łuskach, które znaleziono w mieszkaniu Barbary R. po jej zabójstwie.

"W samochodzie, którym uciekał Cezary F., policjanci znaleźli broń krótką palną oraz amunicję kalibru 9 mm Luger"
"W samochodzie, którym uciekał Cezary F., policjanci znaleźli broń krótką palną oraz amunicję kalibru 9 mm Luger"
Źródło: Akta sprawy / Sąd Okręgowy w Olsztynie

Przesłuchiwany 15 września 2018 roku Cezary F. nie przyznał się do winy.

Wyrok

21 sierpnia 2020 roku Prokuratura Rejonowa w Mrągowie skierowała do Sądu Okręgowego w Olsztynie akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie. Usłyszał pięć zarzutów: zabójstwa kobiety, uporczywego nękania i stosowania gróźb karalnych wobec pokrzywdzonej i dwójki jej synów oraz posiadania pistoletu marki Browning i kilku sztuk różnego rodzaju amunicji, bez wymaganego zezwolenia, a także uporczywego używania urządzenia nadawczo-odbiorczego pracującego na częstotliwościach zastrzeżonych dla policji.

Proces przed Sądem Okręgowym w Olsztynie rozpoczął się 7 stycznia 2021 roku. Dopiero wtedy Cezary F. przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. 19 kwietnia 2021 roku sąd uznał F. winnym wszystkich przestępstw i skazał go na dożywotnie więzienie. Dodatkowo orzeczono zakaz zbliżania się Cezarego F. do synów ofiary na odległość mniejszą niż 100 metrów oraz zakaz kontaktowania się z nimi bez ich zgody przez 5 lat po ewentualnym wyjściu z więzienia. Jeśli wyrok się uprawomocni, Cezary F. będzie się mógł ubiegać o warunkowe zwolnienie z więzienia po 25 latach odsiadki. 

- Planuję wnieść apelację. Pomimo oczywistości winy oskarżonego sąd nie wziął pod uwagę okoliczności dla oskarżonego korzystnych - komentuje w rozmowie z nami wyrok Sądu Okręgowego w Olsztynie adwokat Marcin Szewczyk, obrońca Cezarego F. - Podnosiliśmy kwestię błędności ustaleń biegłych w zakresie poczytalności oskarżonego. Biegli, po drugiej opinii, założyli, że Cezary F. jest poczytalny, a te założenia, w mojej ocenie, udało się podważyć podczas przesłuchania biegłych. Poza tym oskarżony przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia, wskazał motywy swojego zachowania oraz przeprosił synów ofiary - podkreśla.

Sąd nie uwierzył w skruchę Cezarego F. - W momencie kiedy synowie Barbary R. powiedzieli na sali rozpraw, że nie przyjmują jego przeprosin, on na nich naskoczył, uaktywnił się. Gdyby nie policjanci i łańcuchy, mógłby próbować rzucić się do bójki, takie mieliśmy wrażenie - wyjaśnia Olgierd Dąbrowski-Żegalski, rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie, który był w składzie sędziowskim. - Był ponadprzeciętnie zazdrosny, ale z punktu widzenia medycyny był osobą poczytalną. Wiedział, co robi, znał znaczenie swoich czynów, a mimo to brnął w tym kierunku. Jest uparty. Jeśli czuje, że coś idzie nie po jego myśli, zrobi wszystko, by dopiąć swego - podkreśla sędzia.

Sąd w uzasadnieniu orzeczenia zwrócił uwagę, że oskarżony zaplanował i metodycznie dążył do realizacji planu zabicia pokrzywdzonej, uznając go za osobę zuchwałą i agresywną.

Cezary F. będzie czekał na apelację w areszcie.

Było więcej kobiet

Alicja

Jest 14 września 2018 roku, dzień po znalezieniu ciała Barbary R. Trwają poszukiwania Cezarego F. W niewielkim policyjnym pomieszczeniu siedzi kobieta - świadek w sprawie zabójstwa. Przyszła do komendy, oglądając się za siebie kilka razy i upewniając, że nikt jej nie widzi. Podczas przesłuchania, o 13:31, dzwoni jej telefon. - Nie znam tego numeru, nie mam go zapisanego w kontaktach, dzwoni już po raz drugi - zeznaje. Nie odbiera połączenia. 17 minut później na ekranie telefonu świadka wyświetla się ten sam numer. Nie odbiera. Przesłuchanie trwa. Sytuacja powtarza się jeszcze o 13:53 i 14:25. Ostatnie połączenie odbiera, rozmawia chwilę. - Po głosie rozpoznałam, że dzwonił do mnie Cezary F. - wyznaje po odłożeniu aparatu. - Wypytywał mnie, gdzie jestem, czy jestem w pracy czy w domu, czy może jestem na policji.

Z akt sprawy wynika, że Cezary F. w latach 2014-2018 roku prześladował kilka kobiet. W tym Alicję, czterdziestokilkuletnią wówczas żonę innego mężczyzny, której bardzo zależało, żeby bliską relację z F. zachować w tajemnicy.

Poznali się w 2014 roku. Po dwóch latach kobieta zorientowała się, że Cezary F., który mówił, że kocha, spotyka się też z innymi. Alicja postanowiła zakończyć znajomość. - Od tamtego czasu zaczęły się z nim problemy, chodzenie za mną, nachodzenie w pracy, wydzwanianie i niepokojenie w domu - zeznała na komisariacie. 

Jak zaznaczyła, nigdy nie złożyła oficjalnego zawiadomienia na policję, bo nie chciała robić wokół siebie szumu. - Wstydziłam się tego. Spotkałam się z dzielnicowym, aby się poradzić. Wiem, że dzielnicowy dzwonił do Cezarego w tej sprawie. Gdy szłam do domu, spotkał mnie po drodze i zrobił mi awanturę, że poszłam na policję. Groził mi, że mnie zabije. Jak wynika z zeznań, kobieta, ze strachu przed Cezarym F., drugi raz zadzwoniła do dzielnicowego. - Obawiałam się, że może mi coś zrobić. Wiem, że mnie szukał. Pod koniec sierpnia 2016 roku znalazł mnie w nowym miejscu pracy i znów zaczął mnie nachodzić - opowiadała.

Alicja widziała Cezarego również 12 września 2018 roku, w dniu zabójstwa Barbary R. Wracała z pracy, czekał na nią. Było około 20:40. - Chwilę postaliśmy i porozmawialiśmy, nie chciałam, żeby mnie odprowadzał do domu - mówiła podczas przesłuchania. Cezary F. jednak szedł za nią dalej, nalegał, żeby poszła z nim. "Ponadto tego samego dnia Cezary wielokrotnie dzwonił do mnie".

Joanna

Lato 2016 r. Joanna pracowała wtedy w małym sklepie spożywczym w Mrągowie. Niewielka budka przy torach i starych fabrykach, na uboczu. Cezary F. był stałym klientem sklepu, przychodził codziennie.

Tak jak wielu innych - zagadywał, rozmawiał chwilę, robił zakupy i wychodził. Do czasu. - Miałam poranną zmianę. Cezary wszedł do sklepu i chciał, żebym mu podała numer telefonu do jednej z moich koleżanek. Odmówiłam, więc wyszedł. Poinformowałam koleżankę o tym, że F. o nią pyta. Ona poprosiła, żebym nie podawała Cezaremu jej numeru. Za jakieś 10 minut wrócił, z psem bez kagańca. Wszedł do sklepu i zaczął mnie straszyć. Pytał, po co ja dzwoniłam do koleżanki. Nie wiem, skąd się o tym dowiedział. Mówił: "zobaczysz, pożałujesz". Od tamtej pory zaczęły się jazdy - wspomina Joanna. - Podjeżdżał samochodem pod sklep, trąbił. Potrafił stać parę dobrych minut, pół godziny, godzinę. Bywało, że podjeżdżał i krzyczał: "ty świnio". Raz podjechał pod sklep i krzyczał, że razem z tą budą mnie wysadzi. Sklep był czynny do dwudziestej, więc stał pod sklepem przed dwudziestą. Zamykałam i czekałam, aż odjedzie. Okolica tam jest taka, że ludzi nie ma o tej porze.

Ojczym Joanny, Franciszek, postanowił wybrać się do Mrągowa pod sklep i powiedzieć Cezaremu, by zostawił jego córkę w spokoju. - Tata poszedł z nim porozmawiać. A on wysiadł z samochodu i z broni zaczął mierzyć do taty. Ja stałam na dworze razem z mamą i to wszystko widziałam. Pies był wtedy w bagażniku. Tata do niego krzyknął, a on schował broń i wypuścił psa. Pies, na komendę, rzucił się na tatę i pogryzł go w udo.

We wrześniu 2016 roku Joanna nagrała Cezarego, jak krzyczał do niej: "Zdechniesz ku*** je****". Z nagraniem poszła na policję. Do zeznań dołączył Franciszek, ojczym kobiety. Policyjne dochodzenie prowadził ten sam policjant z KKP w Mrągowie, który później, w 2018 roku, prowadził sprawę o nękanie i groźby karalne wobec Barbary R.

W grudniu 2016 roku Prokuratura Rejonowa w Mrągowie skierowała do Sądu Rejonowego w Mrągowie akt oskarżenia przeciwko Cezaremu F. Mężczyzna został oskarżony o to, że trzykrotnie groził Joannie C. śmiercią - w lipcu i wrześniu 2016 roku oraz że spowodował obrażenia ciała u Franciszka D. Groziło mu za to do 2 lat więzienia. 6 kwietnia 2017 roku Sąd Rejonowy w Mrągowie uznał Cezarego F. za winnego zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę grzywny w wysokości 5 700 zł. Sąd orzekł też, na rzecz Franciszka D., nawiązkę w kwocie tysiąca złotych. Wyrok w tej sprawie nie był zaskarżany i uprawomocnił się. Z informacji uzyskanych z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie wynika, że Cezarego F. nie oskarżono wówczas ani o nielegalne posiadanie broni, ani o stalking. Pytaliśmy o powody takiej decyzji śledczych. Rzecznik prokuratury Krzysztof Stodolny nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Wskazał, że akta sprawy zostały przekazane do sądu.

Wiola

Październik 2018 roku. Cezary F. przebywał już w areszcie tymczasowym w sprawie o zabójstwo Barbary R. Wysłał list do siostry, ale korespondencja została zatrzymana i włączona do akt sprawy. Oskarżony pisał wtedy: "Będę pisał krótko. Nie wiem, jak to się stało. Stało się i już nic nie zrobię. Zadzwoń do Pawła, żeby przesłał mi 200 złotych na to konto, które podam (…). Niech Jakub zje*** gliniarzy, dlaczego zholowali mi samochód. Niech Paweł napisze, co się dzieje z psem. Pies jest u Mateusza (…). Niech Mateusz wyśle list i zdjęcie psa Cezara [owczarka niemieckiego należącego do Cezarego F. - red.] koniecznie (…). Zadzwoń do mojej koleżanki Wioli. Powiem ci, jak masz do niej powiedzieć. Tylko sprawdź, czy to ona jest przy telefonie. Zapytaj, czy to pani Wiola, bo ona jest mężatką. Powiedz jej, że jestem w więzieniu w Szczytnie i powiedz jej, że dlatego do niej nie dzwonię. Nie mów jej, za co siedzę. Niech poda swój adres, żebym mógł napisać do niej list. Uważaj na jej męża. Dzwoń do niej, aż odbierze". W liście Cezary F. wpisał dwa numery kontaktowe do kobiety.

Sąd nad policjantami

Po dokładnym przeanalizowaniu materiałów dotyczących działania mrągowskich policjantów w sprawie dotyczącej zawiadomień Barbary R. prokurator okręgowy z Olsztyna polecił wszcząć śledztwo z urzędu. Prokuratorzy badali, czy doszło do niedopełnienia obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy policji z KPP w Mrągowie. Śledztwo to, z powodu braku znamion czynu zabronionego, zostało dwukrotnie umorzone.

Finał w sądzie znalazła sprawa mrągowskiej policjantki, której zarzucono podrobienie dokumentu służbowego. Funkcjonariuszka, sporządzając postanowienie o wszczęciu dochodzenia w sprawie z zawiadomień Barbary R., jako datę wszczęcia postępowania wpisała 11 września 2018 roku, podczas gdy faktycznie miało to miejsce 14 września 2018 roku, już po śmierci Barbary R. 11 lutego 2021 roku Sąd Rejonowy w Piszu warunkowo umorzył to postępowanie. Komendant powiatowy policji w Kętrzynie wszczął wobec tej samej funkcjonariuszki postępowanie dyscyplinarne, ale ostatecznie policjantkę uznano za niewinną, argumentując, że doszło w tym przypadku do oczywistej omyłki pisarskiej. Policjantka obecnie pełni służbę w Wydziale Kryminalnym Komendy Powiatowej Policji w Mrągowie.

Inna policjantka, która w 2018 roku pełniła funkcję naczelnika Wydziału Kryminalnego KPP w Mrągowie, została uznana za winną przewinienia dyscyplinarnego polegającego na tym, że nieprawidłowo sprawowała nadzór nad sprawą i zaaprobowała postanowienie o wszczęciu dochodzenia, w którym błędnie wpisano datę jego wydania. Kobieta ta nie pracuje już w policji.

Policjant z KPP w Mrągowie, który w 2018 roku prowadził sprawę o nękanie i groźby karalne wobec Barbary R., stanie przed sądem w czerwcu. Subsydiarny akt oskarżenia przeciw niemu skierował syn Barbary R., twierdząc, że policjant miał nie dopełnić swoich obowiązków w ten sposób, że zaniechał wykonania czynności służbowych zmierzających do zatrzymania Cezarego F. Ówczesny funkcjonariusz obecnie nie pracuje w policji, jest zawodowym żołnierzem.

Syn Barbary R. składał też szereg pism do Prokuratury Rejonowej w Kętrzynie z wnioskiem o ukaranie mrągowskich policjantów. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone 30 listopada 2020 roku wobec braku znamion czynu zabronionego.

* Niektóre imiona, z uwagi na dobro wymienionych osób, zostały zmienione, a informacje o miejscach zamieszkania i wykonywania pracy - zatajone.

* Przedstawiciel rodziny Barbary R. w ostatniej chwili zrezygnował z rozmowy o wydarzeniach z 2018 roku.

* Tekst powstał m.in. w oparciu o informacje z akt sprawy.

Czytaj także: