5-letniemu Arkowi brakowało śniegu na Święta. By go znaleźć, pokonał samodzielnie drogę nad Morskie Oko na wózku inwalidzkim. - Jestem pełna podziwu. Aż mi wstyd, że ja dzisiaj z końmi wjeżdżam! - komentuje jedna z turystek. Materiał magazynu "Polska i Świat".
- Święta kojarzą się ze śniegiem, prawda? Nie było śniegu, więc stwierdził że musi go znaleźć. Dlatego chcieliśmy mu to w jakiś sposób umożliwić - tłumaczy pani Marzena, mama Arka.
Zawstydza innych
Dla chłopca dziewięciokilometrowy spacer do Morskiego Oka był pierwszą w życiu wyprawą w góry.
Arek urodził się z licznymi, bardzo poważnymi schorzeniami. Od najmłodszych lat uczy się, że mimo to może spełniać marzenia.
- My już jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ludzie mogą się jakoś dziwnie patrzeć i jakoś specjalnie na to nie zwracamy uwagi - mówi pani Marzena.
Po publikacji zdjęć ze spaceru Arek został okrzyknięty chłopcem, który zawstydził turystów.
Na przykład tych, którzy 26 grudnia zostali przy Morskim Oku po zmroku. Kiedy przestały kursować wozy, turyści wezwali służby ratunkowe, aby zwiozły ich do Zakopanego.
- Jest to szlak banalnie prosty, oczywiście troszkę nachylony, ale jak pokazał ten 5-letni chłopak, dostępny praktycznie dla każdego, kto ma odrobinę wytrwałości. Stąd te incydenty związane z końmi, z problemami ze zjazdem są dla nas kompletnie niezrozumiałe - mówi Szymon Ziobrowski, Dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
"Jestem pełna podziwu"
Nad Morskim Okiem cały czas mówi się o Arku. Turyści dyskutują o tym, czy iść pieszo nad staw, czy jechać bryczką.
- No jestem pełna podziwu. Aż mi wstyd, że ja dzisiaj z końmi wjeżdżam! Też kolegę namawiałem, żeby iść pieszo, ale nie chciał - mówi jedna z turystek.
Do licznych, pozytywnych komentarzy, dołączył prezes PZPN, Zbigniew Boniek, który zaprosił chłopca na mecz reprezentacji. Arek zaproszenie już przyjął.
Autor: MR//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24