Zarobiłem 1200 złotych w ciągu miesiąca. Także to nie była kwestia załatwiania jakiejś pracy w sensie długoterminowym za nie wiadomo jakie pieniądze - powiedział TVN24 poseł PiS Przemysław Czarnecki. Odniósł się do nagrania z afery taśmowej, z którego wynika, że Mateusz Morawiecki, ówczesny prezes banku BZ WBK miał interweniować w sprawie pracy dla niego. Na taśmie słuchać również rozmowę obecnego premiera z jego ojcem Ryszardem Czarneckim, europosłem Prawa i Sprawiedliwości.
Poseł PiS Przemysław Czarnecki w rozmowie z TVN24 powiedział, że o ile dobrze zna swojego ojca, jest wysoce prawdopodobne, że na nagraniu słychać właśnie jego głos.
Przyznał, że był na stażu w departamencie prawnym PKO BP przez dwa miesiące.
- Zarobiłem 1200 złotych w ciągu miesiąca. Także to nie była kwestia załatwiania jakiejś pracy w sensie długoterminowym za nie wiadomo jakie pieniądze - powiedział.
Dodał, że nie wie, czy to Mateusz Morawiecki wskazał go jako kandydata do pracy. - Pytanie już tutaj do prezesa Jagiełły, w jaki sposób odbył się proces selekcji kandydatów - zaznaczył.
- Ja widziałem się z prezesem Jagiełło i faktycznie zostałem na ten dwumiesięczny staż przyjęty - powiedział.
Rozmowa o pracy dla Przemysława Czarneckiego
Taśma ujawniona na początku października przez Onet jest zapisem rozmowy z wiosny 2013 roku. Morawiecki, który kierował wtedy bankiem BZ WBK, spotkał się w restauracji Sowa i Przyjaciele ze swoim przyjacielem Zbigniewem Jagiełłą (prezesem PKO BP), związanym z Donaldem Tuskiem Krzysztofem Kilianem (szefem Polskiej Grupy Energetycznej) i jego zastępczynią Bogusławą Matuszewską. Nagranie, które pochodzi z akt afery taśmowej, trwa około 3,5 godziny.
Z nagrania wynika między innymi, że Mateusz Morawiecki miał interweniować w sprawie pracy dla syna Ryszarda Czarneckiego, europosła z PiS. Morawiecki: Ryszard Czarnecki, napisałem ci.
Jagiełło: Ten facet, ten chłopak po trzech miesiącach powiedział, że jest dużo pracy, że on myślał, że będzie luźniej itd., że ma inne plany właśnie, wiesz.
Morawiecki: Naprawdę?
Jagiełło: Rozmawiałem z nim. To jest kalkulacja, że koniom z wozu lżej. Zmieniłem mu najpierw życiorys, żeby wyglądał normalnie. Później dałem go Justynie Borkiewicz [dyrektor pionu prezesa zarządu PKO BP - przyp. red.], żeby popracowała nad nim, żeby zrobić z niego nie jakiegoś gościa, który nie, że będzie się woził, tylko żeby do roboty, pisać, rozumiesz, i tak dalej. I się zmęczył, że dużo pracy i że on by się chciał czymś innym zajmować w życiu.
Jagiełło: Miał napisane, miał umowę na trzy miesiące. Typowy staż i że on nie chce już tego kontynuować. Co ja się będę angażował i o niego walczył.
Ryszard Czarnecki tłumaczy syna
Wtedy Morawiecki zaczyna rozmowę z Ryszardem Czarneckim przez telefon.
Morawiecki: No, cześć. Cześć, cześć. Słuchaj ciąg dalszy tej sprawy, o której ostatnio rozmawialiśmy. Twój Przemek nie chciał tam dalej pracować.
Morawiecki włącza tryb głośnomówiący w telefonie.
Czarnecki: Z ręką na sercu on był absolutnie zrozpaczony. Ja go znam. Wiem, kiedy, że tak powiem, był absolutnie zdołowany.
Morawiecki: Taki sygnał, taką relację, którą dostałem, że jednak został rzucony, został na taką dość mocną wodę, że pisał umowy. W końcu powiedział, że to jest troszeczkę dla niego za duże przeciążenie i że on nie chce dłużej pracować.
Czarnecki: Tak. Bardzo chciał, bardzo się zapalił. Owszem, chciał zarabiać więcej, ale bardzo był zadowolony z tego i bardzo nieszczęśliwy, był wściekły, jak się okazało, że ktoś [nieczytelne - red.] umowę.
Czarnecki: Tutaj akurat jest sytuacja, że tak powiem akurat [nieczytelne - red.] wszystko jest naprawdę, bardzo się ułożyło. Morawiecki: A weź z nim tak po piwku pogadaj, bo coś mi tutaj zgrzytnęło. Pamiętam, co mi mówiłeś dwa tygodnie temu.
Czarnecki: On oczywiście mówi, że chciałby więcej zarabiać, że...
Morawiecki: To to jeszcze rozumiem.
Czarnecki: ...coś innego robić. Ale wiesz jednak nie, jednak nie.
Morawiecki: Wiesz co, bo ostatnie pół zdania, które powiedziałeś, jak on mówi, coś innego by chciałby robić, to jest od razu punkt zaczepienia dla tych ludzi - to niech pan sobie idzie, panie Przemku, robi coś innego w takim razie.
Czarnecki: Słuchaj, bardzo chciał pracować. (...) Absolutnie nie było to przedłużone [nieczytelne - red.], a nie, że on nie chciał. (...)
Morawiecki. Dobrze, dobrze. Trzymaj się, pozdrawiam, na razie, dziękuję, cześć.
Czarnecki: Pa, pa, cześć, dziękuje.
Jagiełło: Moja córka też by chciała pracować. Robić to, co się chce w pracy i żeby dużo płacili.
Morawiecki: Niedobrze.
Autor: js//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24