Puchary, wszędzie puchary. Są ich dziesiątki, może setka. Na półkach, w gablotach, w korytarzach, w przeznaczonym na nie pokoju. W pucharach medale, też sto albo więcej, nikt ich nie zliczy, bo i po co. Do tego książki, całe regały uginające się pod szachowymi książkami po angielsku i rosyjsku. Pięknie tu jest. W tym domu pod Warszawą wkraczamy do świata niezwykłego.