Tragicznej akcji w Afganistanie, w której zginęli cywile nie można rozciągać na cały stacjonujący w tym kraju kontyngent - mówi rzecznik MON Jarosław Rybak.
- To był jednostkowy i makabryczny wyczyn siedmiu żołnierzy - mówi Rybak. Jak dodał, należy rozdzielić postrzeganie oskarżonych i 1,2 tys. stacjonujących w Afganistanie polskich wojskowych. Jak podkreślił rzecznik, w tej sprawie musi być jasno powiedziane, co się dokładnie stało.
Rzecznik resortu przyznał, że wśród żołnierzy w kontyngencie zapanowało przygnębienie po tym, co się stało. Według niego, wyjaśnienie i jasne powiedzenie, kto jest winien, powinno to morale odbudować. - Bo przecież żołnierz ma prawo strzelać. Nie może mieć syndromu policjanta z lat 90., który bał się otworzyć ogień do wroga - powiedział.
Byli najlepsi... W macierzystej jednostce oskarżonych żołnierzy panuje przygnębienie i wiara, że to co się stało, to pomyłka.
- To byli doświadczeni żołnierze, najlepsi w batalionie, brali już udział w zagranicznych misjach. Wszyscy wierzymy, że ta strzelanina to skutek pomyłki – mówi mjr Janusz Gibas z macierzystej jednostki żołnierzy oskarżonych o zabicie cywilów w Afganistanie.
- W całej jednostce panuje przygnębienie. Wyjechaliśmy do Afganistanu jako bohaterowie i tak chcieliśmy wrócić – powiedział w TVN24 mjr Gibas z 18 batalionu szturmowo-desantowego. - Wszyscy wierzymy, że była to jakaś pomyłka, nieszczęśliwy zbieg okoliczności, który na misji po prostu się zdarza – stwierdził. - W dotychczasowym okresie ich służby nie można im niczego zarzucić. Patrząc w ich opinie służbowe widać same superlatywy, a w szkoleniu mogę powiedzieć, ze osiągali wręcz wzorowe wyniki, jedne z najwyższych w naszym batalionie – dodal mjr Gibas.
Major twierdził też, że na zachowanie jego kolegów bez wątpienia miał wpływ fakt, że niedługo mieli wracać do Polski. - Koniec misji wpływa bardziej stresująco na zachowanie żołnierza. Myślami jest już w kraju, a cały czas trzeba być skoncentrowanym. Łatwo o nerwowość, o pochopne decyzje – uważa wojskowy.
Według majora wojsko z pewnością wyciągnie wioski z tych tragicznych wydarzeń, ale nikt nie może obiecać, ze one nigdy się nie powtórzą. - Nie można się przygotować na wszystkie okoliczności, każda misja jest inna, ma swoją specyfikę – wyjaśnił.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24