Nie ma wśród państw sąsiadujących z Rosją, państw bałtyckich i Finlandii, takiej argumentacji, że każdy, kto chce uciec przed perspektywą wcielenia do armii jest uprawniony do pozostania na naszym terytorium - powiedział w Nowym Jorku minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. Zaznaczył jednak, że Rosjanie sprzeciwiający się wojnie mogą zostać wpuszczani. Premier Litwy Ingrida Szimonyte stwierdziła, że nie jest obowiązkiem krajów sąsiednich ratowanie Rosjan przed wcielaniem do wojska.
Szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau omówił pierwszą część swojej wizyty w USA, gdzie brał udział w 77. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Choć ogłoszona w tym samym czasie przez Rosję wojskowa mobilizacja skupiła uwagę wielu światowych liderów, Rau stwierdził, że nie oczekuje po tej decyzji militarnego przełomu w wojnie.
- Patrząc na wojnę od strony militarnej, punkt zwrotny pojawił się w momencie (ukraińskiej) kontrofensywy. Faktycznie może to natomiast być punkt zwrotny w odbiorze wojny przez społeczeństwo rosyjskie - ocenił w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Jak mówił, "dotąd 70-80 procent Rosjan popierało powrót do polityki imperialnej Władimira Putina". - Modus operandi panował taki, że społeczeństwo utożsamiało się z imperialną, agresywną, brutalną polityką swoich władz, czerpało z niej dumę, uznając jednocześnie, że ta wojna w sferze bezpośredniego uczestnictwa tego społeczeństwa nie dotyczy. Teraz ogłoszenie tej mobilizacji uzmysławia każdemu młodemu człowiekowi i jego rodzinie, że może ona dotknąć w sposób bardzo bolesny. A to zmienia już stan ducha i umysłu społeczeństwa - uznał Rau.
Rau o możliwości wpuszczenia Rosjan uciekających przez służbą w wojsku
Jak stwierdził, pojawia się teraz pytanie, czy doprowadzi to do zmiany relacji społeczeństwa z władzą w Rosji. Zaznaczył, że choć "pierwsze jaskółki" to zwiastujące już się pojawiły w postaci protestów, to na razie nie oczekuje spektakularnego przełomu, jeśli porównuje się liczbę osób protestujących do liczby próbujących się z Rosji wydostać.
Szef polskiego MSZ pytany o to, czy Polska nie powinna ułatwiać Rosjanom ucieczki przed służbą w wojsku w nadziei na osłabienie potencjału Rosji, odpowiedział przecząco, twierdząc że wpuszczenie dużej liczby Rosjan byłoby "bardzo niewskazane" zarówno z punktu widzenia bezpieczeństwa, jak i niemoralne. Zaznaczył jednak, że Rosjanie sprzeciwiający się wojnie mogą zostać wpuszczani.
- Nie ma wśród państw sąsiadujących z Rosją, państw bałtyckich i Finlandii, takiej argumentacji, że każdy, kto chce uciec przed perspektywą wcielenia do armii, jest uprawniony do pozostania na naszym terytorium - oznajmił Rau. - Uznaliśmy, że kładziemy kres dotychczasowemu wydawaniu wiz obywatelom Federacji Rosyjskiej, faktycznie likwidując wizy turystyczne. Natomiast są wyjątki od tej reguły: względy humanitarne i wynikające z udokumentowanego występowania przeciwko rosyjskiemu reżimowi, zarówno w kwestii wojny, czy obrony praw człowieka - wyjaśnił.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Ratowanie naszego życia jest niezbędne". Rosjanie uciekają przed częściową mobilizacją
"Litwa nie przyzna azylu tym, którzy po prostu uciekają przed odpowiedzialnością"
Premier Litwy Ingrida Szimonyte stwierdziła, że nie jest obowiązkiem krajów sąsiednich ratowanie Rosjan przed wcielaniem do wojska. - Nie jest chyba obowiązkiem Litwy, ani innych krajów sąsiednich, ratowanie wszystkich obywateli Rosji przed mobilizacją - powiedziała premier Szimonyte komentując w piątek możliwość ewentualnego zwiększenia napływu obywateli rosyjskich.
Szefowa litewskiego rządu wskazała, że zarówno przy podejmowaniu decyzji dotyczących wiz humanitarnych, jak i azylu, każda osoba musi być oceniana indywidualnie, z uwzględnieniem zagrożeń, z jakimi się spotyka. - Nie rozumiałabym sytuacji, w której pozwalamy ludziom na wjazd na Litwę z powodów humanitarnych tylko dlatego, że wojna była dla nich "OK", gdy oglądali ją w telewizji, siedząc na kanapie, a teraz już nie jest "OK", gdy twój rząd i twój (minister obrony Siergiej - przyp. red.) Szojgu wezwali cię do wojska i zaprosili do udziału w wojnie - powiedziała Szimonyte.
Dodała, że rosyjska agresja na Ukrainę rozpoczęła się w 2014 roku i obywatele Rosji mieli "czas, by zdecydować, po czyjej są stronie".
"Litwa nie przyzna azylu tym, którzy po prostu uciekają przed odpowiedzialnością. Rosjanie muszą zostać i walczyć przeciwko Putinowi" - napisał z kolei na Twitterze minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis.
Szef MSZ: Niemcy ociągają się z pomocą Ukrainie
Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau w rozmowie z PAP krytycznie odniósł się do decyzji Bundestagu, by nie przekazywać Ukrainie niemieckich czołgów. - Pamiętam dotychczasowe uzasadnienia tego oczywistego ociągania się strony niemieckiej ze wsparciem w wielu kwestiach, czy materialnego czy finansowego stronie ukraińskiej. My z Niemcami tu się istotnie różnimy. My wychodzimy z założenia, że jeśli pomagać, to staramy się to robić w jak największym stopniu, by jak najbardziej wzmocnić pozycję Ukrainy i by zrobić to jak najszybciej, zgodnie z anglosaską zasadą "kto szybko daje, dwa razy daje" - powiedział minister.
- Natomiast odnoszę wrażenie, że polityka niemiecka polega na tym, żeby tę pomoc przekazywać w jak najmniejszym stopniu i jak najpóźniej. Dlaczego? (…) Sądzę, że zależy im, żeby relacje z Rosją zostały osłabione w stosunkowo najmniejszym stopniu - ocenił Rau.
Rau o dystansowaniu się Chin od Rosji
Komentując swoje spotkanie z szefem chińskiej dyplomacji Wangiem Yi, polski minister spraw zagranicznych ocenił, że mimo ogłoszonego przed wojną partnerstwa "bez ograniczeń" z Rosją, Chińska Republika Ludowa dystansuje się od wojny na Ukrainie.
- Na początku wydawało się, że są to relacje bliskie, prawie sojusznicze. To wydawało się także w pierwszych miesiącach po rosyjskiej agresji. Ale kiedy prześledzimy stanowisko Chin już w czasie ostatniego szczytu (Szanghajskiej Organizacji Współpracy) w Samarkandzie, ono jest dużo bardziej wyważone i widoczne jest dystansowanie się od Rosji - ocenił Rau. Jak dodał, także podczas wystąpienia Wanga w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w czwartek "trudno było wywnioskować, że tamto porozumienie (z Rosją) w ogóle miało miejsce".
- Tamto wystąpienie opierało się na zasadach Karty Narodów Zjednoczonych, prawa międzynarodowego i nienaruszalności granic. Podobną ewolucję widzimy w przypadku Indii - dodał minister.
"Z Chinami współpracujemy tam, gdzie możemy"
Rau stwierdził, że jego rozmowa z Wangiem była również zdominowana przez temat Ukrainy. - Ja wskazywałem, że Chiny ze względu na swoją pozycję ponoszą odpowiedzialność za pokój i stabilność relacji międzynarodowych i z tej perspektywy rozmawialiśmy o ocenie rosyjskiej agresji na Ukrainę - relacjonował.
Stwierdził przy tym, że choć w nowej koncepcji strategicznej NATO Chiny są wymienione jako "wyzwanie" dla Sojuszu, to głównym zagrożeniem pozostaje Rosja. - Dla NATO zasadniczym i stałym zagrożeniem jest Rosja. Jeśli chodzi o to, jak Zachód patrzy na Chiny, to są one naszym konkurentem w wymiarze politycznym i ekonomicznym. Z perspektywy zachodniej - jak formułuje to polityka USA - z Chinami współpracujemy tam, gdzie możemy - wyjaśnił.
Wizyta Raua w USA
Rau zakończył w piątek pierwszą, nowojorską część swojej wizyty w USA, podczas której spotkał się między innymi ze swoimi odpowiednikami z Wielkiej Brytanii, Ukrainy, Korei Południowej, Chin, Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem oraz wystąpił na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ i na spotkaniach wielostronnych między innymi z udziałem sekretarza stanu USA Antony'ego Blinkena.
W kolejnej części wizyty polski minister odwiedzi Annapolis w stanie Maryland oraz Waszyngton, gdzie spotka się prawdopodobnie między innymi z Antonym Blinkenem, szefową Izby Reprezentantów Nancy Pelosi oraz szeregiem innych kongresmenów i senatorów, a także z przedstawicielami czołowych think tanków.
Źródło: PAP