W siedleckim Domu Pomocy Społecznej trwa akcja protestacyjna. Pracownicy walczą z dyskryminacją, molestowaniem psychicznym czy wręcz mobbingiem stosowanych wobec nich przez kierowniczkę placówki. Dom został oflagowany, wywieszono też hasła protestacyjne.
Problem w ośrodku sięga jeszcze ubiegłego roku. Wówczas anonimowi pracownicy alarmowali, że są dyskryminowani przez kierownictwo placówki. Mimo tych sygnałów - dyrektor placówki nie wyciągnął konsekwencji i nie zajął się problemem. Tymczasem z anonimowej ankiety przeprowadzonej przez Państwową Inspekcję Pracy wynika, że w ośrodku mogło dochodzić do zajwiska mobbingu.
"Wpada w furię i uderza pięściami"
Z czasem problem się nasilił, a sami pracownicy mówią, że nie radzą sobie z zachowaniem kierowniczki placówki. Według nich kobieta często wpada w furię, uderza pięściami w meble i poniża pracowników.
Kobieta w rozmowie z reporterem programu "Prosto z Polski" zarzuty odpiera. - Przepraszam bardzo ja nikogo nie mobbinguje - wypełniam swoje obowiązki tak jak należy. Nie ma tu u nas mobbingu, prześladowania i znęcania się psychicznego nad pracownikami - mówi Anna Filipczuk, kierownik sekcji opiekuńczej DPS w Siedlcach.
"Jest mobbing i zastraszanie"
Innego zdania są jednak pracownicy i podopieczni, którzy także narzekają na zachowanie kierowniczki. - Jest mobbing, zastraszanie ze strony kierowniczki i ona ma na to przyzwolenie naszego dyrektora - mówi jeden z pracowników. Gnębi mieszkańców, gnębi pracowników, a on jej na to wszystko pozwala - dodaje. - Potrafiła mieszkańcowi z szafki wyrzucić wszystkie rzeczy i powiedzieć składaj jeszcze raz - mówi jeden z mieszkańców.
"To jest sadystka"
Jak dodaje jeden z pracowników zdarzało się, że pracujące w ośrodku kobiety wychodziły z pracy z płaczem i trzęsącymi się rękami. - Nie możemy opiekować się tymi osobami w stanie takiego rozchwiania emocjonalnego - mówi pracownik. - To jest normalnie sadystka - dodaje jeden z mieszkańców.
O brak reakcji na sytuację personel medyczny oskarża także dyrektora. Jednak on nie widzi problemu w funkcjonowaniu placówki. Według niego "konflikt powstał, bo związki zawodowe i pracodawcy inaczej patrzą na pracę".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24