Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON, zniknął ze strony internetowej ministerstwa. - Pan minister Antoni Macierewicz wie, co zrobić w tej sprawie, są określone ustalenia. Czekamy - tak sprawę skomentował w sobotę rzecznik rządu Rafał Bochenek. MON mówi zaś o "urlopie" Misiewicza. Sprawę komentowali w sobotę wieczorem goście "Faktów po Faktach".
Nazwiska Misiewicza nie ma w Biuletynie Informacji Publicznej MON w zakładce Gabinet Polityczny, ani też w zakładce dla mediów na stronach ministerstwa.
Na swoim profilu na Twitterze MON poinformowało w sobotę po południu, że Misiewicz jest na urlopie, a w obowiązkach szefa Gabinetu Politycznego zastępuje go Krzysztof Łączyński.
.@MisiewiczB przebywa na urlopie; w obow. szefa Gabinetu Politycznego zastępuje Krzysztof Łączyński
— Ministerstwo Obrony (@MON_GOV_PL) February 4, 2017
"Na pewno będzie wiedział, co zrobić"
Do sprawy usunięcia nazwiska Misiewicza ze stron MON na konferencji prasowej ustosunkował się rzecznik rządu Rafał Bochenek. - Pani premier Beata Szydło rozmawiała z ministrem obrony narodowej panem Antonim Macierewiczem na temat pana Bartłomieja Misiewicza, między innymi. Pan minister wie, co zrobić w tej sprawie, są określone ustalenia. Czekamy - powiedział. - Polityka kadrowa, jeśli chodzi o ministerstwa, leży po stronie szefów tych resortów, szefów ministerstw. Pan minister Antoni Macierewicz jest szefem MON, w związku z tym na pewno będzie wiedział, co zrobić - powtórzył Bochenek.
Kontrowersje według rzecznika MON
Kontrowersji wokół bliskiego współpracownika Antoniego Macierewicza nie brakuje od dłuższego czasu, raz nawet został już zawieszony w swych ministerialnych funkcjach.
Stało się to po tym, jak we wrześniu ubiegłego roku "Newsweek" napisał, że Misiewicz miał proponować radnym PO w Bełchatowie przystąpienie do koalicji z PiS sugerując, że w zamian zapewni im zatrudnienie w państwowej spółce, której prezes miał towarzyszyć mu w "werbunkowym spotkaniu". W związku z tym artykułem Misiewicz poprosił ministra Antoniego Macierewicza o zawieszenie w funkcjach w MON. Minister przychylił się do tego. Kilka tygodni później poinformował, że Misiewicz jest zawieszony w funkcjach rzecznika MON i szefa gabinetu. Nigdy jednak Misiewicz nie przestał pracować w gabinecie politycznym, gdzie - jak wyjaśniono wówczas - zajmował się "analizą dezinformacji medialnych".
Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim pod koniec października wszczęła śledztwo po doniesieniu, jakie złożyli posłowie PO Cezary Tomczyk i Jan Grabiec. Było prowadzone ws. obietnic, jakie miał składać Misiewicz. Na początku grudnia piotrkowska prokuratura uznała, że w zachowaniu Misiewicza brak jest znamion przestępstwa i śledztwo zostało umorzone.
W połowie listopada Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie powołania Misiewicza do rad nadzorczych Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Energa Ciepło Ostrołęka. Jak wskazywali wówczas krytycy decyzji o powołaniu Misiewicza, nie spełnia on wymogów formalnych bez ukończonych studiów wyższych ani egzaminu na członka rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa.
Po umorzeniu tych spraw Misiewicz wrócił na stanowisko rzecznika MON i szefa gabinetu politycznego ministra obrony.
Limuzyną do klubu?
Według styczniowych publikacji prasowych rzecznik MON miał przyjechać "luksusowym bmw" przed jeden z klubów w centrum Białegostoku, w którym potem się bawił.
W związku z tymi doniesieniami na początku tygodnia poseł Nowoczesnej Krzysztof Truskolaski złożył interpelację do szefa MON Antoniego Macierewicza z prośbą o wyjaśnienia. Zwrócił się też do władz Białegostoku z prośbą o udostępnienie nagrań z monitoringu miejskiego. Straż Miejska w Białymstoku odmówiła udostępnienia tych nagrań. Poseł Truskolaski złożył w związku z tym w piątek zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza.
Szydło: rozmawiałam z Macierewiczem
Premier Beata Szydło pytana w poprzednią sobotę na antenie RMF FM, czy będzie rozmawiać z szefem MON o rzeczniku ministerstwa Bartłomieju Misiewiczu i ostatnich doniesieniach medialnych na jego temat, odpowiedziała: "Minister Macierewicz jest szefem Misiewicza i to on podejmuje decyzje, dotyczące jego pracowników". - Rozmawialiśmy również na ten temat i myślę, że pan minister Macierewicz już takie decyzje podjął - dodała.
Dopytywana jakie to decyzje, Szydło odpowiedziała, że na temat pracowników poszczególnych resortów powinni wypowiadać się ministrowie. - Sądzę, że pan minister Macierewicz jest odpowiednią osobą, która tutaj będzie informowała w tej sprawie - dodała.
Sprawę komentowali goście "Faktów po Faktach" - Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej i Michał Dworczyk z PiS:
Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24