Ta sytuacja, pomimo przygotowania i kompetencji, budziłaby daleko idące wątpliwości - powiedział w środę wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, który odniósł się do doniesień o zatrudnionej w Ministerstwie Cyfryzacji córce europosłanki Róży Thun. Według mediów w resorcie miała przepracować jeden dzień, a decyzję o jej zwolnieniu miał podjąć premier Donald Tusk. W ocenie drugiego z liderów Trzeciej Drogi, marszałka Sejmu Szymona Hołowni "szkoda, że profesjonalistka z takim doświadczeniem nie będzie pracowała dla polskiego rządu". Zapewnił przy tym jednak: - Szanujemy nawzajem swoje kompetencje i podział obowiązków i na pewno zrywania koalicji z tego powodu nie będzie.
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się w Radiu Zet między innymi do doniesień "Gazety Wyborczej", która jako pierwsza poinformowała, że w Ministerstwie Cyfryzacji na stanowisku wicedyrektorki w Centralnym Ośrodku Informatyki została zatrudniona córka Róży Thun, europosłanki Polski 2050. W kierowanym przez Krzysztofa Gawkowskiego resorcie miała przepracować jeden dzień, a decyzję o jej zwolnieniu miał podjąć premier Donald Tusk.
- Najbliżsi członkowie rodzin tych, którzy sprawują funkcje publiczne, często ponoszą ciężar tego, że nie mogą się aktywizować w działaniu – powiedział Kosiniak-Kamysz. Zastrzegł jednak, że "trzeba zachować bardzo daleko idącą ostrożność, żeby nie dochodziło do sytuacji, które będą budziły wątpliwości, a ta sytuacja - pomimo przygotowania i kompetencji - budziłaby daleko idące wątpliwości". Podkreślił, że "mamy swoje określone standardy, mamy wartości, które są dla nas ważne". - Transparentność jest potrzebna - dodał.
Dopytywany, czy za obecnej koalicji rządzącej dzieci polityków nie będą zatrudniane w instytucjach państwowych, wicepremier zwrócił uwagę, że "na pewno byłoby niewskazane, gdyby dochodziło do takich sytuacji, że w ministerstwie czy jakichś instytucjach ktoś pracował od lat, a teraz został zwolniony, bo jego mama, tata lub ktoś z bliskiej rodziny został ministrem lub parlamentarzystą". - Każdą sytuację należy rozpatrywać indywidualnie – zaznaczył
Hołownia: zrywania koalicji z tego powodu nie będzie
O doniesienia w sprawie córki europosłanki Thun pytany był też w Sejmie marszałek Szymon Hołownia. - Jeżeli chodzi o Marię Thun, to mogę powiedzieć jedno: szkoda, że profesjonalistka z takim doświadczeniem, tak niewątpliwie kompetentna, nie będzie pracowała dla polskiego rządu, dla polskich instytucji państwowych - przyznał lider Polski 2050.
- Rząd nadzoruje premier Tusk, to on ponosi w tej sprawie odpowiedzialność, to on podejmuje decyzje i ja to szanuję, natomiast pani Thun nazywa się, jak się nazywa, jest córką tej matki, której jest córką, ale jej doświadczenie jest absolutnie spektakularne w tym obszarze i uważam, że przydałaby się polskiemu państwu - dodał.
Hołownia zaznaczył także, że "szanujemy nawzajem swoje kompetencje i podział obowiązków w koalicji i na pewno zrywania koalicji z tego powodu nie będzie". Pytany, czy nie jest to zemsta Donalda Tuska za to, że Róża Thun odeszła z Platformy Obywatelskiej i przeszła do Polski 2050, odparł: - Nie sądzę. - Znam trochę Donalda Tuska i nigdy nie podejrzewałbym go o taką małostkowość - powiedział.
- Myślę, że doszło do jakiegoś potężnego zamieszania w momencie powoływania pani Marii Thun, którego można było uniknąć, ale też puenta jest taka, jaka jest - pan premier podjął decyzję i ja mówię wprost: szanuję te decyzję, ale uważam, że szkoda, że taki fachowiec nie będzie pracował dla polskiego państwa, bo fachowców z takim cv ze świecą szukać - podkreślił.
Źródło: PAP