Wszystkie potencjalnie niebezpieczne preparaty muszą być dostępne na receptę i poprzedzone rozmową z lekarzem i jego radą - skomentował projekt dotyczący antykoncepcji awaryjnej minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. - Nie można tego typu preparatów wprowadzać na taką dostępność, jak leki przeciwbólowe albo przeciwkaszlowe - dodał.
Minister zdrowia był gościem Radia Zet.
W przyjętym przez rząd projekcie nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej zakłada się objęcie obowiązkiem sprzedaży na receptę "hormonalnych środków antykoncepcyjnych do stosowania wewnętrznego". Oznacza to, że tylko na receptę będą wydawane pigułki "dzień po", które od 2015 r. osoby powyżej 15. roku życia mogły kupić bez konieczności wizyty u lekarza.
"Klauzula sumienia"
Minister Radziwiłł w Radiu Zet podkreślił, że jako lekarz nie przepisałby pacjentce tabletki "dzień po".
Dopytywany przez prowadzącego program Konrada Piaseckiego, czy przepisałby taką pigułkę zgwałconej kobiecie, minister zdrowia odpowiedział: - Nie przepisałbym. Skorzystałbym z czegoś, co nazywa się klauzulą sumienia - ocenił.
- Jako lekarz przede wszystkim patrzę na to przez pryzmat tego, czym są substancje chemiczne zawarte w tych preparatach. Otóż są to silne substancje, które mogą wywołać cały szereg różnego rodzaju zaburzeń, w różnych stanach zdrowia u pacjentki są zdecydowanie przeciwwskazane - przekonywał. Tłumaczył, że mogą one wchodzić w reakcje z innymi przyjmowanymi lekami.
- Wie pan, jakby pan zajrzał do dokumentu rejestracyjnego tego preparatu, to okazuje się, że jest dziesięć stron różnego rodzaju ostrzeżeń. Nie można tego typu preparatów wprowadzać na taką dostępność, jak leki przeciwbólowe albo przeciwkaszlowe - skomentował Radziwiłł.
"Sytuacje nagłe"
Prowadzący wskazał, że antykoncepcja awaryjna jest w sytuacjach nagłych, a preparat należy zażyć 24 godziny po stosunku, Radziwiłł jednak odpowiedział, że "sytuacje nagłe w medycynie definiuje ustawa o państwowym ratownictwie medycznym i one dotyczą czegoś zupełnie innego".
- Nie mam żadnej wątpliwości, że są leki, które są znacznie bardziej naglące, silne leki, które są dostępne tylko na receptę i nikt nie widzi w tym problemu - zaznaczył.
Jego zdaniem, pigułka "dzień po" nie należy do tej "naglącej" kategorii. - To nie jest taka kategoria, żebyśmy musieli mówić o tym, że już natychmiast, coś trzeba zrobić. Z całą pewnością tak nie jest - komentował.
Intencje ustawy
Minister zdrowia stwierdzł, że wszystkie antykoncepcyjne, hormonalne preparaty do stosowania wewnętrznego są obecnie "dostępne wyłącznie na recepty, w tym także tak zwana antykoncepcja awaryjna". - Z wyjątkiem jednego preparatu (pigułka ellaOne - red.). I tutaj można by zapytać, co kierowało tymi, którzy przyjęli taką regulację - zaznaczył.
- Jako lekarz, jako minister mam dbać o bezpieczeństwo tych, którzy przyjmują różnego rodzaju preparaty, w tym także środki antykoncepcyjne. I właśnie temu ma służyć regulacja, która mówi: wszystkie potencjalnie niebezpieczne preparaty muszą być dostępne na receptę i poprzedzone rozmową z lekarzem i jego radą - podsumował Radziwiłł.
Autor: KB//rzw / Źródło: Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: tvn24