Minister zaniechał, więc Amber Gold był bezkarny?

Piramidy finansowe Amber Gold i Finroyal mogły służyć jako wygodne pralnie pieniędzy, bo nie zostały objęte kontrolą generalnego inspektora informacji finansowej (GIIF) - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". I konkluduje: to efekt zaniechań Ministerstwa Finansów.

Od dwóch lat - jak pisze "DGP" - Ministerstwo Finansów nie wydało rozporządzenia do ustawy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy z 2009 r. A na tę lukę prawną, wskazywał już raport NIK z początku bieżącego roku.

"W efekcie niedostosowania przepisów wykonawczych (przedsiębiorcy) zostali zwolnieni z obowiązku rejestracji transkacji ponadprogowych i przekazywania GIIF informacji o takich transakcjach" - pisała Izba w raporcie.

Ustawa o przeciwdziałaniu prania brudnych pieniędzy rozszerzyła co prawda katalog instytucji podlegających obowiązkowi rejestrowania transakcji u generalnego inspektora informacji finansowej, m.in. o wszystkie instytucje finansowe, w tym Amber Gold, ale prawo nie mogło być egzekwowane bez ministerialnego rozporządzenia. Miało ono doprecyzować, jakie informacje miałyby przekazywać firmy oraz w jakiej formie.

Komisja wyjaśni

Jak ustalił "DGP", regulacja nadal nie jest gotowa.

- W chwili obecnej MF przygotowuje nową wersję rozporządzenia uwzględniającą wiele zgłoszonych uwag - poinformowało biuro prasowe resortu, tłumacząc dwuletnią zwłokę poziomem skomplikowania problemu.Jak podkreśla gazeta, z tej samej odpowiedzi MF wynika też, że AG i Finroyal faktycznie były poza kontrolą GIIF, którego funkcję pełni wiceszef MF Andrzej Parafianowicz. Choć najpóźniej do 8 października 2010 r. był on zobowiązany stworzyć i podpisać w porozumieniu z szefem MSW stosowne rozporządzenie.- Rola GIIF, działania, które podjął lub właśnie których zaniechał, powinna zostać dokładnie wyjaśniona przez naszą komisję. I to jak najszybciej - mówi członek sejmowej speckomisji Marek Biernacki (PO).

Autor: mac//kdj

Czytaj także: