W całej Polsce trwają protesty rolników. Najbardziej widoczne były dziś we Wrocławiu, gdzie w czwartek rano pojawiło się ponad 300 ciągników, podpalono opony i pomimo oficjalnego rozwiązania manifestacji tłum protestantów nadal okupował plac przed Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim. Następnie protestujący wsiedli na ciągniki rolnicze rozjechali się po centrum stolicy Dolnego Śląska, blokując ruch na ulicach. Gorąco jest także na wschodniej granicy, gdzie rolnicy blokują niekontrolowany, ich zdaniem, napływ ukraińskich płodów rolnych. W rozwiązanie konfliktu angażuje się Czesław Siekierski minister rolnictwa, który zorganizował spotkanie z protestującymi w Warszawie. Tego samego dnia premier Donald Tusk rozmawiał z przewodniczącą Parlamentu Europejskiego o "specyficznej sytuacji polskiego rolnictwa".
Czwartek to kolejny dzień protestów rolniczych w całej Polsce, które rozpoczęły się w zeszły piątek 9 lutego. Rolnicy manifestują swój sprzeciw wobec wdrożenia Zielonego Ładu, który zakłada m.in. znaczne ograniczenia w hodowli zwierząt. Jest to pakiet zmian, które mają skierować państwa UE na drogę transformacji ekologicznej, a ostatecznie - doprowadzić do osiągnięcia neutralności klimatycznej przez gospodarki tych państw do 2050 roku, przez m.in. ograniczenie emisji CO2. Protestujący chcą także unormowania handlu z Ukrainą, skąd w sposób niekontrolowany napływały w ostatnich miesiącach płody, co spowodowało spadki cen w skupach rolnych.
W czasie czwartkowego spotkania ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego z przedstawicielami protestujących rolników zwracali oni uwagę głównie na problemy, które powinny zostać jak najszybciej rozwiązane. - Powinien być wstrzymany jakikolwiek wjazd zboża na teren Polski do okresu żniw, żebyśmy mogli pozbyć się tej nadwyżki z kraju. Jak to zrobić? (...) My nie do końca się na tym znamy. To jest zadanie dla służb, rządu i innych - mówił przedstawiciel Izby Rolniczej.
- Postulaty mamy dwa: zamknięcie granicy i wywalenie Zielonego Ładu do kosza - odezwał się ktoś z sali. Odniósł się do tych słów minister rolnictwa.
Siekierski: wiem, że wam jest ciężko, spróbujmy znaleźć rozwiązania
- Handel obowiązuje i musimy brać pod uwagę, że obowiązuje w obie strony. Wiem o tych nieprawidłowościach i niedoskonałościach (...) o wielkościach eksportu i importu, że mamy nadwyżkę 19 miliardów euro. Myślę, że to musimy brać pod uwagę, że handel jest w obie strony. Oczywiście jestem za przestrzeganiem tych wszystkich zasad, żeby nie było nielegalnego napływu - mówił minister rolnictwa Czesław Siekierski.
Odniósł się też do ustaleń Zielonego Ładu. - Mówiłem, że będziemy ograniczać, co się da, ale prawodawstwo jest ustalone i zaakceptowane przez poprzedni rząd. Ja w tym nie uczestniczyłem, nie da się tego wyrzucić do kosza. Też bym chciał, żeby tak było, ale nie mam takiej siły sprawczej - przyznał Siekierski.
- Nie ma kraju, który ma w pełni granice zamknięte, może Korea Północna. To nie jest tak, że można się wyizolować. Już kiedyś byliśmy izolowani. (...) Wiem, że wam jest ciężko, ale spróbujmy znaleźć rozwiązania. Wiem, że nie pokryje to poniesionych przez was strat. Staramy się robić, co jest możliwe i będziemy dalej pracować - zapewniał minister.
Protest rolników we Wrocławiu
W czwartek, 15 lutego, w stolicy Dolnego Śląska odbywa się protest rolników pod hasłem "Wszyscy na Wrocław". W okolicy placu Społecznego, gdzie są siedziby urzędu marszałkowskiego i wojewódzkiego, pojawiło się ponad 300 ciągników rolniczych.
Główna część protestu zaczęła się po godzinie 10. Do protestujących wyszli przedstawiciele Komisji Europejskiej. W pewnym momencie - po odczytaniu postulatów rolniczych - budynek został obrzucony jajkami. Protestujący odpalili także materiały pirotechniczne. Organizator protestu ogłosił, że zgromadzenie zostało rozwiązane, ale rolnicy nie rozeszli się. Wyjechali później ciągnikami rolniczymi po centrum stolicy Dolnego Śląska, blokując tam ruch na ulicach. Gorąco jest także na wschodniej granicy, gdzie rolnicy blokują niekontrolowany, ich zdaniem, napływ ukraińskich płodów rolnych, co powoduje spadek cen w skupach.
Czytaj też: Protest poza kontrolą. Ogień w centrum miasta
Tusk rozmawiał z przewodniczącą PE o polskim rolnictwie
Tego samego dnia premier Donald Tusk spotkał się z przebywającą w Polsce przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertą Metsolą. Jak powiedział, rozmawiał z nią na temat "specyficznej sytuacji polskiego rolnictwa". Podkreślił, że "europejscy, w tym polscy rolnicy, muszą mieć pewność, że rozwiązania, jakie będziemy przygotowywali, będą dla nich przyjazne, a nie wymierzone w ich podstawowe interesy".
- Nie ulega wątpliwości, że europejscy, w tym polscy rolnicy, muszą mieć pewność, że rozwiązania, jakie będziemy przygotowywali będą dla nich przyjazne, a nie wymierzone w ich podstawowe interesy, i mówię tutaj zarówno o eksporcie produktów rolnych i żywnościowych z Ukrainy do Europy, jak i o niektórych zapisach w Zielonym Ładzie. To nie jest proste, w ogóle nie ma dzisiaj prostych sytuacji w europejskiej polityce, ale będziemy musieli tak czy inaczej, wspólnie jeszcze w tej kadencji i w przyszłej kadencji parlamentu skuteczniej zacząć dbać o interesy producentów rolnych w Europie i w Polsce - mówił Tusk.
Zaznaczył, że "to nie jest tylko kwestia ich interesów, chociaż trzeba je też szanować", ale to jest także kwestia fundamentalna "bezpieczeństwa całej Unii Europejskiej i Polski w kontekście zagrożenia trwającą wojną w Ukrainie i zagrożenia konfliktem globalnym, które nie jest abstrakcją".
- Będziemy o tym rozmawiać także na najbliższej Radzie Europejskiej w marcu. Nie tylko ja zwróciłem się o to, aby kwestie rolników i ich interesów były w agendzie spotkania. I liczę tutaj też oczywiście na pełną współpracę. Wiem, że mogę na to liczyć po dzisiejszym spotkaniu z panią przewodniczącą Robertą Metsolą - powiedział premier.
Źródło: tvn24.pl