Straż Graniczna twierdzi, że odnotowała przypadki "agresywnego zachowania migrantów" wobec funkcjonariuszy. - Pomogliśmy ostatnio około 20 osobom i nie widziałam tej agresji. Ci ludzie są zmęczeni, zrezygnowani, wielu z nich chce po prostu pomocy - mówiła w TVN24 Karolina Szymańska z Fundacji Ocalenie.
Straż Graniczna we wtorek zamieściła na Twitterze film, na którym widać osoby stojące po białoruskiej stronie granicy. Osoby te rzucają między innymi grubymi gałęziami w samochód Straży Granicznej. "W miniony weekend na granicy Polski i Białorusi zanotowaliśmy kilka kolejnych przypadków agresywnego zachowania migrantów w stosunku do funkcjonariuszy SG, żołnierzy WP oraz policjantów" - przekazano. Nagranie to pochodzi z obszaru objętego stanem wyjątkowym, na który dziennikarze nie mają wstępu, więc nie mogą zweryfikować tych informacji.
Karolina Szymańska o migrantach: są zmęczeni, zrezygnowani, wielu chce po prostu pomocy
Karolina Szymańska z Fundacji Ocalenie mówiła w TVN24 o tym, jak wygląda sytuacja przy polsko-białoruskiej granicy z jej pespektywy.
Jak przekazała, była - też z innymi osobami - w tym rejonie w ostatnim czasie. - Spotkałyśmy około 20 osób, pomogliśmy około 20 osobom i nie widziałam tej agresji. Ci ludzie są zmęczeni, zrezygnowani, wielu z nich tak naprawdę chce po prostu pomocy - mówiła.
Jej zdaniem "być może mundury, broń, rodzą agresję". - To są osoby, które pochodzą z krajów, w których ta broń jest często używana, w których jest stan wojny, stan zagrożenia. Domyślam się, że ta broń może budzić jakiś niepokój czy agresję - oceniła.
Zwróciła przy tym uwagę, że wraz z osobami pomagającymi migrantom jest "od miesiąca regularnie dzień w dzień" przy granicy. - Nigdy nikogo z nas nie spotkała żadna agresja ze strony tych osób (migrantów - red.) - dodała.
Szymańska o mieszkańcach terenów przygranicznych: widzą ogrom rozpaczy, cierpienia
Szymańska mówiła też, że spotyka się z "chęcią pomocy" migrantom ze strony mieszkańców terenów przygranicznych. - Mamy informacje, że niektórzy zostawiają w lesie jedzenie - przekazała.
Według niej "dla mieszkańców to jest bardzo trudna sytuacja, bo widzą ogrom tej rozpaczy, widzą ogrom tego cierpienia i trochę są zostawieni sami sobie z tą sytuacją". - Ale wiem, że chcą pomagać i mają pewną niezgodę na to, co się dzieje. Szczególnie w strefie stanu wyjątkowego, do której organizacje pozarządowe i medycy po prostu nie mają dostępu - dodała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Eliza Kowalczyk