Sądy prawdopodobnie będą brały to pod uwagę. Będą zadawały kolejne pytania albo będą samodzielnie wydawać orzeczenia - powiedział w czwartek rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski. Odniósł się do wyroku SN w jednej ze spraw, których dotyczyło orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 listopada. Jego zdaniem "trudno będzie zignorować to, co powiedział Sąd Najwyższy". Według przewodniczącego nowej Krajowej Rady Sądownictwa Leszka Mazura "orzeczenie to w ogóle nie powinno zapaść".
W czwartek odbyło się posiedzenie niejawne w pierwszej ze spraw, w których Sąd Najwyższy wystosował w końcu sierpnia 2018 roku pytania prejudycjalne, na które TSUE udzielił odpowiedzi 19 listopada. Izba Pracy Sądu Najwyższego uchyliła uchwałę nowej Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie z odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i oddaliła wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej SN o przekazanie sprawy do tej Izby.
Sędzia Sądu Najwyższego Bohdan Bieniek w uzasadnieniu wyroku wskazał, że nowa KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej i jest to punkt wyjścia do oceny, czy Izba Dyscyplinarna SN jest niezawisła.
"Sygnalizuje powstrzymanie się od rozpoznawania spraw"
- Myślę, że to bardzo ważne orzeczenie, ważne w tym dyskursie na temat stanu praworządności w Polsce - ocenił rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski. - Zobaczymy, jakie będą konsekwencje tego orzeczenia, co będzie dalej się działo - dodał.
- Chciałbym uściślić, że o ile Sąd Najwyższy przewiduje potencjalne następstwa dla postępowań prowadzonych przez sędziów, którzy przeszli przez nową Krajową Radę Sądownictwa, dopuszcza możliwości zastanawiania się sądów nad tym, a nawet sygnalizuje, że byłoby odpowiedzialnym powstrzymanie się od rozpoznawania spraw przez tych sędziów po to, żeby ewentualnie w przyszłości nie pogłębiać, nie potęgować chaosu prawnego czy nie zwiększać liczby spraw, w których orzeczenia mogą być podważane, to te wywody nie dotyczą asesorów - powiedział Laskowski.
Dodał, że Sąd Najwyższy uznał, iż udział nowej KRS w procesie powoływania asesorów sądowych jest na tyle niewielki, że nie ma to wpływu na prawidłowość ich powołania.
"Ruch powinien należeć do władzy ustawodawczej czy wykonawczej"
Laskowski pytany, jaka powinna być reakcja władz po tym wyroku, powiedział, że on sam od dawna postuluje, żeby uregulować te kwestie w drodze ustawowej. Dodał, że po argumentacji sądu, "ruch powinien należeć do władzy ustawodawczej czy wykonawczej poprzez zmiany w przepisach, korektę ustaw".
- Nie chodzi o jakieś przyznawanie się do błędów, w tej chwili chodzi o ustabilizowanie stanu prawa w Polsce, żeby nie było poczucia niepewności czy niestabilności - podkreślił rzecznik Sądu Najwyższego. - Wydaje mi się, że zadaniem rządu, parlamentu jest podjęcie kroków, które spowodują, że to się zakończy - dodał.
Pytany o skutki wyroku dla funkcjonowania nowej KRS i Izby Dyscyplinarnej SN, Laskowski odpowiedział, że "mamy od jakiegoś czasu w Polsce sferę prawa i sferę realności i niestety te sfery się rozmijają". - Mieliśmy na przykład orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego zwracające się o ujawnienie list poparcia dla członków KRS i ono nie jest realizowane - wskazał.
- Dlatego ja nie wiem, co zrobi Izba Dyscyplinarna i czy na przykład powstrzyma się od orzekania. Raczej nie sądzę, żeby tak się stało - mówił sędzia Laskowski.
"Sądy prawdopodobnie będą brały to pod uwagę"
Reporterka TVN24 przywołała słowa przewodniczącego nowej KRS Leszka Mazura, który powiedział jej w rozmowie telefonicznej, że dla tej instytucji wyrok Sądu Najwyższego nic nie zmienia i będzie ona działała tak jak do tej pory, bo to jest orzeczenie wydane w jednostkowej sprawie.
- Spodziewaliśmy się takich komentarzy, ze to dotyczy tylko pana sędziego NSA i tej jednostkowej sprawy - przyznał Laskowski.
Podkreślił, że trudno jednak będzie zignorować to, co powiedział dzisiaj Sąd Najwyższy, bo te wywody mają dużo szerszy charakter. - Dotyczą Krajowej Rady Sądownictwa i Izby Dyscyplinarnej w ogóle, nie tylko w tej konkretnej kategorii spraw, czy w tej sprawie - dodał. W ocenie rzecznika SN, "sądy prawdopodobnie będą brały to pod uwagę".
- Będą zadawały kolejne pytania, tym razem Sądowi Najwyższemu, albo będą samodzielnie wydawać orzeczenia. To jest stan, który może skutkować tym, że będziemy mieli różne, konkurencyjne orzeczenia wydawane przez różne organy, różne stanowiska, tak jak właśnie stanowisko przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa. Wszystko to razem nie służy państwu, nie służy praworządności, państwu prawnemu, demokratycznemu - mówił.
- Stąd te moje nawoływanie do ustabilizowania, rozwiązania tej sytuacji w drodze ustaw. Chyba, że są tacy, którym zależy właśnie na tej destabilizacji, na tym chaosie i na tych rozbieżnych orzeczeniach, bo mają w tym jakiś interes polityczny czy inny - dodał Laskowski. - Wydaje się, że najrozsądniej byłoby rozwiązać sytuację poprzez korektę ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym.
"Nie będę dyktował, jakie powinny być wnioski"
Laskowski pytany, co się powinno dziać w sądach, w których w tym momencie orzekają sędziowie, którzy przeszli proces nominacyjny przez nową KRS, powiedział, że będzie do należało do decyzji poszczególnych sądów, sędziów i stron postępowań. - Nikt nie będzie nikogo namawiał ani zmuszał do określonego postępowania - dodał.
Podkreślił, że z uzasadnienia wyroku wynika, że "sędziowie i wszyscy ci, którzy przeszli przez nową Krajową Radę Sądownictwa, czyli sędziowie orzekający w różnych sądach, powinni zastanowić się nad tym, co dzisiaj powiedział Sąd Najwyższy i wyciągnąć z tego wnioski".
- Ja nie będę im dyktował, jakie to powinny być wnioski, ale mówi się o tym, żeby unikać komplikowania sytuacji na przyszłość, zwiększania stanu chaosu, czy niepewności co do tego, czy orzeczenie jest prawomocne i wiąże strony, czy nie - zaznaczył.
Przewodniczący nowej KRS: orzeczenie nie będzie miało żadnych realnych konsekwencji
Zdaniem przewodniczącego nowej Krajowej Rady Sądownictwa Leszka Mazura "orzeczenie to w ogóle nie powinno zapaść". Według niego sprawa, która była przedmiotem wyroku, nie wymagała już rozstrzygnięcia.
Jak wyjaśnił, od opinii KRS - która była przedmiotem sprawy rozstrzygniętej w czwartek przez SN - nie przysługuje odwołanie, a wbrew informacjom medialnym KRS nie decydowała wówczas o dalszym orzekaniu sędziego NSA, a jedynie wydała niewiążącą opinię w tej sprawie.
Jak zaznaczył, sędzia NSA Andrzej Kuba, który złożył to odwołanie od opinii KRS, "został przywrócony do orzekania na podstawie ustawy i jego interes został już zaspokojony".
Jednocześnie według sędziego Mazura czwartkowe orzeczenie SN "nie będzie miało wpływu na funkcjonowanie KRS i Izby Dyscyplinarnej SN".
- To orzeczenie nie będzie miało żadnych realnych konsekwencji. W żaden sposób nie podważa ono statusu sędziów Izby Dyscyplinarnej. Wprowadza tylko do systemu pewną dozę niepewności i jest wątpliwe z uwagi na zasadę nieusuwalności sędziów - zaznaczył.
Zdaniem przewodniczącego KRS sędziowie orzekający w Izbie Dyscyplinarnej nie przestaną być sędziami. - To orzeczenie zostało wydane w konkretnej jednostkowej sprawie, która ogranicza się do oceny jednej opinii KRS z lipca 2018 roku, a nie obejmuje kwestii statusu sędziów - powiedział.
Przewodniczący Rady dodał, że z tych samych przyczyn dzisiejszy wyrok "nie będzie też w żaden sposób oddziaływał na funkcjonowanie KRS".
"To jest pogląd wyrażony w formie orzeczenia"
Wydany wyrok komentował także na czwartkowej konferencji prasowej wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Jego zdaniem "przesądzenie dzisiaj o mocy tego orzeczenia, jako o mocy generalnej, jest bardzo dużym nadużyciem i manipulacją".
- Niestety, zauważyłem, że niektórzy sędziowie już tak próbują interpretować to orzeczenie, co jest bardzo niebezpiecznym precedensem, ponieważ to jest pogląd wyrażony w formie orzeczenia przez konkretny skład orzekający - mówił. Dodał, że ze względu na treść orzeczenie jest "bardzo niepokojące z prostego powodu".
- Skład orzekający uznał wyższość porządku prawa unijnego nad polską konstytucją, co jest wyrokiem bezprecedensowym z tego powodu, że od lat Trybunał Konstytucyjny, zajmując się problematyką unijną, jasno podkreślał, że to polska konstytucja jest w Polsce najwyższym prawem i prawo unijne podlega kontroli polskiej konstytucji - przekonywał Kaleta.
Zdaniem wiceministra "ten dzisiejszy precedens jest niespotykany, ale jednocześnie stanowi pewne ryzyko próby pozakonstytucyjnego przekazania części polskiej suwerenności na rzecz organów Unii Europejskiej, co również jest bardzo niepokojącym sygnałem".
Wyrok unijnego trybunału
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał 19 listopada wyrok w odpowiedzi na pytania prejudycjalne zadane przez Izbę Pracy Sądu Najwyższego. Orzekł, że polski Sąd Najwyższy ma badać niezależność nowej Izby Dyscyplinarnej, by ustalić, czy może ona rozpoznawać spory dotyczące przejścia sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku.
Zdaniem TSUE, gdyby Sąd Najwyższy uznał, że Izbie Dyscyplinarnej brak niezależności i bezstronności, mógłby - zgodnie z wyrokiem Trybunału - przestać stosować przepisy, na mocy których to właśnie do Izby Dyscyplinarnej należy rozpoznawanie sporów dotyczących przejścia sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku.
W komunikacie prasowym wydanym po ogłoszeniu wyroku, TSUE stwierdził między innymi, że nowa Krajowa Rada Sądownictwa przedkładająca wnioski z rekomendacją do powołania na stanowisko sędziego może zostać uznana za obiektywną, "pod warunkiem jednak", że sama będzie "wystarczająco niezależna od władzy ustawodawczej i wykonawczej".
Autor: js,akr//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24