Rośnie lista miast, które w nocy wyłączają latarnie. Na ulicach jest ciemno, ale na kontach miast i gmin dzięki temu pojawia się trochę oszczędności. Samorządy muszą oszczędzać, bo nowe rachunki za prąd przyprawiają o zawrót głowy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Wybija północ i pół miasta tonie w ciemności. Za chwilę ciemno jest już prawie wszędzie.
W Krośnie na Podkarpaciu 6700 punktów świetlnych gaśnie o północy na cztery godziny. Mieszkańcy uważają, że gaszenie świateł, zwłaszcza w ścisłym centrum miasta, to przesada. - Strach jest chodzić po Krośnie wieczorem. Jest ciemno wszędzie, głucho wszędzie, no jak u Mickiewicza - komentuje jeden z mieszkańców. - Północ to za wczesna pora, żeby gasić światła, zwłaszcza w samym centrum miasta, gdzie trochę ludzi się przemieszcza - zwraca uwagę inny.
Miasto nie miało wyjścia. Rachunek za prąd skoczył prawie pięciokrotnie. Trzeba było podjąć radykalne kroki. Urzędnicy zlecili gaszenie latarni i poprosili policję, by baczniej przyglądała się w nocy temu, co dzieje się na ulicach.
Mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo, ale miejskie władze nie rejestrują zwiększonej liczby przestępstw. - Na chwilę obecną nic mi nie wiadomo, żeby dochodziło do jakichś wydarzeń, na które wpłynął brak oświetlenia nocnego – mówi Joanna Sowa z urzędu miasta w Krośnie. Oszczędzanie prądu wprowadzono na czas nieokreślony.
W Garwolinie po północy również gasną lampy. - Jeśli zostaje tysiąc złotych w kasie na oświetlenie na pół roku, to trudno dziwić się, żeby siedzieć z założonymi rękoma – mówi sekretarz Garwolina Cezary Tudek.
Na pytanie o bezpieczeństwo mieszkańców, odpowiada: - Proszę mi wierzyć, że gdyby doszło w pierwszym czy drugim miesiącu wyłączenia oświetlenia do zwiększenia liczby wypadków, rozbojów - na pewno byśmy reagowali, włączając oświetlenie.
Na gaszeniu lamp oszczędza też gmina Ostrów Wielkopolski. Wójt sam sprawdził, jak żyje się w ciemności. Nie widzi zagrożenia dla mieszkańców. - Niedawno uczestniczyłem w wieczorku zorganizowanym z soboty na niedzielę. O 24 wyszedłem na ulicę, zobaczyć jak gaśnie to światło i znajomi, którzy blisko tego wydarzenia mieszkali, byli przygotowani, mieli lampki ze sobą – opowiada Piotr Kuroszczyk.
Miasta nie chcą rezygnować z oświetlania ulic
W Świdnicy na Dolnym Śląsku lampy też gasły na noc, ale tylko przez kilka dni. Urząd dostał lawinę skarg. - Mieszkańcy zwracali uwagę na to, że nie będą się czuć bezpiecznie, że proszą, żeby to oświetlenie jednak było włączone – przyznaje rzeczniczka prasowa urzędu miejskiego w Świdnicy Magdalena Dzwonkowska. - Zdecydowaliśmy się po kilku dniach oświetlenie powrócić, jednak z małymi wyjątkami. Latarnie nie świecą się w części przemysłowej miasta – dodaje.
O to, czy w miejscowościach, gdzie latarnie gasną w nocy, jest mniej bezpiecznie zapytaliśmy policję. "Nie są nam znane badania sprawdzające wpływ wyłączania latarni w godzinach nocnych na spadek lub wzrost liczby zgłoszeń o niebezpiecznych sytuacjach, jednakże niezaprzeczalnym wydaje się fakt większego poczucia bezpieczeństwa po zmroku w miejscach oświetlonych" – przekazuje Mariusz Kurczyk z Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji.
- Może być zagrożenie bezpieczeństwa, natomiast to zagrożenie funduje dzisiaj nam obywatelom rząd – podkreśla prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński. - To nie są decyzje samorządu. My byśmy na pewno takich decyzji nie podejmowali, gdybyśmy nie byli do nich zmuszeni – tłumaczy. Samorządowcy apelują do władz, by rządowe spółki ograniczyły podwyżki.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24