Czterej górnicy zostali poparzeni w wyniku wypływu metanu. To kolejny w ostatnim czasie wypadek w tej kopalni.
Górnicy z poparzonymi rękami i nogami trafili już do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Do wypadku doszło krótko przed godz. 6.00 na poziomie 790 m, najprawdopodobniej podczas robót strzałowych. W zagrożonym rejonie było 21 osób. Według rzeczniczki Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Edyty Tomaszewskiej, górnicy zostali lekko poparzeni w wyniku zapalenia metanu w kopalni "Pokój" w Rudzie Śląskiej.
Ponad tydzień temu po silnym wstrząsie i tąpnięciu rannych zostało tam pięciu górników, a w pierwszych dniach lipca 34-letni górnik zginął przyciśnięty sekcją demontowanej obudowy.
Również w innej śląskiej kopalni "Budryk" zginął wczoraj jeden z górników. Mężczyznę na poziomie 900 m, przygniotły transportowane materiały. Był żonaty, miał dwoje dzieci.
To dziesiąta w tym roku śmiertelna ofiara wypadków przy pracy w kopalniach węgla kamiennego i czternasta w całym polskim górnictwie. Poprzedni wypadek miał miejsce 11 lipca w kopalni "Jas-Mos" w Jastrzębiu-Zdroju. Zajmujący się okablowaniem maszyn górnik został uderzony oderwanym od ociosu urobkiem.
Pod koniec czerwca w katowickiej kopalni "Murcki" na powierzchni zginął 34-letni elektryk. Dzień wcześniej w Zakładzie Górniczym "Sobieski" w Jaworznie zginął 48-letni górnik, wciągnięty przez napęd przenośnika podczas jego konserwacji.
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: TVN24