- Tłumaczę to trochę gorączką kampanii wyborczej w Niemczech - tak Jarosław Sellin (PiS) w "Kropce nad i" skomentował słowa Angeli Merkel, która powiedziała, że w sprawie praworządności w Polsce "nie może trzymać języka za zębami". - Naruszanie praworządności przez Prawo i Sprawiedliwość powoduje, że nawet kanclerz Merkel puszczają nerwy - mówił z kolei Rafał Trzaskowski (PO).
W "Kropce nad i" wiceminister kultury Jarosław Sellin (PiS) stwierdził, iż "ubolewa, że taka wypowiedź miała miejsce".
- Tłumaczę to trochę gorączką kampanii wyborczej w Niemczech (wybory do Bundestagu odbędą się 24 września - red.) i przygotowaniem gruntu przed spotkaniem z (Jean-Claude'em) Junckerem, dopasowywaniem tej narracji elit liberalno-lewicowych, która dominuje w Europie - ocenił.
Angela Merkel zapowiedziała, że w środę w Berlinie będzie rozmawiała z przewodniczącym Komisji Europejskiej na temat praworządności w Polsce.
Sellin dodał, że nie wie, "czym dokładnie niepokoi się" niemiecka kanclerz. - Nie sprecyzowała tego. Chętnie bym to usłyszał i na ten temat dyskutował. Ja też się niepokoję praworządnością w Niemczech - powiedział.
Jako przykład niepokojącego go zjawiska podał "wyraźne znaki ograniczania wolności słowa w Niemczech".
- Prasa nie mogła przez dłuższy czas mówić o incydentach, które miały miejsce w Kolonii w noc sylwestrową (w 2015 roku - red.). A poprawność polityczna w Niemczech nie pozwala mówić prawdy o tym, co się dzieje w związku ze wzrostem przestępstw kryminalnych w Niemczech i, niestety, też terroryzmu w związku z napływem imigrantów - przekonywał.
"Nawet kanclerz Merkel puszczają nerwy"
Były wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski (PO) ocenił, że w kwestii Polski "kanclerz Merkel wykazywała się do tej pory daleko idącą wstrzemięźliwością".
- Niemcy mają bardzo dużo cierpliwości, ale ta cierpliwość wszędzie się kończy, jeśli chodzi o rząd Prawa i Sprawiedliwości. Niemcy widzą, co się dzieje w Polsce, że rząd Prawa i Sprawiedliwości bardzo chciałby rozpętać antyniemiecką histerię. I w związku z tym dbają o to, żeby być powściągliwi, bo słusznie obawiają się tego, że 27 lat budowania dobrych relacji może być nadszarpnięte - tłumaczył.
- Przychodzi jednak taki moment, kiedy kończy się cierpliwość - wskazywał.
- To naruszanie praworządności w Polsce przez Prawo i Sprawiedliwość, zwłaszcza chęć upolitycznienia sądów, powoduje, że nawet kanclerz Merkel puszczają nerwy i mówi jasno: jeśli ktoś należy do bardzo elitarnego klubu, jakim jest Unia Europejska, to musi przestrzegać najbardziej podstawowych zasad, jakie w tym klubie panują - podkreślił.
"Dzisiaj jasno artykułujemy nasze interesy"
Według Jarosława Sellina Angela Merkel "tęskni do sytuacji przeszłej, kiedy był w Polsce rząd, który ustępował Niemcom w każdej sprawie".
- Dzisiaj jasno artykułujemy nasze interesy. Czasem je trzeba jasno postawić i to jest zupełnie normalna rzecz w grze o interesy narodowe między państwami - stwierdził. Jak dodał, może się to jednak nie podobać tym, "którzy przyzwyczaili się do tego, że rządzili politycy, którzy mówili, że Polska powinna płynąć w głównym nurcie i jest brzydką panną bez posagu".
Trzaskowski ripostował, że "Niemcy tęsknią za partnerem, który był przewidywalny, twardo stawiał interesy i wynegocjował dla Polski największe pieniądze z unijnego budżetu". - Ciekawe, co rząd Prawa i Sprawiedliwości wynegocjuje po roku 2020 - mówił.
- Widać, że Prawo i Sprawiedliwość zaostrza retorykę, bo będzie przegrywał każdą ważną sprawę dla Polski. Jest całkowicie osamotnione. Nawet Czesi i Słowacy mają serdecznie dosyć rządu Prawa i Sprawiedliwości - dodał.
"Macron jest zwolennikiem protekcjonizmu"
W ostatnich dniach polski rząd skrytykował także prezydent Francji Emmanuel Macron, który ocenił, ze Warszawa stawia się "na marginesie" Europy w "wielu kwestiach".
Zdaniem Jarosława Sellina "Macron jest zwolennikiem protekcjonizmu". Jak dodał, polski rząd broni natomiast polskiego interesu narodowego.
- Bronimy też zasad, które konstytuowały Unię Europejską. Te zasady polegały między innymi na tym, że jest wolny rynek oraz wolny przepływ kapitału, osób i technologii - przekonywał. Jako przykład dążenia francuskiego prezydenta do protekcjonizmu podał jego stanowisko w sprawie pracowników delegowanych.
"Walicie pięścią w stół w kraju, a w Brukseli milczycie"
Rafał Trzaskowski przyznał, że proponowane przez Komisję Europejską rozwiązania dotyczące pracowników delegowanych są złe.
- My się zgadzamy, zawsze o tym mówiliśmy - tłumaczył.
- Różnica polega jednak na tym, że my montowaliśmy koalicje, które zablokowały pierwszy projekt w tej sprawie w Parlamencie Europejskim. A co robi rząd Prawa i Sprawiedliwości? Pojawiają się rozwiązania jeszcze gorsze, a rząd przez to, że prowadzi awanturniczą politykę, poucza Francuzów, obraża instytucje, nie przestrzega praworządności w kraju - pozostaje zupełnie sam na tym polu bitwy - podkreślił.
- Jako dyplomata nie prowadziłem polityki z piaskownicy - kontynuował.
- My rozmawiamy z naszymi partnerami twardo za zamkniętymi drzwiami, a nie wzywamy jak dzieci płaczące z małą chusteczką ambasadorów na dywanik. Wy walicie pięścią w stół w kraju, krzyczycie tutaj dla waszego elektoratu, a w Brukseli milczycie - zwrócił się do Sellina. - Jesteście jak nieporadne dzieci, które nie są w stanie zmontować żadnej koalicji - zarzucał.
Nie zgodził się z nim wiceminister kultury, który zapewniał, że "mamy formaty w Unii Europejskiej".
- Jeszcze się przekonacie, jakie będzie uzgodnione stanowisko Grupy Wyszehradzkiej w sprawie pracowników delegowanych - powiedział. - Stanowisko Grupy Wyszehradzkiej jest ustalone i będzie przedstawione Komisji Europejskiej - dodał.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24