Prezes PiS pracuje. To, że nie odebrał awiza, z całą pewnością jest związane z tym, że wtedy nie było go w domu - tłumaczyła w czwartek rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek. Roman Giertych dzień wcześniej informował, że Jarosław Kaczyński nie odebrał wezwania do zwrotu 50 tysięcy złotych Geraldowi Birgfellnerowi "pomimo dwukrotnego awizo".
W połowie lutego "Gazeta Wyborcza" podała, że austriacki biznesmen Gerald Birgfellner zeznał w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tysięcy złotych księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna. Wezwanie do dobrowolnego zwrotu tej kwoty wysłał do prezesa PiS pełnomocnik austriackiego biznesmena Roman Giertych.
W środę poinformował, że "Jarosław Kaczyński nie odebrał wezwania do zwrotu 50 tysięcy złotych. Pomimo dwukrotnego awizo".
W "Kropce nad i" w TVN24, tłumaczył, iż we wtorek przyszła "informacja z poczty, że mieszkanie zamknięte, adresat nie odebrał". - Dzisiaj po południu otrzymałem informację, że podobny manewr został zastosowany wobec wezwania sądowego - dodał Giertych. Zapowiedział, że przekaże sprawę do sądu.
Rzeczniczka PiS: Kaczyński pracuje
Rzeczniczka PiS Beata Mazurek, pytana podczas czwartkowego briefingu, dlaczego Jarosław Kaczyński nie odebrał wspomnianych wezwań, odparła. że "z bardzo prozaicznej przyczyny".
- Prezes pracuje i być może to wynika z czysto prozaicznego faktu, że jego po prostu w tym czasie w domu nie ma - dodała. - Kiedy wybuchła sprawa związana ze spółką Srebrna, to mówiliśmy, że jeśli już, to ta sprawa powinna być skierowana do sądu, a nie prokuratury - mówiła rzeczniczka PiS. - Przewidywaliśmy, że jeśli prokuratura nie podejmie oczekiwanych przez pana Romana Giertycha działań, to następnym krokiem będzie kierowanie sprawy do sądu i tak też się dzieje. Teatr medialny trwa. Natomiast to, że nie odebrał tego awiza z całą pewnością jest związane z tym, że wtedy nie było go w domu - dodała.
"Jarosław Kaczyński nie przyjął żadnej koperty"
Na pytanie, dlaczego prezes PiS nie odnosi się do zeznań Birgfellnera w sprawie koperty, Mazurek odpowiedziała, że "Jarosław Kaczyński nie przyjął żadnej koperty". - Fundacja Instytut imienia Lecha Kaczyńskiego jest legalnie działającą instytucją. Jej celem nie jest i zgodnie z prawem nie może być finansowanie partii politycznej. Spółka Srebrna jest własnością fundacji i jej celem jest dostarczanie środków - tłumaczyła Mazurek. - W tej chwili najważniejszym zadaniem fundacji jest budowa czy stworzenie muzeum prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Fundacja prowadzi też działalność polegającą na organizacji spotkań czy różnego rodzaju dyskusji - dodała. Rzeczniczka PiS zapewniła, że przewodniczenie radzie nadzorczej fundacji i członkostwo w tej radzie nie przynosi żadnych dochodów członkom i przewodniczącym oraz innym podmiotom, w tym partii politycznej.
- Jeżeli ktoś zarzuca fundacji, PiS lub prezesowi PiS to, że prowadzi nielegalną działalność polegającą na finansowaniu partii politycznej, to w naszej ocenie powinien wykazać przepływy finansowe między tą partią a fundacją czy spółką Srebrna. Takich przepływów nie było - zapewniła.
Mazurek: decyzja zależy od prokuratury
Rzeczniczka PiS potwierdziła, że prezes partii podtrzymuje deklarację, iż złoży zeznania, jeśli zostanie wezwany w trakcie śledztwa. - Nic mi na ten temat nie wiadomo, żeby zmienił zdanie. Ilekroć jest wzywany na różnego rodzaju przesłuchania, to stawia się i składa obszerne wyjaśnienia - mówiła Mazurek. Pytana, czy prokuratura może wszcząć śledztwo w sprawie spółki Srebrna przed wyborami do europarlamentu, odpowiedziała, że decyzja zależy od prokuratury. - Z tego, co wiemy, ale to też są informacje przedstawione przez media i czasami przez prokuraturę, to pan Austriak nie potrafi udokumentować wydatków poniesionych przez spółki czy podmioty jemu zależne. Nie potrafi udokumentować tego, co jest jego wynagrodzeniem i wydatkami, które poniósł - stwierdziła Mazurek.
Taśmy Kaczyńskiego
Pod koniec stycznia "GW" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 roku m.in. Jarosława Kaczyńskiego z Geraldem Birgfellnerem dotyczącej planów budowy w Warszawie wieżowca przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze przez mec. Jacka Dubois, pełnomocnika Birgfellnera, zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do tej budowy.
Przed dwoma tygodniami Birgfellner po raz szósty zeznawał w warszawskiej prokuraturze okręgowej. W ubiegłym tygodniu drugi z pełnomocników austriackiego biznesmena Roman Giertych poinformował o złożeniu zażalenia na bezczynność prokuratury w sprawie złożonego w styczniu zawiadomienia.
Termin podjęcia przez prokuraturę decyzji o wszczęciu lub o odmowie wszczęcia postępowania minął na przełomie lutego i marca. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński tłumaczył, że zeznania złożone dotychczas przez austriackiego biznesmena "są nieścisłe, ogólne i niepełne". "Budzą wątpliwości i dlatego wymagają szczegółowej weryfikacji i analizy pod względem ich wiarygodności" – dodał. Według Łapczyńskiego austriacki biznesmen "najczęściej zasłania się niepamięcią i udziela zdawkowych informacji". Prokuratura przyznaje, że Birgfellner o "rzekomym przekazaniu koperty z pieniędzmi wspomniał na drugim przesłuchaniu", czyli 13 lutego, jednak "na szczegółowe pytania prokuratora nie potrafił udzielić informacji". Kolejne informacje na temat przekazania 50 tys. zł Austriak miał podać podczas przesłuchania 13 marca. Według prok. Łapczyńskiego "ani za pierwszym, ani za drugim razem nie wyjaśnił, komu miałby przekazać pieniądze, ani kto miał być tego świadkiem".
Autor: js//rzw//kwoj / Źródło: PAP, TVN24