Nowe terminy matur 2020 podano dopiero 24 kwietnia. Matury będą się odbywały od 8 czerwca do końca miesiąca. Egzaminów maturalnych ustnych nie będzie. Wszystko przez panującą pandemię COVID-19.
Do tej pory, by uzyskać świadectwo dojrzałości, trzeba było podejść obowiązkowo do sześciu egzaminów. Z pięciu z nich: trzech pisemnych (z języka polskiego, języka obcego i matematyki) oraz dwóch ustnych (z języka polskiego i obcego) należało uzyskać minimum 30 proc. punktów. Szósty egzamin to test z jednego dowolnego przedmiotu na poziomie rozszerzonym. Uczniowie muszą się na nim stawić, ale nawet jeśli zdobędą z niego zero punktów, ich matura zostanie zaliczona, bo w tym przypadku nie ma progu zdawalności.
W tym roku może być jednak inaczej – nie tylko dlatego, że w związku z koronawirusem zmieniono terminy egzaminów. Już wiadomo, że maturzyści nie podejdą do nich 4 maja. Więc kiedy? Najwcześniej w czerwcu. O nowym terminie mają dowiedzieć się nie później niż na trzy tygodnie przed egzaminami.
Teraz okazuje się, że niepewny jest również przebieg matury.
Rozmowy od rana do nocy
- Ustna część egzaminu maturalnego nie ma wpływu na rekrutację na uczelnie i być może będzie warto z tej części zrezygnować – mówił tuż po świętach minister edukacji Dariusz Piontkowski.
Okazuje się, że matura bez egzaminów ustnych to jeden z wariantów, nad którymi pracują w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej (CKE).
- Trudno dziś przewidzieć, jaka będzie sytuacja epidemiczna w czerwcu i musimy być gotowi na różne scenariusze – mówi Marcin Smolik, dyrektor CKE. – Chodzi o względy bezpieczeństwa. W dużych szkołach część ustna egzaminu zajmuje bite dziesięć dni od rana do wieczora. Komisja ma ciągły kontakt z ludźmi. Egzamin pisemny to około trzech godzin, uczniów można usadzić w odpowiednich odległościach, nadzorujący też nie podchodzą do nich blisko – wyjaśnia Smolik.
Dyrektor CKE przyznaje, że ustny egzamin mógłby wywoływać dodatkowe obawy nauczycieli i uczniów. – Musimy to wziąć pod uwagę – mówi. I zaraz dodaje: - Ale nie oznacza to, że tych egzaminów na pewno nie będzie. My jedynie szykujemy się na taką ewentualność.
Uczelnie i tak ich nie liczą
Smolik przypomina, że z egzaminów ustnych można zrezygnować stosunkowo łatwo, bo właściwie nie są brane przez uczelnie pod uwagę w czasie rekrutacji.
– Dzieje się to w naprawdę nielicznych przypadkach – mówi Smolik. – Być może dla uczniów, którzy będą potrzebowali wyników z części ustnej, dałoby się przeprowadzić jakiś dodatkowy egzamin. Ale mówię to czysto teoretycznie. Szkoły wyższe idą na rękę i mówią, że mogą czekać z rekrutacją do września, więc musimy wypracować wspólnie jak najlepszy i przede wszystkim najbezpieczniejszy model – dodaje.
Tak zwana nowa matura, czyli egzamin zewnętrzny, taki sam w całym kraju, po raz pierwszy została przeprowadzona w 2005 roku. Od tego czasu nigdy nie zdarzyło się tak, by część egzaminów centralnie zawieszono. Tylko raz – w 2006 roku wprowadzono zmiany już po przeprowadzeniu egzaminu. To wtedy doszło do tzw. amnestii maturalnej Romana Giertycha, ówczesnego szefa MEN. Maturę można było zdać, nawet gdy z jednego z obowiązkowych przedmiotów zdobyło się mniej niż 30 proc. punktów.
Uczniowie ich nie lubią
W ciągu tych 15 lat egzaminy ustne zmieniły za to swoją formułę. Aż do 2015 roku uczniowie na język polski przygotowywali prezentacje na wybrane tematy. To się jednak nie sprawdziło, bo szybko powstał rynek prac maturalnych - tematy dla maturzystów opracowywali korepetytorzy. Po reformie uczniowie losują pytania, które wcześniej przygotowuje CKE.
- Od lat mamy trudności z ustną maturą. Młodzież boi się tego egzaminu, mamy problemy z jego formułą. Jednak na dłuższą metę nie wyobrażam sobie matur bez egzaminów ustnych – mówi Smolik.
I wyjaśnia: – To istotne, by przygotowywać uczniów do wypowiedzi, które są przecież bardzo istotną umiejętnością. Boję się, że gdybyśmy na stałe z tych egzaminów zrezygnowali, to część nauczycieli ograniczyłaby pracowanie z uczniami nad mówieniem. To byłoby problematyczne zarówno na języku polskim, jak i obcym. Ten rok jest jednak wyjątkowy i zobaczymy, jak to się ułoży.
Źródło: tvn24.pl