Przed budynkiem Straży Granicznej w Michałowie odbył się protest, który ma zwrócić uwagę na sytuację migrantów przy granicy. Na miejscu pojawiły się Jolanta Kwaśniewska i Anna Komorowska, które rozmawiały z funkcjonariuszami Straży Granicznej. - Emocje są po jednej i po drugiej stronie - zauważyła Kwaśniewska. Pierwsze damy wystosowały także apel, pod którym podpisała się też Danuta Wałęsa.
Protest odbył się w Michałowie. To miejscowość, w której pod koniec września pojawili się migranci z dziećmi, wobec których Straż Graniczna zastosowała tzw. push back i odstawiła na granicę z Białorusią.
Uczestnicy demonstracji mieli ze sobą worki z rzeczami dla osób przebywających na granicy. To między innymi ciepłe ubrania, lekarstwa, jedzenie, ogrzewacze. Oprócz tego mieli ze sobą transparenty, między innymi z napisem "Granica człowieczeństwa", "Moją ojczyzną jest człowieczeństwo" czy "Stop torturom na granicy". Skandują: "Las to nie piaskownica" czy "Dzieci boją się ciemności".
Kwaśniewska: działacze na granicy nie są wrogiem
Na miejscu pojawiły się byłe pierwsze damy Jolanta Kwaśniewska i Anna Komorowska. Podzielająca ich postulaty Danuta Wałęsa nie pojawiła się ze względu na stan zdrowia.
Kwaśniewska i Komorowska tego dnia rozmawiały ze Strażą Graniczną w jej siedzibie. Po rozmowach wyszły do dziennikarzy i protestujących.
- W takich sytuacjach są emocje. Te emocje są po jednej i po drugiej stronie - przyznała Jolanta Kwaśniewska. - To są osoby współodczuwające, podobnie jak my. Na tym spotkaniu były łzy zarówno po naszej, jak i ich stronie - opisała.
Była pierwsza dama zapewniła, że strażnicy będą widzieli w aktywistach, którzy działają na granicy "swoich sprzymierzeńców". - To nie jest wróg. Z tymi osobami nie można walczyć - zaznaczyła.
Ma być lepsza współpraca. Komorowska: czas pokaże, jak to będzie wyglądało
Anna Komorowska przyznała, że spotkanie w placówce SG nie należało do łatwych. - Aczkolwiek udało nam się pewne rzeczy ustalić. Wyjeżdżamy stąd z przeświadczeniem, że uda się nawiązać jakieś nici porozumienia, ponieważ udało nam się dojść do tego, że w pewnych sytuacjach jesteśmy sojusznikami, a nie stoimy po dwóch stronach barykady - powiedziała.
- Wydaje się, że ci, którzy tu zostają, będą mieli łatwiejszą współpracę ze Strażą Graniczną. Czas pokaże, jak to będzie wyglądało w praktyce. Będziemy się temu bardzo uważnie przyglądać, tego nie można zostawić bez kontroli - zapowiedziała.
Straż Graniczna o spotkaniu z byłymi pierwszymi damami
Do spotkania z byłymi pierwszymi damami odniosła się na Twitterze Straż Graniczna. "Cieszymy się, że dziś była okazja, aby porozmawiać z byłymi pierwszymi damami oraz przedstawicielkami organizacji pozarządowych i przedstawić, jak wygląda sytuacja na granicy polsko-białoruskiej z perspektywy funkcjonariuszy Straży Granicznej, opowiedzieć o trudach służby i o naszej pomocy migrantom" - napisano.
Rzeczniczka SG Anna Michalska poinformowała w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że obie panie prezydentowe oraz przedstawicielki organizacji pozarządowych, na spotkanie zaprosili funkcjonariusze SG w Michałowie z komendantem tej placówki oraz funkcjonariuszkami ze Stowarzyszenia "Łączy nas Granica", które działa przy Podlaskim Oddziale SG.
Michalska mówiła, że komendant przedstawił informację o sytuacji na granicy, przepisy prawne w ramach których działają pogranicznicy, rozmawiano także o codziennej pomocy, jakiej udziela migrantom na granicy Straż Graniczna od początku kryzysu migracyjnego.
Rzeczniczka zapewniła, że pomoc migrantom ze strony SG ma miejsce cały czas. Dodała, że patrole mają w autach i podają migrantom ciepłą herbatę, koce termiczne, żywność. Podała, że przykładowo Stowarzyszenie "Łączy nas Granica", które od wielu lat niosło głównie pomoc funkcjonariuszom SG, na przykład w sytuacjach zdrowotnych, teraz w dużej mierze organizuje różne zbiórki np. z Caritas Polska na rzecz cudzoziemców.
Apel byłych pierwszych dam
Byłe pierwsze damy wcześniej opublikowały apel w sprawie migrantów.
"Chcemy dziś wyrazić nasz sprzeciw wobec niehumanitarnego traktowania i odzierania z godności uchodźców w strefie przygranicznej polsko-białoruskiej i wspólnie zaapelować, by rząd, który sam nie pomaga, pozwolił na udzielanie pomocy medycznej i prawnej organizacjom humanitarnym i społecznym. Szczególnie nie zgadzamy się na nieludzkie traktowanie dzieci" - czytamy.
"Nie zgadzamy się na stawianie nas – polskich kobiet i matek – w roli obserwatorek rozgrywającego się na naszych oczach dramatu" - dodały byłe pierwsze damy.
Napisały, że "państwo polskie ma wystarczająco dużo instrumentów, by oddzielić tych, którzy niosą zagrożenie od tych, którzy potrzebują pomocy". "Nie zgadzamy się na stygmatyzowanie uchodźców i wykorzystywanie ich tragedii do bieżących celów politycznych" - podkreśliły.
Wałęsa, Kwaśniewska i Komorowska wyraziły także wdzięczność "wszystkim ludziom dobrej woli w całej Polsce niosącym pomoc potrzebującym, a w sposób szczególny wszystkim działającym w strefie przygranicznej". "Dziękujemy lekarzom i ratownikom, wolontariuszom z grupy Medycy na Granicy, organizacjom pozarządowym, władzom samorządowym oraz mieszkańcom terenów przygranicznych za ich pomoc i włączanie zielonego światła w oknach swoich domów" - napisały.
Burmistrz Michałowa dziękuje i wita w "gminie dobrych ludzi"
W proteście uczestniczył też między innymi burmistrz Michałowa Marek Nazarko. Przywitał zgromadzonych w gminie, która - jak określił - jest nie tylko "piękna", ale jest też "gminą dobrych ludzi". - Robimy, co możemy i udowadniamy, że tutaj mieszkają dobrzy ludzie, ludzie, których obchodzi los innego człowieka. Chciałem wam podziękować, że jesteście dziś tutaj - powiedział.
Sterczewski: to jest naprawdę niesamowite, że jest nas tutaj coraz więcej
Na miejscu pojawił się także poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski, który w sierpniu, jeszcze przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego, próbował przedrzeć się przez kordon strażników granicznych i dostarczyć koczującym wówczas migrantom pożywienie i leki.
- To jest naprawdę niesamowite, że przyjechaliśmy tutaj z moim biurem poselskim w sierpniu, (aby - red.) pomóc Fundacji Ocalenie, pomóc tym wszystkim osobom, które zaczęły orientować się, co się dzieje na tej granicy. Mija trochę czasu i to jest naprawdę niesamowite, że jest nas tutaj coraz więcej - powiedział do zgromadzonych.
Jedna z protestujących: bezpieczna granica to nie taka, na której ludzie umierają
- Apelujemy do zwykłej ludzkiej empatii, do takiej podstawowej wartości jak humanizm. Mówimy o ludziach, którzy głodują i zamarzają w lesie. Domagamy się przede wszystkim dopuszczenia pomocy humanitarnej. Bezpieczna granica to nie taka, na której ludzie umierają - mówiła w rozmowie z reporterką TVN24 jedna z obecnych na miejscu uczestniczek protestu.
Pomysłodawczyni akcji: to bardzo ważne, by to pokazały kobiety
Jeszcze przed rozpoczęciem protestu pomysłodawczyni akcji Joanna Stańczyk ze Stowarzyszenia Dolnośląski Kongres Kobiet mówiła, że to "bardzo ważne, by to pokazały kobiety, że nie ma zgody na wywożenie dzieci do lasu".
- Jedziemy tam po to, żeby domagać się wpuszczenia organizacji humanitarnych i pomocowych, medyków - dodała. - Chcemy wymusić od naszego rządu i od służb, żeby te organizacje zostały wpuszczone - podkreśliła.
"Jesteśmy zobligowani do tego, żeby w jakiś sposób wesprzeć ludzi"
Współorganizatorka akcji Katarzyna Kuca, również aktywistka z Fundacji Równik Praw, mówiła, że jedzie protestować, ponieważ "nie zgadza się z tym, co się dzieje". - Jeśli rząd nie reaguje, to my, obywatele jesteśmy zobligowani do tego, żeby w jakiś sposób wesprzeć ludzi, którzy znajdują się na granicy. Jestem również matką, nie wyobrażam sobie, żeby dzieci w takich warunkach spędzały chociażby dobę, a one tam siedzą dniami, tygodniami - dodała.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24