Nie czuję się ofiarą "dobrej zmiany" w prokuraturze. Ja się czuję ofiarą nierównego i niesprawiedliwego traktowania przez mojego przełożonego - mówił w "Faktach po Faktach" prokurator Mariusz Krasoń ze Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia". Ocenił, że "aktualnie w prokuraturze istnieje spora obawa przed podejmowaniem decyzji". Rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Bartłomiej Przymusiński zauważył z kolei, że "dziś widzimy jak bardzo brakuje" rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Posłowie PO poinformowali, że w środę składają w Sejmie projekt o rozdzieleniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Prokurator Mariusz Krasoń ocenił, że to krok w dobrą stronę. Przypomniał, że Stowarzyszenie Prokuratorów "Lex Super Omnia" od początku swojego funkcjonowania, czyli od 2016 roku, zgłaszało postulat rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
- Dążymy do tego i chcielibyśmy, aby prokuratura w Polsce była wolna od wszelkiego rodzaju nacisków i wpływów - podkreślił.
"Czuję ofiarą nierównego i niesprawiedliwego traktowania przez mojego przełożonego"
Prokurator Krasoń na początku lipca został przeniesiony z Prokuratory Regionalnej w Krakowie do Wrocławia, do prokuratury rejonowej, czyli dwa szczeble niżej.
Pytany, czy czuje się ofiarą "PiS-owskiej dobrej zmiany" w prokuraturze, powiedział: - Ja się nie czuję ofiarą "dobrej zmiany" w prokuraturze. Ja się czuję ofiarą nierównego i niesprawiedliwego traktowania przez mojego przełożonego.
Krasoń zauważył, że w jednym z wywiadów prokurator krajowy Bogdan Święczkowski mówił że "mamy aktualnie do czynienia z polityką i zasadą kija i marchewki". - Dobrych nagradzamy, tych, którzy są w stosunku do nas w jakiś sposób oportunistycznie nastawieni, karzemy - dodał Krasoń.
Powiedział, że "aktualnie w prokuraturze istnieje spora obawa przed podejmowaniem decyzji". - Obawa, której źródłem są polecenia, niepewność własnej sytuacji, obawa przed koniecznością wykonania pewnych czynności, czy podejmowania decyzji, które nie do końca mają przełożenie w materiale dowodowym - dodał.
Jak mówił Krasoń, niejednokrotnie decyzje są podejmowane "na pewnego rodzaju rozkaz czy polecenie".
- Konsekwencje podejmowanych decyzji, tego jak się chcemy zachować jako prokuratorzy, bywają różne. W jednym wypadku, kiedy ośmielamy się zabrać głos i powiedzieć, co myślimy na temat systemu, który funkcjonuje w prokuraturze, jak ona działa, albo w zasadzie jak ona nie działa, spotykają ludzi różnego rodzaju konsekwencje, łącznie z przenoszeniem do innych jednostek, wszczynane są postępowania dyscyplinarne w stosunku do prokuratorów, wyjaśniające - wymieniał.
- Niestety, w dużej mierze uprawnienia prokuratora krajowego czy rzeczników dyscyplinarnych są stosowane wręcz można powiedzieć, że na masową skalę - oceni prokurator.
Krasoń: do dzisiaj nie otrzymałem odpowiedzi
Pytany, czy decyzję o jego przeniesieniu do Wrocławia odbiera jako degradację za jego wypowiedzi dotyczące zmian w sądownictwie, powiedział, że zwrócił się do prokuratora krajowego z prośbą o uzasadnienie decyzji, ale jak dodał, do dzisiaj nie otrzymał odpowiedzi. - W związku z tym skierowałem zażalenie do pana prokuratora generalnego na decyzję pana prokuratora krajowego - powiedział. Krasoń przyznał jednak, że wątpi, iż ta decyzja jest konsekwencją jego wypowiedzi w obronie sądów. - To raczej jest konsekwencja moich wypowiedzi i mojego stanowiska, które wyraziłem na zgromadzeniu w Prokuraturze Regionalnej w Krakowie 15 maja bieżącego roku. Zabrałem głos w ramach samorządowego organu prokuratorskiego, stwierdzając, że prokuratura spotyka się z problemami, na które nie powinniśmy jako prokuratorzy zamykać oczu - wyjaśnił.
"Dziś widzimy, jak bardzo tego brakuje"
Rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Bartłomiej Przymusiński zauważył, że model rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w czasach rządów PO-PSL był krytykowany. Tłumaczył jednak, że powodem był konflikt miedzy wówczas rządzącą władzą polityczną a prokuratorem generalnym, który polegał na tym, że prokurator nie mógł uzyskać uchwalenia określonych przepisów, których oczekiwał dla sprawnego funkcjonowania prokuratury. Dodał, że były problemy budżetowe. - Natomiast sama istota, czyli rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego od stanowisk politycznych, sprawdziła się. Dziś widzimy jak bardzo tego brakuje - ocenił Przymusiński. - Widzimy to na przykładzie spraw, które nie mogą ruszyć z miejsca, dlatego, że politykom, którzy zarazem rządzą prokuraturą byłoby to nie na rękę - zauważył Przymusiński. Dodał, że "są to sprawy, w których politycy być może czuliby się niezręcznie, gdyby one były sprawnie i szybko wyjaśniane". Pytany, czy w tej chwili prokurator często wykonuje wolę polityków, ocenił, że "to jest najgorsze, co może być, czyli sytuacja, w której nawet jeżeli nie płyną polecenia z samej góry, to osoby funkcjonujące w danej instytucji, albo boją się podjąć pewne decyzje, wskutek czego postępowania trwają dłużej, albo też podejmują takie decyzje, jakie zgadują, że byłyby pochwalone przez ich przełożonych".
"Oczekujemy jasnych deklaracji od przedstawicieli klubów"
Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" przygotowało projekt zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych. Zakłada on między innymi zniesienie możliwości delegacji sędziów do pracy w resorcie sprawiedliwości.
- Jak ktoś chce być urzędnikiem, nich zrzeknie się funkcji sędziego. Politykę zostawiamy politykom, sędziowie są od sądzenia - podkreślił Przymusiński.
Ocenił, że delegacje do Ministerstwa Sprawiedliwości "są nadużywane". - Jeżeli popatrzymy na bohaterów ujawnionych przez Onet skandalicznych wypowiedzi, to pierwsze skrzypce tam grały osoby, które były delegowane do ministerstwa. I to polityk, minister sprawiedliwości dobrał sobie właśnie takich współpracowników, a oni, podobnie jak mówiliśmy o tym mechanizmie funkcjonującym w prokuraturze, w ten sposób odnaleźli się w tym polityczny układzie, w tych mechanizmie - mówił w TVN24 Przymusiński.
Projekt Iustitii został przekazany wszystkim klubom parlamentarnym. Rzecznik stowarzyszenia pytany, czy wierzy, że partie zaakceptują te propozycje, odpowiedział: - My przede wszystkim jesteśmy stowarzyszeniem, które walczy o niezależność sądów niezależnie jaka partia jest u władzy, niezależnie od tego, jaka partia jest w opozycji.
- Dlatego też zgłaszamy taki projekt i oczekujemy jasnych deklaracji od przedstawicieli klubów parlamentarnych, czy są gotowi zagłosować za takimi rozwiązaniami - podkreślił.
Afera hejterska
Onet napisał, że urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości - w tym były już wiceminister, sędzia Łukasz Piebiak - mieli stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę.
Autor: js/mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24