We wtorek Mariusz Kamiński, były szef MSWiA, zeznaje przed sejmową komisją śledczą do spraw wyborów korespondencyjnych.
Na początku przesłuchania przewodniczący komisji Dariusz Joński poprosił Kamińskiego, żeby się przedstawił i podał swój zawód. Kamiński stwierdził wtedy, że jest posłem. To doprowadziło do spięcia z przewodniczącym.
- To posiedzenie się mogło odbyć w zakładzie karnym. Odbywa się tutaj tylko dlatego, bo pan Andrzej Duda skorzystał z prawa łaski - mówił Joński.
Dodał, że umówienie się na przesłuchanie "nie było łatwe". - Zakład karny, prokuratura, inne komisje śledcze. Informuję pana, że pan nie jest posłem, bo został pan prawomocnie skazany. Jeśli już na początku wprowadza pan opinie publiczną w błąd i mówi o tym, kim może pan chciałby być, ale nie jest, ja muszę reagować - powiedział przewodniczący.
- Pana uwagi są niestosowne i świadczą o negatywnym nastawieniu i braku bezstronności - odpowiedział Kamiński.
- Jestem posłem. (...) Postanowieniem dnia 5 stycznia i nowym postanowieniem z dnia 11 kwietnia Sąd Najwyższy stwierdził, że decyzja marszałka Sejmu o wygaszeniu mojego mandatu jest anulowana - mówił polityk PiS.
Joński odparł. - Jest pan prawomocnie skazany. Chciałbym, żeby w protokole odnotować, że świadek mówi, że jest posłem, a tym posłem nie jest. Pierwszy raz mamy taką sytuację, że świadek mówi, że jest kimś, kim nie jest. Muszę reagować. W protokole będzie zaznaczone, że pan się podaje za kogoś, kim pan nie jest - zwrócił się do świadka.
Autorka/Autor: ads//mrz
Źródło: TVN24