Sąd Najwyższy zdecydował we wtorek o podjęciu z urzędu postępowania kasacyjnego w sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, skazanych w związku z ich działaniami dotyczącymi tak zwanej afery gruntowej - podała "Gazeta Wyborcza". Dodała, że SN czekał na zajęcie się sprawą sześć lat ze względu na rzekomy spór kompetencyjny, którym zajmował się TK.
Wtorkowa decyzja Sądu Najwyższego ma związek ze sprawą akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego dotyczącej tak zwanej afery gruntowej z 2007 r., czyli afery korupcyjnej, która zakończyła rządy koalicji PiS-Samoobrona-LPR.
Kamiński i Wąsik ułaskawieni przed prawomocnym wyrokiem
W 2015 roku Sąd Rejonowy w Warszawie ocenił, że Mariusz Kamiński (obecnie minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych) jako szef CBA przekroczył uprawnienia przy prowadzeniu przez tę służbę działań w tzw. aferze gruntowej w roku 2007. Wraz z nim skazany został Maciej Wąsik (obecnie wiceszef MSWiA), który w 2007 roku był zastępcą Kamińskiego. Sąd skazał ich na trzy lata więzienia i zakaz zajmowania stanowisk.
Zanim jednak wyrok się uprawomocnił, prezydent Andrzej Duda w 2015 roku ułaskawił Kamińskiego i Wąsika.
Sprawa kasacji w Sądzie Najwyższym
Apelacje były rozpoznawane przez Sąd Okręgowy w Warszawie już po ułaskawieniu. Ten - jak przypomina "Gazeta Wyborcza" - opierając się na prezydenckiej decyzji, umorzył sprawę. Oskarżyciele posiłkowi - rodzina Andrzeja Leppera i oskarżony Piotr Ryba - wnieśli do Sądu Najwyższego kasację.
"Kasację miał rozpatrzyć skład trójkowy. Ale problematyka ułaskawienia przed prawomocnym skazaniem budziła kontrowersje, więc skład trójkowy zadał pytania 'składowi siódemkowemu' SN. A ten, odpowiadając, zmiażdżył prezydenckie ułaskawienie. Powiedział jasno: akt łaski dotyczący Kamińskiego i Wąsika wydano z przekroczeniem przepisów konstytucji, bo ułaskawić można tylko osobę prawomocnie skazaną. Ułaskawienie Dudy nie wywołuje żadnych skutków procesowych. Prawnie jest bezskuteczne" - napisała "GW".
Zanim skład trójkowy wydał rozstrzygnięcie, ówczesny marszałek Sejmu Marek Kuchciński zainicjował przed Trybunałem Konstytucyjnym pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej sprawę sporu kompetencyjnego, który miał powstać między Sądem Najwyższym a prezydentem. W związku z postępowaniem przed TK - któremu wielu ekspertów, prawników, sędziów i konstytucjonalistów zarzuca upolitycznienie - Sąd Najwyższy musiał zawiesić w 2017 roku swoje postępowanie kasacyjne.
Jak pisze gazeta, Sąd Najwyższy zwracał się do Trybunału i dopytywał o termin zajęcia się sporem, ale z otrzymywanych pism wynikało, że sprawa nie została jeszcze rozstrzygnięta. "To dowód na instrumentalne traktowanie procedur prawnych i Trybunału Konstytucyjnego, który został użyty tylko po to, aby kasacja w SN nie została rozpatrzona i by przypadkiem sprawa nie wróciła do sądu i nie została rozstrzygnięta. To oznacza, że instytucje państwa są wykorzystywane do ochrony polityków" - mówił cytowany przez "Gazetę Wyborczą" prezes Izby Karnej SN Michał Laskowski.
Sąd Najwyższy zajął się kasacją, nie czekając na decyzję TK
"Gazeta Wyborcza" poinformowała we wtorek, że "dziś Sąd Najwyższy zdecydował o podjęciu postępowania kasacyjnego z urzędu". Jak dodano, "postanowienie wydał skład trójkowy (który w sierpniu 2017 r. zawiesił postępowanie w związku ze sporem kompetencyjnym przed TK), czyli sędziowie: Andrzej Stępka, Małgorzata Gierszon i Piotr Mirek".
"W niniejszej sprawie zawieszenie postępowania kasacyjnego z racji wszczęcia postępowania przed TK nie zniosło stanu zawisłości sprawy Mariusza K., Macieja W., Grzegorza P. i Krzysztofa B. przed Sądem Najwyższym. Brak orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego blokuje Sądowi Najwyższemu realizację jego konstytucyjnych obowiązków z zakresu sprawowania wymiaru sprawiedliwości, a stronom blokuje realizację konstytucyjnego prawa do sądu. Odnosi się to nie tylko do oskarżycieli posiłkowych, który wnieśli kasacje, ale i do oskarżonych, których te kasacje dotyczą" - napisano w postanowieniu, którego treść przytacza "Gazeta Wyborcza".
Dodano w nim również, że "wzgląd na realizację prawa stron, które nie dysponują żadnym środkiem służącym zakwestionowaniu długości czasu rozpoznania sprawy przez Trybunał Konstytucyjny, czyni koniecznym podjęcie postępowania kasacyjnego bez dalszego oczekiwania na wynik postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym".
Źródło: Wyborcza.pl