Doradca prezydenta Łukasz Rzepecki twierdzi, że zastosowany w 2015 przez Andrzeja Dudę akt łaski wobec Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika "obowiązuje do dzisiaj". Został on jednak wydany przed prawomocnym wyrokiem, który zapadł dopiero w grudniu 2023 roku. Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy zwracała uwagę, że jeszcze niedawno na stronie głowy państwa można było przeczytać, że prezydent "ma możliwość darowania kary prawomocnie orzeczonej".
Politycy PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik pod koniec grudnia zostali skazani prawomocnym wyrokiem na kary więzienia. Obydwaj nie uznają tego wyroku i twierdzą, że są niewinni. Powołują się na ułaskawienie przez prezydenta, które zostało zastosowane w 2015 roku, po wyroku nieprawomocnym. Według zapowiedzi prezydent nie będzie stosował tego prawa po raz drugi.
Rzepecki: ułaskawienie z 2015 roku obowiązuje do dzisiaj
O sytuacji Kamińskiego i Wąsika dyskutowali w niedzielę goście "Kawy na ławę" w TVN24. Doradca prezydenta Łukasz Rzepecki podkreślał, że w 2015 roku Andrzej Duda "zastosował skuteczne prawo łaski, które obowiązuje do dzisiaj".
- Nie ma potrzeby, by prezydent jeszcze raz stosował coś, co zastosował skutecznie. To zostało potwierdzone trzema orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego - dodał.
Scheuring-Wielgus: sami się gubicie
Na słowa Rzepeckiego odpowiedziała posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus. - Jeszcze w czerwcu na stronie prezydenta, na waszej stronie, była informacja, że na mocy artykułu 139 konstytucji prezydent stosuje prawo łaski i ma możliwość darowania kary prawomocnie orzeczonej.
- W czerwcu po wywiadzie u pana Konrada Piaseckiego to skasowaliście i wsadziliście coś innego. Sami się gubicie - dodała posłanka.
Kobosko: jeśli spróbują wejść na siłę, to będzie fatalne
Pomimo tego, że ich mandaty zostały wygaszone, a odwołanie rozpoznawała nieuznawana izba Sądu Najwyższego, Kamiński i Wąsik chcą wziąć udział w najbliższym posiedzeniu Sejmu zaplanowanym na 10 stycznia.
Jak stwierdził Michał Kobosko z Polski 2050, "stan na dzisiaj jest taki, że legitymacje obu panów są nieważne, niefunkcjonujące".
- Z mojego oglądu sytuacji obaj panowie nie powinni brać udziału w głosowaniach, nie powinni zasiadać na sali plenarnej. Nie są posłami, ich mandaty zostały wygaszone. Jeśli będą próbowali wejść na siłę na salę, a obawiam się takiego przebiegu wydarzeń, byłoby to fatalne dla Polski i dla naszego poczucia, że mamy państwo, które sprawnie funkcjonuje - dodał poseł Polski 2050.
Arłukowicz: są przestępcami, nie mogą wejść na salę
Również Bartosz Arłukowicz z Koalicji Obywatelskiej mówił, że "Wąsik i Kamiński zgodnie z orzeczeniem sądu są przestępcami" i "dlatego nie mogą wejść na salę". - To jest sprawa oczywista - ocenił.
- Żeby przestrzegać czystości i reguł w życiu politycznym, goście, którzy zostali skazani prawomocnym wyrokiem, nie mogą przekroczyć progu sali - podkreślił poseł KO.
Horała: oni nie są skazani
Marcin Horała z PiS jest innego zdania. Mówił, że Kamiński i Wąsik "oczywiście powinni wejść i uczestniczyć (w posiedzeniu), są posłami".
- Pozbawienie ich mandatów nastąpiło na podstawie takiej, że rzekomo zostali skazani prawomocnym wyrokiem. Tymczasem zastosowano prezydenckie prawo łaski i oni nie są skazani. Co więcej, posłowie skorzystali z możliwości odwołania od postanowienia o wygaszeniu mandatu. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. (...) Sąd stwierdził nieważność tego postanowienia, więc dalej są posłami - powiedział.
Horała, w kontekście ewentualnego doprowadzenia Kamińskiego i Wąsika do więzienia, mówił, że "immunitet musi być najpierw uchylony, żeby posła osadzać w więzieniu". - Jeżeli dalej są posłami, a mamy orzeczenie, że dalej są posłami, to nie można posła bez decyzji Sejmu poddawać środkom karnym - twierdził.
Prowadzący zwrócił uwagę, że skoro Kamiński i Wąsik byli sądzeni w tej sprawie to immunitet został zniesiony. - Wtedy został im niestety uchylony - przyznał poseł PiS.
Wipler: sprawa jest jasna i klarowna
Przemysław Wipler z Konfederacji mówił, że "jest dla niego jasne i klarowne, że obaj panowie dopuścili się przekroczenia uprawnień i bardzo poważnych przestępstw urzędniczych". - Podejrzewamy, że tych przestępstw było więcej, dlatego są powoływane komisje śledcze - zaznaczył.
- Gdyby była taka logika, że można ułaskawić kogoś, kto jest nie jest skazany prawomocnym wyrokiem, to dlaczego nie przed pierwszą instancją? I po co w ogóle robić komisje śledcze, skoro pan prezydent mógłby wszystkich za wszystko ułaskawić, zanim nawet akty oskarżenia trafią do sądu? To przeczy fundamentalnej logice i poczuciu ludzkiej sprawiedliwości - podkreślił.
Źródło: TVN24