Jednodniowy prezes kiedyś sam krytykował "synekury za grube miliony złotych". #Słowosięrzekło

Mariusz Antoni Kamiński szybko zakończył swoją karierę na stanowisku szefa Polskiego Holdingu Obronnego
Mariusz Antoni Kamiński szybko zakończył swoją karierę na stanowisku szefa Polskiego Holdingu Obronnego
Źródło: tvn24

- Odchodzi do jednej z najważniejszej spółek i będzie zarabiał grube miliony - mówił we wrześniu 2014 r. Mariusz Antoni Kamiński o nowej posadzie Igora Ostachowicza (byłego doradcy Tuska), który przez dwa dni był członkiem zarządu PKN Orlen. Minęło półtora roku, a Kamiński sam chciał płynnie przejść z polityki do spółki skarbu państwa. #Słowosięrzekło

Mariusz Antoni Kamiński był szefem Polskiego Holdingu Obronnego zaledwie przez jeden dzień. W środę rzecznik prasowa spółki poinformowała, że z powodu "presji medialnej związanej z wyborem na stanowisko" złożył dymisję.

Nominację mocno krytykowali przedstawiciele opozycji, którzy podkreślali, że pokazuje ona "prawdziwą moralność polityczną PiS". Sam Kamiński zaznaczał, że wygrał konkurs i zapewniał, że ma odpowiednie kompetencje. W przeszłości jednak jemu samemu zdarzało się krytykować przechodzenie z polityki do spółek skarbu państwa.

Jak to bywało w przeszłości?

Podobnie jak inni politycy PiS, Kamiński nie krył oburzenia, gdy były doradca Donalda Tuska Igor Ostachowicz został członkiem zarządu PKN Orlen. Stworzono wtedy dla niego specjalne stanowisko ds. korporacyjnych i komunikacji. Nominacja odbyła się bez konkursu.

- Odchodzi do jednej z najważniejszej spółek skarbu państwa, która jest kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i będzie zarabiał grube miliony - komentował tę decyzję we wrześniu 2014 Mariusz Antoni Kamiński. - Nie było żadnego konkursu na jawnych, czytelnych zasadach, to jest tak naprawdę skandaliczne. To jest nic innego jak zwykła synekura za grube miliony złotych - dodał.

Po burzy medialnej, jaka rozpętała się w związku z nominacją, Ostachowicz ostatecznie zrezygnował.

Afera madrycka

Mariusz Antoni Kamiński jesienią 2014 roku został wyrzucony z PiS (wraz z Adamem Hofmanem i Adamem Rogackim) po tym, jak służbowo udał się na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Madrycie. Posłowie pobrali z sejmowej kasy pieniądze (tzw. kilometrówkę) na podróż samochodami, ale do stolicy Hiszpanii ostatecznie udali się tanimi liniami lotniczymi.

Pod koniec 2015 roku prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie rozliczenia podróży służbowej do Madrytu byłych posłów PiS, uznając, że w sprawie nie doszło do oszustwa na szkodę Kancelarii Sejmu.

Autor: kg/kk / Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: