Godzinę trwało spotkanie prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia z marszałek Sejmu Elżbietą Witek w sprawie działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - Nie mogłam w żaden sposób jako marszałek Sejmu interweniować w tej sprawie - powiedziała po spotkaniu Witek.
Spotkanie, które rozpoczęło się o godzinie 11.30 trwało godzinę. Marszałek Sejmu zaprosiła na nie prezesa Najwyższej Izby Kontroli wraz z kierownictwem Izby w czwartek. Wcześniej o taką rozmowę zwrócił się Marian Banaś.
Jak relacjonował reporter TVN24 Radomir Wit, Banaś nie wszedł do Sejmu głównym wejściem, więc dziennikarze nie mieli możliwości zadania pytań prezesowi NIK. - Wiemy, że Marian Banaś i jego współpracownicy przemknęli i dotarli do gabinetu marszałek Witek tak, żeby po drodze żadnych dziennikarzy nie spotkać - mówił. Po spotkaniu Banaś i jego współpracownicy również opuścili Sejm innym wyjściem.
Spotkanie miało związek z serią przeszukań Centralnego Biura Antykorupcyjnego w 20 miejscach, których dokonano na potrzeby śledztwa w sprawie podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych Banasia. Agenci CBA, na polecenie prokuratury w Białymstoku weszli między innymi do gabinetu prezesa NIK.
Marszałek Sejmu: nie mogłam w żaden sposób interweniować
Po spotkaniu odbyła się konferencja prasowa marszałek Sejmu. Elżbieta Witek poinformowała, że w rozmowie z Marianem Banasiem przekazała iż, przeanalizowała wszystkie dokumenty związane ze sprawą przeszukań nieruchomości i gabinetu prezesa NIK.
- Powiedziałam, że przeanalizowałam wszystkie dokumenty związane z tą sprawą, które jednocześnie odnoszą się do tego, co ja - jako marszałek Sejmu - mogę zrobić. Zgodnie z konstytucją, a także ustawą o Najwyższej Izbie Kontroli oraz ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora, marszałek Sejmu może interweniować tylko wówczas, kiedy naruszana jest nietykalność osobista posła albo prezesa Najwyższej Izby Kontroli (…), albo wtedy, kiedy dochodzi do zatrzymania bądź do aresztowania. Taka sytuacja nie miała miejsca, w związku z tym nie mogłam w żaden sposób jako marszałek Sejmu interweniować - podkreśliła Elżbieta Witek.
Witek: nie została naruszona konstytucja
Witek powiedziała, że "z jednej strony Najwyższa Izba Kontroli ma prawo kontrolować wszystkie podległe instytucje, a z drugiej strony "nikt nie będzie chroniony, jeśli złamał prawo". - Na razie nikomu nie postawiono zarzutów, na razie toczy się postępowanie wyłącznie w sprawie - zaznaczyła. - Powiedziałam panu prezesowi i państwu wiceprezesom (NIK - red.), że jako marszałek Sejmu będę dbała o respektowanie immunitetu, gdyby ktoś próbował go złamać. Ale w mojej opinii, a także w opinii Biura Analiz Sejmowych - bo poprosiłam w trybie pilnym, po okazaniu się już pierwszego pisma od pana prezesa, o opinię Biura Analiz Sejmowych - ta opinia jest podpisana z datą dzisiejszą, która wskazuje na to, że nie została naruszona konstytucja, czyli że immunitet formalny nie chroni miejsc, pomieszczeń, tylko osobę fizyczną i nie nastąpiło tutaj złamanie konstytucji - powiedziała Witek.
Marszałek Sejmu odniosła się też do pism, które w sprawie działań prokuratury skierował do niej prezes Banaś po przeszukaniach CBA. - W pierwszym piśmie było trochę nadużycia. Pan prezes powołał się tam na rzekomą opinię Biura Analiz Sejmowych, która miała wskazywać, że immunitet formalny obejmuje nie tylko osobę, ale też miejsca, w których prowadzone są przeszukania. Otóż Biuro Analiz Sejmowych takiej opinii nie wydawało - dodała.
"Służby mi nie podlegają"
Witek mówiła, że nie wolno jej - jako marszałkowi Sejmu - ingerować w postępowanie służb i że na to zwracała uwagę podczas rozmowy z prezesem NIK, Marianem Banasiem. - Chcę przestrzegać wszystkich obowiązków wynikających z konstytucji, ale także z ustawy o Najwyższej Izby Kontroli i regulaminu Sejmu, który wyraźnie określa, co może marszałek Sejmu. Tego będę bardzo pilnowała - zaznaczyła.
Jak relacjonowała, Marian Banaś mówił, że był zaniepokojony sposobem "przeprowadzenia tej kontroli" i skorzysta z prawa do złożenia zażalenia i złożenia wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. - Bo każdy zaniepokojony łamaniem prawa - jeśli tak sądzi -może się zwrócić o interpretację do Trybunału Konstytucyjnego - dodała. Przypomniała też procedurę, gdyby doszło do postawienia zarzutów szefowi NIK, choć - jak podkreślała - na razie nikt nikomu zarzutów nie postawił. Dodała, że w środowisku PiS nie ma nikogo, kto byłby chroniony, jeśli łamie prawo. - Ale każdy ma prawo do obrony. Jeśli się okaże, że wszystko jest w porządku, to będziemy się wszyscy z tego tylko cieszyć - stwierdziła.
"Nie mogę się wtrącać"
Marszałek Sejmu odniosła się także do słów przewodniczącego klubu Lewicy Krzysztofa Gawkowskiego, który mówił, że zwrócił się do niej z prośbą o to, aby w spotkaniu z prezesem NIK mogli uczestniczyć przedstawiciele opozycji. Przypomniała, że spotkanie rozpoczęło się o godz. 11.30. - O godzinie 11.22 do mojego gabinetu, do moich rąk dotarła informacja, że państwo z Lewicy chcą być obecni na spotkaniu. No, proszę państwa, to jest po pierwsze niepoważne, po drugie nie stawia się marszałka Sejmu w takiej sytuacji. Powiedziałam panu przewodniczącemu (Gawkowskiemu - red.), że po zakończonym spotkaniu oczywiście przekażę opinii publicznej, co czynię niniejszym, czego dotyczyło to spotkanie - powiedziała Witek. Jak dodała, chciałaby żeby "traktowano ją poważnie". - Jestem gospodarzem tego spotkania. Też powiedziałam na spotkaniu z państwem prezesami (NIK), że Najwyższa Izba Kontroli jest wyjątkową instytucją. Wiem, że ona podlega Sejmowi, ale marszałek ma też ograniczone możliwości ingerowania w sprawy związane z Najwyższą Izbą Kontroli - zaznaczyła. Przyznała, że powołuje, na wniosek i za zgodą obu izb parlamentu, prezesa NIK. - Także opiniuje, za moim pośrednictwem, wiceprezesów, także członków kolegium (NIK - red.), ale nie mogę się wtrącać w działalność wewnętrzną Najwyższej Izby Kontroli. To jest niezależna instytucja, bardzo ważna, konstytucyjny organ, który kieruje się swoimi przepisami i ja tych przepisów będę przestrzegać - zaznaczyła marszałek Sejmu.
Marszałek Sejmu: nie robię hucpy politycznej
Marszałek Sejmu była pytana o postulaty opozycji: by zwołać posiedzenie Konwentu Seniorów z udziałem Banasia, czego domagała się Lewica, oraz o wniosek ludowców, by w trybie pilnym zwołać komisję do spraw kontroli państwowej oraz Prezydium Sejmu, aby uzyskać informacje o tym, co dzieje się w Najwyższej Izbie Kontroli. - To jest znowu takie robienie wokół tego wielkiego zamieszania. Ja podeszłam do tego bardzo odpowiedzialnie i poważnie jako marszałek Sejmu. Nie robię z tego żadnej hucpy politycznej i nie chcę tego robić - oświadczyła Witek.
Poinformowała, że wpłynęło do niej w czwartek pismo wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego (PSL), w którym ludowcy domagali się zwołania prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów. - Proszę państwa, czegoś takiego nie zrobię z jednego powodu: ustalanie porządku Sejmu jest między posiedzeniami. Posiedzenie mamy w marcu. Ja nie widzę podstaw i powodów do tego, by zwoływać prezydium Sejmu - oświadczyła.
Dodała, że z kolei sejmowe komisje są niezależnymi organami Sejmu i marszałek Sejmu nie ingeruje w ich działanie. - Jeśli komisja, na wniosek jednej trzeciej albo przewodniczącego czy prezydium, będzie chciała zwołać takie posiedzenie komisji, to jest to jej prawo, a nie moje. Moje tylko wtedy, gdy się okaże, że przewodniczący komisji mimo tego wniosku jednej trzeciej (członków komisji) posiedzenia zwołać nie chce; wtedy dopiero można złożyć wniosek na prezydium Sejmu i można go rozpatrywać - zaznaczyła Witek.
W czwartek Marian Banaś w wydanym krótkim oświadczeniu ocenił działania prokuratury w Białymstoku oraz funkcjonariuszy CBA jako "bezprawne". Podkreślił, że w sprawie przeszukań oczekuje "niezwłocznego spotkania z marszałek Sejmu Elżbietą Witek".
Gawkowski: Banaś wyraził zgodę na uczestnictwo opozycji, marszałek odmówiła
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski mówił w piątek, że "Marian Banaś wyraził zgodę i powiedział, że nie widzi nic przeciwko, żeby opozycja uczestniczyła w tym spotkaniu".
- Po zasięgnięciu opinii pana prezesa Banasia zapytaliśmy panią marszałek Elżbietę Witek, czy możemy uczestniczyć [w spotkaniu - przyp. red.]. Poinformowała, że niestety nie przewiduje takiej formy uczestnictwa opozycji w tym spotkaniu. Co dziwne, mając świadomość, bo ją poinformowaliśmy o tym, że pan prezes Banaś na taką formułę się zgadza - przekazał.
- To jest forma właśnie współpracy Prawa i Sprawiedliwości z opozycją. Nie zgadzamy się na nią, szczególnie, że to jest ograniczenie dostępu do informacji publicznej, która jest ustawową możliwością każdego obywatela i przede wszystkim posłów na Sejm RP - ocenił poseł Lewicy.
Gawkowski zapowiedział, że jego klub złoży w piątek zażalenie na tę decyzję marszałek Sejmu. - Oczekujemy kolejnego spotkania, na którym prezes Banaś będzie mógł spotkać się z przedstawicielami opozycji, skoro taką wolę dzisiaj wyraził - mówił.
- Najprawdopodobniej pan prezes Banaś przyszedł z informacjami, pan prezes Banaś powiedział: "zapraszam do udziału [w spotkaniu - przyp. red.] opozycję". Skoro pani marszałek [Witek - przyp. red.] nie wyraziła na to zgody, to najpewniej chce zostawić tę wiedzę tylko dla siebie i podzielić się nią z najbliższym kierownictwem Prawa i Sprawiedliwości. Chce, aby opinia publiczna ani opozycja nie miała w tej sprawie ani nic do gadania, ani aby nic dodatkowego w tej sprawie się nie dowiedziała - mówił poseł klubu Lewicy Tomasz Trela.
"To marszałek rozmawia z NIK, a nie opozycja"
O spotkanie prezesa NIK z marszałek Sejmu był pytany przewodniczący klubu PiS i jednocześnie wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Na pytanie, czego dokładnie ono dotyczy, odpowiedział: - Jak się skończy, to się państwo dowiecie.
Dopytywany, czy służby mogły wejść do gabinetu Banasia w Najwyższej Izbie Kontroli, mówił, że jego zdaniem mogły, "ale to trzeba dokładnie sprawdzić, od tego są prawnicy, żeby dokładnie to zbadać".
Z kolei na uwagę, że Banaś - jak twierdzą posłowie klubu Lewicy - wyraził zgodę na to, żeby w spotkaniu brali udział przedstawiciele opozycji, odparł, że "to marszałek rozmawia z NIK, a nie opozycja".
Reakcja NIK
Najwyższa Izba Kontroli w środę po południu wydała komunikat, w którym podkreślono, że Izba "stanowczo protestuje przeciwko łamaniu prawa i naruszaniu niezależności konstytucyjnego, naczelnego organu kontroli państwowej". Pełnomocnik prezesa NIK Marek Małecki stwierdził, że nie ma "podstaw faktycznych i prawnych" do przeszukania mieszkań Mariana Banasia, a samo mieszkanie prezesa NIK chroni immunitet.
Sprawa oświadczeń majątkowych
We wrześniu zeszłego roku w reportażu "Pancerny Marian i pokoje na godziny" Bertold Kittel z "Superwizjera" TVN przyjrzał się działalności prowadzonej w kamienicy w krakowskim Podgórzu, której właścicielem był Marian Banaś oraz oświadczeniom majątkowym składanym przez prezesa NIK. Bertold Kittel trafił na prowadzony w budynku hotel na godziny i spotkał przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem.
Niedługo później, na początku grudnia, Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo dotyczące między innymi podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych Mariana Banasia.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24