Kto się nie zgadza z władzą, może na podstawie pomówień być aresztowany i skazany – oświadczył przed siedzibą Najwyższej Izby Kontroli jej prezes Marian Banaś. Odniósł się do przeszukania domu jego syna przez agentów CBA. - To już kolejne przeszukanie na terenie tej samej nieruchomości. Mój syn od przeszło roku, podobnie jak ja, był stale inwigilowany i represjonowany wraz z całą rodziną – mówił Banaś. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn zapewniał, że "takich działań nie podejmuje się ad hoc", a decyzja o przeszukaniu domu syna Banasia zapadła tydzień temu.
Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli w środę do podwarszawskiego domu Jakuba Banasia, syna prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Po godzinie 14 Marian Banaś wygłosił w tej sprawie oświadczenie przed siedzibą NIK.
- Działania operacyjne CBA wobec mojego syna nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media fragmentów wyników kontroli dotyczącej organizacji wyborów korespondencyjnych na urząd prezydenta RP, które miały się odbyć w maju 2020 roku – powiedział.
Banaś mówił, że przeszukanie CBA w domu jego syna wpłynęło także na jego synową oraz wnuki. - To już kolejne przeszukanie na terenie tej samej nieruchomości. Mój syn od przeszło roku, podobnie jak ja, był stale inwigilowany i represjonowany wraz z całą rodziną. Dzieje się tak dlatego, by zmusić mnie do rezygnacji z pełnienia funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli i zmiany wyników zakończonych oraz prowadzonych kontroli – powiedział Banaś.
"To przypomina mi czasy bolszewickie"
Prezes NIK wyjaśnił, że "czynności przeszukania" dotyczyły zarówno jego syna, jak i synowej. - Funkcjonariusze CBA zabezpieczyli jej prywatne i służbowe dane znajdujące się w dokumentach, telefonach i komputerach. Czynności przeszukania były zaplanowane tak, aby podczas przeszukania obecna była także moja żona, co ma być dodatkowym elementem nacisku na moją osobę – opisał.
- To przypomina mi czasy bolszewickie, kiedy po ogłoszeniu stanu wojennego za to, ze byłem patriotą, wiernym Polsce i Solidarności, zostałem aresztowany i skazany na cztery lata więzienia. Dzisiaj, w rzekomo wolnej i niepodległej Polsce, obecna władza robi to samo. Kto się z nią nie zgadza, może na podstawie pomówień być aresztowany i skazany – powiedział.
Jak mówił, "to w czystej postaci państwo policyjne, którym rządzą służby, a nie premier, prezydent czy parlament".
- Dzisiaj NIK to jedyna niezależna instytucja, na którą nie ma wpływu władza rządząca i żadna partia polityczna – zauważył. - Tak być powinno, bo taki był powód jej powołania. Zapewniam państwa, że do końca mojej kadencji będę bronił niezależności NIK i żadne prowokacje i fałszerstwa służb temu nie przeszkodzą – zakończył.
Przeszukanie w domu Jakuba Banasia miało miejsce dwa dni po tym, gdy portal Onet podał, że w najbliższych dniach można spodziewać się publikacji raportu NIK dotyczącego "wyborów kopertowych" z 10 maja 2020 roku, które ostatecznie się nie odbyły. Dziennikarze portalu przedstawili główne dokumenty pokontrolne, które "stały się kością niezgody w samym NIK, a których obawia się bardzo obóz rządzący". Ma z nich wynikać, że NIK "ma dowody stawiające w trudnym położeniu prawnym obecnego szefa rządu Mateusza Morawieckiego oraz kierującego jego kancelarią ministra Michała Dworczyka".
Żaryn: decyzje o przeszukaniach podjęto 22 kwietnia
Do przeszukań w domu Jakuba Banasia odniósł się w środę rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
Przekazał, że "dzisiejsze przeszukania są realizowane przez CBA w związku z wnioskami Biura złożonymi 10 marca i 9 kwietnia".
"Decyzje o przeszukaniach podjęto 22 kwietnia bieżącego roku. W czynnościach wzięło udział ponad 50 funkcjonariuszy. CBA przeszukało kilkanaście miejsc w różnych lokalizacjach. Przeprowadzenie tych czynności wiąże się z szeregiem przygotowań i skomplikowaną logistyką" – napisał. Przekonywał, że "takich działań nie podejmuje się ad hoc".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24