- Każdy premier to przechodził i każdy reaguje tak samo, mówi - tak, tak chłopaki, wyczyścimy, nie ma sprawy. Potem jedzie i to zostawia. To jest taka procedura - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier Kazimierz Marcinkiewicz, komentując zachowanie premiera Tuska podczas nagranej rozmowy z działaczami PO. Jego zdaniem ci, którzy nagrali premiera w takiej sytuacji, to "łajdacy polityczni".
"Newsweek" opublikował na swojej stronie internetowej nagranie z zamkniętego spotkania premiera Donalda Tuska z działaczami PO z województw dolnośląskiego, opolskiego i kujawsko-pomorskiego.
Jeden z uczestników spotkania Henryk Koczan (wrocławska PO) pytał premiera, dlaczego szefem gabinetu politycznego w MSW jest Paweł Majcher, którego - jak mówił - na Dolnym Śląsku pamięta się "z okresu IV RP jako sprawnego funkcjonariusza mediów publicznych". Na nagraniu słychać, że ktoś dodaje: "pisior". - Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem - odpowiada premier i zapowiada, że poprosi ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza o wyjaśnienia.
Sam Sienkiewicz, komentując sprawę zapowiedział, że Majcher pozostanie na stanowisku szefa jego gabinetu politycznego.
Polityczne łajdactwo
Według Marcinkiewicz afera taśmowa "to przejaw zmęcznia Platformy". - PO zmęczyła się rządzeniem i to widać bardzo wyraźnie. Każdy premier jak jedzie w teren na spotkanie z działaczami partyjnymi, to ma dokładnie to samo. Zawsze jest narzekanie na to, że jacyś obcy, a nie my, są w rządzie. Każdy premier to przechodził i każdy reaguje tak samo, mówi - tak, tak chłopaki, wyczyścimy, nie ma sprawy. Potem jedzie i to zostawia. To jest taka procedura, która się odbywa, każdy to przechodził - podkreślił były premier.
Dodał, że "tu jest tylko jeden element inny" niż zawsze. - Ktoś to nagrywa i podaje do mediów. To jest nieeleganckie. To jest nie fair, można to złożyć na karb kampanii wyborczej, ale bez względu na to, to nie ma usprawiedliwienia. To robią łajdacy polityczni i tak trzeba określić tych ludzi. Bez względu na to, gdzie by się to odbyło. Gdyby to się odbyło w PiS czy w jakiejkolwiek innej partii, to mówiłbym dokładnie to samo - zaznaczył.
Zdaniem Marcinkiewicza autora nagrania należy szukać wśród lokalnych działaczy. - Może ktoś chce się wybić, może chce zaszkodzić premierowi. Jeśli zostanie wykryty, to zostanie potępiony absolutnie przez wszystkich - zapewnił były premier.
Autor: mn/tr / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24