Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska częściowo zamraża prace nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej SN. Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy" oceniła, że decyzja Małgorzaty Manowskiej nie jest wykonaniem orzeczenia TSUE o zawieszeniu działalności Izby Dyscyplinarnej. Do decyzji pierwszej prezes SN odniósł się również wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
W połowie lipca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że system odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów w Polsce nie jest zgodny z prawem unijnym. Dzień wcześniej TSUE zobowiązał Polskę do zawieszenia stosowania przepisów dotyczących w szczególności uprawnień nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, także w sprawach uchylania immunitetów sędziowskich.
W czwartek na stronie Sądu Najwyższego opublikowano dwa zarządzenia Małgorzaty Manowskiej - w nich zamroziła częściowo prace Izby Dyscyplinarnej. Dotyczy to spraw, które będą do niej wpływać. Przy toczących się już sprawach Manowska będzie rozważać zwrócenie się do sędziów, którym te sprawy przydzielono o rozważenie powstrzymania się od orzekania.
Sylwia Gregorczyk-Abram o zarządzeniach pierwszej prezes SN
Mecenas Sylwia Gregorczyk-Abram z Inicjatywy "Wolne Sądy" oceniła, że decyzja pierwszej prezes SN nie jest wykonaniem orzeczenia TSUE o zawieszeniu działalności Izby Dyscyplinarnej. – Nie jest wykonane ani zabezpieczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, ani wyrok. To zabezpieczenie jest jasne: Izba Dyscyplinarna powinna przestać działać. Nie ma tutaj mowy o żadnym przeciąganiu liny, ani żadnym lawirowaniu, co robi pani Manowska – oceniła mecenas.
Zdaniem przedstawicielki Inicjatywy "Wolne Sądy" Izba Dyscyplinarna "nie powinna funkcjonować w żadnym aspekcie", ani decydować, czy daną sprawę będzie rozstrzygać. – Wiemy, że zasiadają tam osoby, które nie są przywiązane do porządku europejskiego. Wyobrażam sobie taką sytuację, że w wielu sprawach nadal te osoby będą decydować o losie sędziów i prokuratorów – dodała Gregorczyk-Abram.
- Mam wrażenie, że pani prezes Manowska szuka sobie alibi, żeby w przyszłości uniknąć odpowiedzialności. Każdy, kto nie wykonuje wyroku, a jest funkcjonariuszem publicznym, może odpowiadać karnie, bo to jest przestępstwo przekroczenia uprawnień z artykułu 231 Kodeksu karnego – oceniła mecenas. – Widzę tutaj drogę ucieczki: listy pisane do prezydenta i innych organów, zarządzenie, które ma być pisane w duchu dialogu. (...) Wszystko to są ruchy pozorne, żeby zapewnić sobie alibi, żeby móc powiedzieć w przyszłości: przecież ja podjęłam odpowiednie działania – dodała.
W lipcu pierwsza prezes Sądu Najwyższego skierowała do prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu oraz premiera listy na temat systemu odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Komentarz wiceministra sprawiedliwości do zarządzeń Małgorzaty Manowskiej
Po publikacji zarządzeń do sprawy odniósł się również wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. "Niestety, konsekwencje niekonsekwencji PPSN Małgorzaty Manowskiej stanowić będą podstawę do dalszej, bezprawnej ingerencji w sprawy polskiego sądownictwa przez UE. Zamrożenie ID SN (wbrew Konstytucji i TK) nie pomoże, kolejnym krokiem będzie podważanie jej statusu jako sędziego SN" - napisał na Twitterze.
Źródło: TVN24 PAP