Kandyduję, bo jestem kobietą, a kobieta lepiej da radę zasypywać podziały w społeczeństwie - przekonywała wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska w sobotniej prawyborczej debacie Platformy Obywatelskiej . - Obiecuję, że zawsze będę stał po stronie poniżanych i słabszych - mówił jej konkurent, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Decyzja o tym, kto z PO wystartuje w majowych wyborach prezydenckich, ma zapaść 14 grudnia.
Na początku debaty prawyborczej oboje kontrkandydaci wyjaśniali, dlaczego chcą ubiegać się o urząd prezydenta.
"Wygram te wybory, wiem jak to zrobić"
Małgorzata Kidawa-Błońska mówiła, że kandyduje, bo nie zgadza się na "kolejnych Banasiów czy Misiewiczów". Państwo, jak mówiła, musi się przed tym bronić, a prezydent jako strażnik konstytucji ma tu dużo do zrobienia.
Wicemarszałek Sejmu przekonywała jednocześnie, że prezydent powinien być prezydentem wszystkich Polaków. - Kandyduję, bo wierzę, że łączy nas więcej niż anty-PiS - zadeklarowała.
Przekonywała, że ochrona zdrowia, środowisko, bezpieczeństwo oraz nasza pozycja na świecie "nie mają szyldu partyjnego".
- Kandyduję, bo jestem kobietą - mówiła też Kidawa-Błońska. Przekonywała, że "w tych trudnych czasach kobieta lepiej da radę zasypywać podziały w społeczeństwie". - Kandyduję dlatego, że chcę, aby prezydent łączył Polaków, a nie dzielił - podkreślała.
- Wiem, że wygram te wybory, wiem jak to zrobić, ale nie zrobię tego sama - mówiła. - Chcę zmienić Polskę, aby znowu miała ten przyjazny uśmiech - zapowiedziała.
"Zawsze będę stał po stronie poniżanych i słabszych"
Jacek Jaśkowiak zaczął prezentację od stwierdzenia, że atmosfera na sali jest "jak na meczu Lecha z Legią". Przypomniał, że zaledwie sześć lat temu został członkiem PO i już niedługo potem został prezydentem Poznania.
- Pokazaliśmy przez następne cztery lata, jak można zarządzać miastem - mówił. Prezydent, jak dodał, może iść razem z obywatelami w obronie niezależnych mediów, być z obywatelami wtedy, gdy rządzący robią nagonkę np. na mniejszości.
- Pytacie mnie, czy jak będę kandydatem, nadal będę z obywatelami. Obiecuję, że będę. Obiecuję, że zawsze będę stał po stronie poniżanych i słabszych - podkreślał Jaśkowiak.
Zaprezentował hasło: "Prawdziwy prezydent, silna Polska". Prawdziwy prezydent - tłumaczył - to prezydent wśród ludzi, to prezydent, który potrafi rozmawiać z Kościołem "w wyprostowanej pozycji", ale nie jest antyklerykałem. Mówił także, że prezydent musi dbać o silną Polskę w Europie. Zwracał uwagę na konieczność dobrych stosunków z sąsiadami, w tym z Ukrainą i Rosją, mimo dzielących nas różnic.
Przekonywał, że silna Polska to także "Polska wykształcona", stąd należy np. podnieść godność zawodu nauczyciela. - Kierujmy się tym, co jest ważne dla Polski. Te wybory będą kluczowe, niech wygra ten, kto ma większe szanse wygrać z Andrzejem Dudą - powiedział Jaśkowiak.
"Ludziom trzeba mówić prawdę"
Kandydaci odpowiadali między innymi na pytanie, jak chcieliby pozyskać wyborców obecnego prezydenta Andrzeja Dudy.
Oboje zgodzili się, że prezydent powinien rozmawiać z każdym, także z osobami, które nie są sympatykami PO czy opozycji. - Sam anty-PiS nie wystarczy - powtórzyła wicemarszałek Sejmu. Przekonywała, że ludziom trzeba mówić prawdę, bo tylko w ten sposób - w jej odczuciu - można do nich dotrzeć. - Ludzie chcą też być zauważeni, chcą wiedzieć, że mają wpływ na decyzje podejmowane na górze - wskazywała Kidawa-Błońska. - Ten wygra wybory, kto znajdzie język rozmowy z obywatelami - przekonywała.
Jaśkowiak przypomniał, że jako prezydent Poznania miał okazję do prowadzenia trudnych rozmów, zarówno z politykami PiS, jak i kibicami czy Kościołem. - Można rozmawiać, współdziałać, można nawet doprowadzić do kompromisu z wojewodą z PiS, można doprowadzić do kompromisu ze środowiskiem kibiców, można dochodzić do kompromisu z tymi, którzy myślą inaczej - podkreślił samorządowiec.
Zapewnił, że nigdy nie ucieka od trudnych pytań. - Ale ja mówię to samo w Warszawie i w Świebodzinie - powiedział Jaśkowiak.
Jaśkowiak: należy postawić Dudę przed Trybunałem Stanu
Kandydaci mówili, jak chcieliby rozliczyć rządy Zjednoczonej Prawicy i prezydenta Dudy. Zgodzili się, że takie rozliczenie jest potrzebne.
- Każda osoba, która łamie prawo, narusza konstytucję, powinna być osądzona. Nie może być tak, że politycy są dziś bezkarni, bezkarnie niszczą Polskę - oświadczyła Kidawa-Błońska. Zaznaczyła jednak, że należy też starać się przekonać wyborców PiS, że mają wybór. - Musimy pokazać, do jakiej sytuacji doszło, jaka to jest demoralizacja - powiedziała.
Jaśkowiak wyraził kategoryczny pogląd: - Nie mam żadnych wątpliwości, że należy postawić przed Trybunałem Stanu prezydenta Andrzeja Dudę za łamanie konstytucji.
Jak dodał, do odpowiedzialności karnej powinni zostać pociągnięci wszyscy ci, którzy łamali prawo. Ocenił, że nawet politycy PiS widzą potrzebę osądzenia - jak to określił - "czarnych owiec" w swych szeregach. - Nawet wśród rządzących nie ma wątpliwości, że należy postawić akt oskarżenia Marianowi Banasiowi - zauważył.
Kidawa-Błońska: do 2035 roku musimy korzystać z czystych źródeł
Małgorzata Kidawa Błońska i Jacek Jaśkowiak odpowiadali także na pytania internautów. Jedno z nich dotyczyło spraw energii i klimatu.
Kidawa-Błońska przekonywała, że energetyka w Polsce powinna być oparta na energii odnawialnej. - Do 2035 roku musimy korzystać z czystych źródeł i wycofać się z węgla - oświadczyła wicemarszałek Sejmu. - To są trudne decyzje, ale nie można tego odkładać - przekonywała. - Tym bardziej, że złoża węgla się kończą i nie ma powodu, żebyśmy sprowadzali węgiel z Rosji - dodała. Co do energii atomowej, mówiła, trzeba o tym dyskutować ze specjalistami.
Jacek Jaśkowiak zwracał uwagę, że energia jądrowa to bardziej nie problem kosztów, ale obaw mieszkańców regionów, gdzie miałaby powstać elektrownia. W tej sprawie, jak dodał, trzeba szukać kompromisów. Prezydent Poznania przekonywał, że trzeba szukać metod na obniżanie zużycia energii oraz zwracać uwagę na problem wody. - Słodka woda to będzie coś, o co będziemy walczyć w następnym dziesięcioleciu - przekonywał. Trzeba też, mówił, zwracać uwagę na ekologiczny aspekt sprowadzania do Polski starych samochodów.
Przyznał, że z węgla nie uda się zrezygnować wcześniej niż "za 20-30 lat". - Patrzmy na to realistycznie - zaznaczył. Dodał, że łatwo się składa pewne deklaracje, ale trzeba też zwracać uwagę na problem ubóstwa energetycznego, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Argumentował, że można korzystać z węgla, eliminując na przykład najbardziej szkodliwe formy emisji.
"Nasze bezpieczeństwo to osadzenie w Europie Zachodniej"
W części dotyczącej polityki zagranicznej Kidawa-Błońska podkreśliła, że w Unii Europejskiej nie możemy być tylko recenzentem, krytykować różne pomysły, ale musimy przedstawiać własne rozwiązania.
Opowiedziała się za odbudową Trójkąta Weimarskiego, umocnieniem Grupy Wyszehradzkiej, rozmowami z Ukrainą. Trzeba też, mówiła, zacząć rozmawiać z krajami afrykańskimi. Dodała, że silną pozycję w rozmowach z Rosją możemy mieć wtedy, gdy będziemy mieli wsparcie i Europy, i USA. Jaśkowiak zwrócił uwagę na ważny instrument w rękach prezydenta, jakim jest mianowanie ambasadorów. - Prezydent nie może w tej sprawie słuchać szefa partii, a ja na pewno nie będę słuchał - powiedział. Przekonywał, że nasze bezpieczeństwo to jest osadzenie w Europie Zachodniej. Mówił, że w relacjach zagranicznych nie można zakłamywać historii i nikogo obrażać. Polska, przekonywał, musi też za granicą walczyć o swój interes gospodarczy i o interesy naszych przedsiębiorców.
Jaśkowiak dodał, że podoba mu się model szwajcarski, gdzie ostatnia wojna była 500 lat temu i zginęło w niej niewiele osób. - Ja bym sobie życzył, żeby następna wojna z udziałem Polski była za 500 lat albo może jeszcze później - powiedział prezydent Poznania.
Kidawa-Błońska o Narodowym Pakcie dla Obronności
Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska i prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak byli pytani w debacie prawyborczej PO od czego, jako prezydenci, zaczęliby reformę sił zbrojnych.
Kidawa-Błońska podkreśliła, że prezydent powinien stać się strażnikiem godności polskich żołnierzy i oficerów. - Prezydent musi wykorzystać i wznowić działanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego - uznała.
Mówiła, że budżet na wojsko i armię musi być mądrze wydawany. - Trzeba zbudować wieloletnie porozumienie pomiędzy wszystkimi opcjami politycznymi, bo nie można mówić o naszej obronności w perspektywie tylko jednej kadencji Sejmu. Zakupy to są czasami inwestycje rozłożone na kilkanaście lat - podkreśliła Kidawa-Błońska.
- Dlatego chciałabym jako prezydent zaproponować Narodowy Pakt dla Obronności, żebyśmy ponad podziałami zaczęli rozmawiać, co zrobić, aby Polska miała zapewnione bezpieczeństwo, żeby pieniądze były mądrze wydawane - powiedziała wicemarszałek Sejmu.
Mówiła też, że trzeba stworzyć warunki, żeby żołnierze i oficerowie, którzy zostali zwolnieni z "powodów pozamerytorycznych", mogli wrócić do armii. Podkreśliła, że ważne jest, aby Polska mogła skorzystać z ich doświadczenia. Dodała, że powinniśmy również wykorzystać potencjał weteranów.
"Macierewicz zrobił coś podobnego, co Stalin"
Jaśkowiak ocenił, że "poprzez czystkę w armii, którą przeprowadził (ówczesny szef MON Antoni) Macierewicz nastąpiło osłabienie naszego bezpieczeństwa". - Macierewicz zrobił coś podobnego, co Stalin w latach 30. w Związku Radzieckim. Musimy przywrócić prawdziwą apolityczność dla armii. Armia ma nas bronić niezależnie od tego, czy rządzi taka czy inna formacja. Nasze bezpieczeństwo to sprawny i dobry wywiad i kontrwywiad, bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni będzie w najbliższych latach odgrywało wielką rolę - mówił prezydent Poznania.
Podkreślił, że musimy mieć także sprawną obronę przeciwlotniczą, a przede wszystkim dobre, zawodowe wojsko. Opowiedział się za tym, by takie formacje jak Wojska Obrony Terytorialnej zostały włączone do armii i podlegały dowództwu szefa Sztabu Generalnego.
- Musimy przywrócić wojsku godność, bo Macierewicz przez te apele smoleńskie, poprzez "czystki" doprowadził do tego, że on pozbawił zawodowych żołnierzy godności - stwierdził Jaśkowiak.
Przechodzenie na emeryturę "trzeba zróżnicować"
Kandydaci na kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta byli pytani, "jak uratować system emerytalny i czy podwyższyć wiek przechodzenia na emeryturę".
Według Kidawy-Błońskiej należy "zachęcać Polaków do pracy". - Wydaje mi się, że będzie teraz łatwiej, bo i ludzie - patrząc na to, co proponuje im ZUS - wiedzą, że ich praca przekłada się na to, jak będą żyli później. Więc w tej chwili nie wyobrażam sobie zwiększania czasu pracy ludzi, natomiast zachęcanie, tak - oświadczyła.
Jaśkowiak ocenił, że przechodzenie na emeryturę "trzeba zróżnicować". - Są zawody i są osoby, które dysponują takim zdrowiem, że można im umożliwić pracę w dłuższym zakresie, ale są oczywiście też takie zawody, gdzie przy pracy fizycznej (...) trudno jest oczekiwać, że ktoś będzie przechodził na emeryturę w wieku późniejszym - dodał.
Kandydaci o 500 plus
Kandydaci byli też pytani o program 500 plus i ewentualne postulaty wprowadzenia w nim zmian.
Kidawa-Błońska wskazała na rolę prezydenta i premiera w przygotowywaniu "rozwiązań, które powinny być dobre dla naszego społeczeństwa" i sprawdzaniu, czy "przynoszą korzyści dla całego społeczeństwa, czy tylko dla jednej grupy".
- Rozmowy o polityce społecznej w naszym kraju muszą trwać, bo bardzo nasze społeczeństwo się zmienia. Starzejemy się jako społeczeństwo i musimy część naszej polityki społecznej przenieść dla osób starszych i zastanowić się, jak spowodować, żeby oni żyli w bezpiecznych, godnych warunkach. Natomiast pomoc społeczna powinna ludziom pozwalać wychodzić z trudnych sytuacji w życiu, a nie "zamrażać" ich tam, żeby nie mogli aspirować, nie mogli się rozwijać. I to jest zmiana polityki społecznej, którą chciałabym rekomendować - oświadczyła.
Według Jaśkowiaka, trzeba sprawdzić "na ile program 500 plus wpłynął na to, że rodzi się więcej dzieci". - My to robimy w zakresie in vitro, ale celem jest to, żebyśmy mieli więcej dzieci, żeby się ludzie decydowali na dzieci. Czy w tym zakresie należy dotować również milionerów? Mam wątpliwości - powiedział.
Dodał, że chciałby, aby środki z 500 plus "nie były przeznaczone na konsumpcję alkoholu, czy na papierosy", ale były bardziej "znaczone", z myślą przede wszystkim o dzieciach i wsparciu tych, którzy się na dzieci decydują.
Liberalizacja aborcji?
Kidawa-Błońska i Jaśkowiak odpowiadali również na pytanie, czy są za, czy przeciw liberalizacji aborcji. Wicemarszałek Sejmu podkreśliła, że obowiązująca w Polsce ustawa w tej sprawie "nie działa". - Ta ustawa powinna działać, powinna być wprowadzana edukacja seksualna, powinna być dostępna antykoncepcja, antykoncepcja awaryjna, kobieta powinna mieć wsparcie, nie może być zostawiana sama sobie - wyliczała. - A jeżeli uda nam się to zrobić, to nie będziemy wtedy rozmawiali o problemach aborcji - przekonywała.
Jaśkowiak także opowiedział się "za respektowaniem istniejących ustaw". - Jeżeli liberalizacja (aborcji), to tylko wtedy, gdy będzie przyzwolenie społeczne i wola parlamentu. I wtedy takie rozwiązanie, jak w chadeckich państwach niemieckich - przede wszystkim dobro kobiety i opieka nad kobietą, danie jej możliwości podjęcia pewnych dramatycznych decyzji, ale tylko w bardzo ograniczonym zakresie i w wyjątkowych sytuacjach, ze wsparciem psychologa, tak jak to jest na przykład Niemczech - podkreślił.
Jaśkowiak: mam plan jak wygrać w maju
Podsumowując sobotnią dyskusję, oboje kandydaci przekonywali, że mają wizję prezydentury oraz wiedzą jak wygrać przyszłoroczne wybory prezydenckie.
- Mam plan, jak wygrać w maju, wygrałem już dwie ważne debaty wcześniejsze, prezydenckie. Może na innym szczeblu, ale one uczą, jak należy formować sztaby - powiedział Jaśkowiak. Zasugerował, że jego ewentualny sztab wyborczy oraz on sam będą niezależni od polityków. - Nie będę czekał, aż ktoś zrobi coś za mnie, nie będę czekał na przemówienia, na to, aż ktoś mi napisze, co mam powiedzieć - dodał samorządowiec.
Przyznał, iż zdaje sobie sprawę, że nadchodzące wybory prezydenckie będą "potężnym wysiłkiem fizycznym i psychicznym", ale - jak przypomniał - przebiegł w życiu wiele maratonów, nawet 90-kilometrowe. - Wiem, jak rozłożyć siły na takim długim dystansie - pochwalił się Jaśkowiak.
Podkreślał, że stawka przyszłorocznych wyborów jest ogromna, a obecnie rządzący "nie cofną się przed niczym", by utrzymać władzę. - Mają służby specjalne, media publiczne. Miałem tego przedsmak, podobnie jak inni moi koledzy - Paweł Adamowicz, Wadim Tyszkiewicz- dodał Jaśkowiak, zarzucając mediom państwowym "szkalowanie" samorządowców.
- Wiem jak wygrać z Andrzejem Dudą, bo Polska potrzebuje prawdziwego prezydenta i silnego państwa - oświadczył polityk, nawiązując do zaprezentowanego na początku debaty swego hasła "Prawdziwy prezydent, silne państwo".
Kidawa-Błońska: będę reprezentowała każdego Polaka i każdą Polkę
Kidawa-Błońska również przekonywała, że wybory prezydenckie można wygrać. - Głęboko wierzę, że te wybory w maju wygramy. Jestem przekonana, że jest nadzieja, że Polacy chcą zmiany w Pałacu Prezydenckim - oświadczyła wicemarszałek Sejmu
Zadeklarowała, że będzie "prezydentem wszystkich Polaków". - Będę reprezentowała każdego Polaka i każdą Polkę - tego, który ma poglądy takie jak ja, albo takiego, który się z nimi nie zgadza - zapewniła Kidawa-Błońska. Obiecała, że jako prezydent "będzie wśród ludzi". - Będę prezydentem aktywnym i takim, który będzie poszukiwał zgody - zapewniła posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Zwracając się do Jaśkowiaka, przyznała, że sama "nie biega długich dystansów". - Ale jako kobieta wiem, co to jest codzienna żmudna praca. (...) I tak, jak miliony polskich kobiet, mam dużo siły, odporności i dystansu do samej siebie - zapewniła wicemarszałek Sejmu.
- I na koniec, Jacku, ja nie zamierzam rezygnować z sympatii do ludzi - zaznaczyła Kidawa-Błońska.
Autor: js//rzw / Źródło: PAP