Woda na Pomorzu, wokół Wyspy Nowakowskiej i w Elblągu opada, a ewakuowani w środę powodzianie wracają do swoich domów. Cieszą się, bo wracać mają do czego. - Potrzebny będzie na pewno remont. Ale nie mam na to pieniędzy, niestety - mówią zgodnie mieszkańcy Nowakowa.
W Elblągu praca wre. To samo w mniejszych miejscowościach powiatu i na Pomorzu - przede wszystkim w Nowym Dworze Gdańskim. Strażacy mają co robić. - Sytuacja jest praktycznie opanowana. Teraz czas na usuwanie skutków tego, co stało się w środę. Zalanych w całym powiacie jest wiele obiektów. Ich liczbę trudno oszacować, bo cały czas odbieramy nowe zgłoszenia. Na pewno jest ich kilkadziesiąt - mówi kapitan Tomasz Komoszyński ze straży pożarnej w Nowym Dworze Gdańskim.
Straty są, domy na szczęście też
Strażacy w Nowym Dworze, Elblągu i Nowakowie (pow. elbląski) szacują już straty. To samo robią mieszkańcy. - Na pewno będą duże - podkreślają. Ale mimo wszystko cieszą się, że mają gdzie i po co wracać.
- W piwnicy jest woda, ale dom na szczęście nie został zalany. Sami sypaliśmy piasek do worków. Kto podszedł, ten pomagał - relacjonowała na antenie TVN24 jedna z mieszkanek Nowakowa, tuż po wyjściu ze swojego domu. Wie, że teraz czeka ją remont, na który jednak nie ma pieniędzy. - Skąd wezmę na to, żeby wyglądał tak jak wcześniej? - pytała.
Skąd wezmę na to, żeby (dom) wyglądał tak jak wcześniej? mieszkanka
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24