Sądzę, że minister Macierewicz będzie licytować coraz wyżej. Będzie wynajdywał coraz to nowe powody, coraz wyżej stojących, rzekomych winowajców - powiedział w "Jeden na jeden" Tomasz Siemoniak. Jednocześnie były minister obrony ocenił, że jego następca - w kontekście wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej - to "mitoman, przyłapywany na tym, że sam sobie zaprzecza".
- Nie mam wątpliwości po wczorajszym posiedzeniu komisji (obrony - red.), że ministrowi Macierewiczowi chodzi o Donalda Tuska - mówił Siemoniak, komentując środowe posiedzenie, w czasie którego szef MON tłumaczył powody powołania nowej podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej.
- (Macierewicz - red.) wielokrotnie wymieniał jego nazwisko, z łatwością wypowiadał takie zdanie, że (Tusk - red.) złamał prawo. Nie wiem, jaki tytuł ma do tego minister Macierewicz, żeby oceniać, że ktoś złamał prawo - dodał były szef MON.
Stwierdził, że jego następca powinien skupić się przede wszystkim na kierowaniu resortem, a śledztwo smoleńskie należy pozostawić prokuraturze. Ocenił przy tym, że Macierewicz to "mitoman, przyłapywany na tym, że sam sobie zaprzecza".
- Sądzę, że minister Macierewicz będzie licytować coraz wyżej. Nie będzie chciał zakończyć tych prac, tylko będzie wynajdywał coraz to nowe powody, coraz wyżej stojących, rzekomych winowajców - podkreślił Siemoniak.
Odniósł się też do propozycji Macierewicza, by skład powołanej przez niego podkomisji rozszerzyć o ekspertów zaproponowanych przez opozycję. - Wątpię, czy ktokolwiek poważny będzie chciał uczestniczyć w takim gremium, bo to może zostać na całe życie w życiorysie - powiedział były szef MON, nie przesądził jednak, że PO nie skorzysta z oferty Macierewicza.
"Miły zbieg okoliczności"
Siemoniak był również pytany o informację, jaką przekazał w środę Andrzej Duda podczas swojej wizyty w Waszyngtonie. Prezydent oświadczył, że Amerykanie skierują do Polski brygadę wojsk pancernych.
- To miły zbieg okoliczności, że w czasie jego wizyty są nowe informacje dotyczące amerykańskiej obecności wojskowej - powiedział były minister obrony, gratulując jednocześnie obecnemu i byłemu prezydentowi, Bronisławowi Komorowskiemu.
- To jest realizacja zapowiedzi prezydenta Obamy z 4 czerwca 2014 r., dalszy ciąg tej inicjatywy, którą wtedy ogłosił - dodał Siemoniak. Ocenił, że wysłanie brygady do naszego regionu to "realny wzrost bezpieczeństwa", "ponieważ to fragment większej całości powrotu Amerykanów do Europy".
Autor: ts/tr / Źródło: tvn24.pl