Działania prokuratury ws. przyczyn katastrofy w Smoleńsku mają podłoże polityczne - ocenił w piątek szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS).
- Dawno już, myślę, że od raportu pani Anodiny, nie mieliśmy do czynienia z materiałem tak dalece nieodzwierciedlającym rzeczywistość - powiedział na konferencji prasowej Macierewicz, komentując wnioski przedstawione przez prokuraturę wojskową w piątek. Tatiana Anodina, szefowa rosyjskiego MAK przedstawiła w 2011 roku raport końcowy z prowadzonego w Rosji przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy śledztwa ws. przyczyn katastrofy.
Dodał, że ustalenia prokuratury "cofają nas do, można by powiedzieć, wczesnej Anodiny", a cała analiza przebiegu wydarzeń nie ma nic wspólnego - ocenił - z ustalonymi dotychczas faktami.
W jego opinii naganne jest, że rodziny ofiar katastrofy dowiadują się o nowych ustaleniach z konferencji prasowej.
- Jest sprawą powszechnie na całym świecie stosowaną, że rodziny ofiar jako pierwsze dowiadują się o szczegółach nowych ekspertyz. Nie znam takiej sytuacji na świecie, w której rodziny ofiar dowiadują się o nowych ustaleniach i nowych ekspertyzach z konferencji prasowej prokuratury. To jest rzecz nie tylko niespotykana, nie tylko okrutna, ale też świadcząca o politycznej manipulacji i politycznym podłożu działań prokuratury. Ubolewam nad tym, że mogło się coś takiego po raz kolejny zdarzyć właśnie polskiej prokuraturze wojskowej, bo odium tego spada na nas wszystkich jako Polaków - powiedział Macierewicz.
Macierewicz argumentuje
- Jeżeli chodzi o treść zaprezentowanych materiałów, to sam płk Ryszard Filipowicz (zastępca wojskowego prokuratora okręgowego - red.) powiedział: nieodesłanie na lotnisko zapasowe przez kontrolerów lotu Tu-154 nie miało wpływu na przebieg wydarzeń. Na tym należało skończyć całą konferencję prasową, bo jeżeli nie miało to wpływu, to oznacza, że prokuratura jest przekonana, że samolot zostałby zniszczony nawet wtedy, gdyby został odesłany na lotnisko zapasowe - stwierdził Macierewicz.
Polityk PiS podkreślał, że "pokazywanie dowodów wskazujących na to, iż mieliśmy do czynienia z wybuchem" nie może być traktowane jako wprowadzanie chaosu w ustaleniach dotyczących katastrofy.
- Mjr Arkadiusz Protasiuk (dowódca załogi tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku - red.) miał ważne uprawnienia, zgodnie z regułami, jakie obowiązują w lotnictwie wojskowym. Prokuratura celowo wprowadza w błąd - mówi Macierewicz, komentując ustalenia NPW.
NPW podała w piątek, że z załogi jedynie technik pokładowy miał ważne uprawnienia do wykonywania tego lotu w tym dniu.
- Nawet prokuratorzy nie ośmieliliby się na sformułowanie tezy, że gen. Błasik był na pewno w kokpicie. Ja dysponuję ustaleniami, które wskazują, że go tam nie było - kontynuował Macierewicz, dodając, że ciało gen. Błasika zostało znalezione w innym miejscu niż ciała tych, którzy byli w kokpicie.
Cytowani przez prokuraturę biegli uznali, że nie była zachowana tzw. sterylność kokpitu i że niewykluczona jest obecność w kabinie gen. Andrzeja Błasika w ostatniej fazie lotu - gdy maszyna zbliżała się już do płyty lotniska. Dodali jednak, że jeśli nawet ktokolwiek był w kokpicie, nie było to złamanie ówczesnych przepisów.
Konferencja NPW
Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że jako bezpośrednią przyczynę katastrofy biegli wskazali m.in. niewłaściwe działanie załogi polegające na zniżaniu samolotu poniżej warunków minimalnych do lądowania i niewydanie komendy odejścia.
Wnioski biegłych dostarczyły podstaw do wydania postanowień o postawieniu zarzutów popełnienia przestępstwa wobec dwóch rosyjskich kontrolerów, członków grupy kierowania lotami - poinformowała prokuratura. - Pierwszemu z nich zarzuca się sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym (...), wobec drugiego wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutu nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym - powiedział szef warszawskiej WPO płk Ireneusz Szeląg.
WPO wszczęła śledztwo w dniu tragedii 10 kwietnia 2010 r. Jest ono prowadzone w sprawie "nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie samolotu Tu-154 Sił Powietrznych RP, numer boczny 101, w tym prezydent RP Lech Kaczyński oraz członkowie załogi".
Autor: kło / Źródło: TVN24, PAP