- Zebrałem 25 podpisów pod swoją kandydaturą, spełniłem wymóg ustawowy. Nie widzę podstaw do kwestionowania - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" rzecznik i członek nowej Krajowej Rady Sądownictwa Maciej Mitera. Dodał, komentując słowa prezydenta o członkach KRS, że "skoro głowa państwa uznała, że wszystko jest 'correct', w mojej ocenie kończy to sprawę".
Centrum Informacyjne Sejmu wydało w poniedziałek wieczorem komunikat "w sprawie wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa". Wymieniono w nim zgłoszonych kandydatów i podano, ile osób ich poparło. Wciąż nie ujawniono jednak nazwisk sędziów, którzy złożyli swoje podpisy pod kandydaturami.
Rzecznik nowej KRS Maciej Mitera był we wtorek gościem "Rozmowy Piaseckiego" w TVN24. Mitera pod swoim nazwiskiem - wynika z komunikatu CIS - zebrał 25 podpisów, minimalną wymaganą liczbę. Rzecznik powiedział, że nie obawiał się, że to za mało. - Był wymóg 25 osób, spełniłem wymóg ustawowy. (...) Dopełniłem wszelkich wymogów formalnych, zostało to sprawdzone i nie widzę podstaw do kwestionowania - dodał.
Mitera o sprawie Juszczyszyna: myślę, że to bardziej sztuka dla sztuki
Mitera był też pytany o sędziego Pawła Juszczyszyna, który w styczniu pojechał do Kancelarii Sejmu, by w związku z prowadzoną sprawą obejrzeć listy poparcia sędziów do KRS. Nie zostały mu one udostępnione, bo prezes sądu - Maciej Nawacki, członek nowej KRS - wrócił z urlopu i zdecydował o cofnięciu służbowej delegacji Juszczyszyna.
Prowadzący "Rozmowę Piaseckiego" pytał Miterę, czy "piekło by zamarzło", gdyby Juszczyszyn zobaczył te listy. - Podobno piekło nie zamarza, tak że chyba sprawa rozwiązana - odparł.
- Obserwuję ten wątek lokalny. Sędzia Juszczyszyn z Olsztyna, sędzia Nawacki jako członek KRS. (…) To raczej byli koledzy, te środowiska sędziowskie są małe. Czytałem gdzieś wpis pana Nawackiego, że sędzia Juszczyszyn widział tę listę i wie, kto podpisał. Myślę, że to bardziej sztuka dla sztuki - mówił rzecznik KRS.
"Skoro głowa państwa uznała, że wszystko jest 'correct', w mojej ocenie kończy to sprawę"
Gość "Rozmowy Piaseckiego" komentował też wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, który stwierdził w wywiadzie dla "Wprost", że gdyby okazało się, że z listami poparcia kandydatów do nowej KRS "jest coś nie tak", nie będzie to miało znaczenia, "ponieważ otrzymali oni nominację sędziowską od prezydenta Rzeczypospolitej. Kropka".
- Pełna zgoda. To jest tak, jak dawniej król, a teraz prezydent dzieli się tym swoim imperium władzy państwowej z osobą, której tę władzę przekazuje - powiedział Mitera. - Jest to prerogatywa głowy państwa i skoro głowa państwa uznała, że wszystko jest "correct" (ang. poprawnie - red.), w mojej ocenie kończy to sprawę - stwierdził sędzia.
"Moje zdanie się nie liczy. Liczy się wizerunek i przekaz KRS"
Sąd Najwyższy w składzie trzech izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych wydał 23 stycznia uchwałę dotyczącą legalności zasiadania w składach sędziowskich osób wskazanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Mitera, komentując wtedy tę uchwałę, powiedział, że sam jako sędzia podejmowałby czynności administracyjne, ale odstąpiłby od orzekania. Następnego dnia KRS oświadczyła, że "sędzia, co do którego nie wydano orzeczenia o złożeniu go z urzędu lub zawieszeniu, nie może powstrzymać się od orzekania i wykonywania obowiązków służbowych".
Mitera był pytany o ten dwugłos w TVN24. - Moja wypowiedź była na gorąco. To jest bardzo trudne zagadnienie pod względem prawnym, nie ma uzasadnienia pisemnego - zaznaczył.
- Moja wypowiedź była prywatna. Później stanowisko rady. Ja jestem rzecznikiem organu, mnie się może coś podobać, nie podobać, moje zdanie się nie liczy. Liczy się wizerunek i przekaz Rady. To nie są te standardy, żebym od kogokolwiek dostał po głowie (za tę wypowiedź - red.). Niezależność: mówię sobie to, co myślę - dodał.
Podkreślał też, że uchwała trzech izb SN "ma moc zasady prawnej" i "nie można przejść do porządku dziennego", mówiąc, że jej nie ma.
Mitera: skoro Dudzicz podejmuje czynności, to uznaję, że sprawa jest na tyle wyjaśniona
Mitera był pytany, dlaczego w takim razie stanowisko KRS-u prezentował dziennikarzom nie on, tylko sędzia Jarosław Dudzicz, zastępca rzecznika. Stwierdził, że chodziło o "powody techniczne". - Pan Dudzicz jest zastępcą, też musi być aktywowany - zaznaczył.
Dudzicz, wobec którego padają podejrzenia umieszczania antysemickich wpisów w sieci, oświadczył we wrześniu ubiegłego roku, że w związku ze śledztwem, "do czasu wyjaśnienia sprawy" nie będzie występował w charakterze zastępcy rzecznika prasowego KRS.
- Skoro pan sędzia podejmuje czynności, to uznaję, że sprawa jest na tyle wyjaśniona - powiedział Mitera. Przyznał jednak, że "nie zakończyła sprawy prokuratura". - My zwróciliśmy się do właściwej jednostki, właściwego podmiotu, czyli prokuratury, żeby to wyjaśniła - mówił.
Dodał też, że "cały czas istnieje zasada domniemania niewinności", a Dudzicz "nie ma statusu osoby podejrzanej".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24