- Jeśli nowa komisja będzie działała rzetelnie i analizowała te same materiały, do których my mieliśmy dostęp, powinna dojść do tych samych wniosków - mówił w "Kropce nad i" o podkomisji mającej ponownie zbadać przyczyny katastrofy smoleńskiej dr Maciej Lasek. Członek komisji Millera podkreślał, iż żadne zgromadzone do tej pory dowody nie wskazują, że mogło dojść do wybuchu.
W zeszłym tygodniu Antoni Macierewicz powołał nową podkomisję, która ma się zająć ponownym zbadaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej.
"Wiara ma się nijak do chłodnej analizy"
Dr Maciej Lasek, członek Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, która pod przewodnictwem Jerzego Millera badała przyczyny katastrofy podkreślił w "Kropce nad i", że żadne ze zgromadzonych dowodów nie potwierdziły, iż mogło dojść do zamachu. - Wręcz przeciwnie, wszystkie fakty wykluczają tę hipotezę. Komisja też ją rozważała, prokuratura również. Jak do tej pory wszystkie materiały wykluczają wybuch i zamach - tłumaczył.
Lasek wyjaśnił, że gdyby doszło do wybuchu, zostałoby to zarejestrowane. - Byłaby zmiana ciśnienia różnicowego, byłyby symptomy w zapisie rejestratora głosu - wyliczał.
- Wiara ma się nijak do chłodnej analizy opartej na faktach. My pracowaliśmy na faktach, nie opieraliśmy się na wierze, ani przekonaniach - podkreślił.
Lasek przypomniał, że Antoni Macierewicz jeszcze przed wyborami obiecywał ponowne zbadanie przyczyn katastrofy. - Po zmianie władzy swoją obietnicę zrealizował. Jeżeli ta komisja będzie działała rzetelnie i będzie analizowała te same materiały, do których my mieliśmy dostęp, to powinna dojść do tych samych wniosków - zaznaczył.
Zauważył przy tym, że komisja składa się "w większości z osób, które wcześniej wspierały zespół parlamentarny" pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. - Nie udało się do tej komisji ściągnąć żadnych specjalistów, którzy na co dzień zajmują się badaniem wypadków lotniczych. To też o czymś mówi - ocenił.
"Prawda jest dla nas bolesna"
Lasek przypomniał, że przyczyną katastrofy było zejście maszyny poniżej minimalnej wysokości zniżania. - Ten samolot nigdy nie miał prawa znaleźć się na tak małej wysokości, w takiej odległości od progu pasa - podkreślił. Jak stwierdził, "dla ekspertów międzynarodowych przyczyny tej katastrofy są jasne i zrozumiałe". - Takich katastrof, tego typu, było bardzo dużo w lotnictwie cywilnym - zauważył.
- Z czysto technicznego punktu widzenia, badania tej katastrofy, przyczyny są niestety bardzo proste i często spotykane w lotnictwie cywilnym. Było to bolesne również dla nas. Proszę mi wierzyć, że badając tę katastrofę, dziwiłem się przez cały czas, że takie błędy można było popełnić. Nie było natomiast żadnych innych dowodów, które mogłyby świadczyć, że się mylimy - zaznaczył.
- Prawda, którą zawarliśmy w naszym raporcie i która została zaakceptowana przez wojsko jako wdrożone zalecenia profilaktyczne, jest dla nas bolesna. Nie potrafiliśmy bezpiecznie przewieźć najważniejszych osób w państwie - powiedział.
Odpierając formułowane często przez polityków związanych z PiS zarzuty, że raport komisji Millera zbyt mocno ich zdaniem przypomina ustalenia zespołu Tatiany Anodiny, Lasek podkreślał, iż "trudno jest dochodzić do innych wniosków, jeśli się opiera na tych samych faktach".
- To my wskazaliśmy jednak nieprawidłowości w działaniu rosyjskich kontrolerów i wskazaliśmy to jako czynniki, które miały wpływ na zaistnienie tej katastrofy. To my, a nie komisja rosyjska, wskazaliśmy, że Rosjanie podawali informacje, że pozycja samolotu jest prawidłowa, podczas gdy taka nie była. Wykazaliśmy, że sprzęt, którego używali, był prawdopodobnie niesprawny - wymieniał.
"Produkt złego systemu"
Lasek zaznaczył, że w raporcie Millera przeanalizowano nie tylko sam przebieg katastrofy, ale i okoliczności, które do niej doprowadziły.
- Komisja rosyjska była i tak wyjątkowo łagodna w ocenie tego, co się stało, bo skupiła się na samym wykonaniu lotu. My sięgnęliśmy kilka lat wstecz i przeanalizowaliśmy, w jaki sposób doszło do degradacji umiejętności pilotów, którzy przecież nie zrobili tego specjalnie. Oni starali się zrobić najlepiej to, co potrafili. Oni byli produktem pewnego złego systemu - stwierdził.
- Prawda jest zawarta w raporcie komisji Millera. Wystarczy przeczytać - dodał.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24