Mam nadzieję, że prokuratura odzyska te pieniądze - powiedział we wtorek minister zdrowia Łukasz Szumowski, który na konferencji mówił między innymi o zakupie przez resort niespełniających norm maseczek za pięć milionów złotych. Odniósł się także do doniesień medialnych, według których był udziałowcem dwóch spółek jego brata, a jedna ze spółek otrzymywała dofinansowanie. Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej udali się w związku z tym na kontrolę poselską do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Do tej pory w Polsce stwierdzono infekcję u ponad 19 tysięcy osób, spośród których 941 zmarło. We wtorek rano poinformowano o kolejnych 195 przypadkach.
Raport tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje
Na konferencji Ministerstwa Zdrowia, szef resortu Łukasz Szumowski informował o najnowszych danych ze Śląska - największego aktualnie ogniska zakażeń w Polsce. Jak wynika z danych górniczych firm, do wtorkowego poranka potwierdzono 2683 przypadki koronawirusa wobec 2360, o których informowano dobę wcześniej.
"Cała Europa, nie tylko Polska została naciągnięta"
12 maja "Gazeta Wyborcza" opublikowała informacje o tym, że "resort zdrowia kupił za ponad 5 milionów złotych sprzęt ochronny od przyjaciela rodziny ministra Szumowskiego i jego wspólników". Szumowski tego samego dnia potwierdził, że maseczki, o których napisała gazeta, nie spełniają norm i że w związku z tym zażądano "wymiany towaru na adekwatny". Następnego dnia po publikacji gazety ministerstwo złożyło zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.
Szumowski pytany był na konferencji o to, dlaczego maseczki nie zostały sprawdzone przed ich opłaceniem. - Nie pamiętam w historii, by szpital kupując tego typu sprzęt wykonywał specjalistyczne testy laboratoryjne. Żaden minister w krajach Unii Europejskiej tego nie robił. Polska pierwsza to zrobiła, przetestowała nie tylko ministerialne maseczki, ale te które były dostępne na rynku. Okazało się niestety, że te trefne maseczki trafiły do podmiotów, które chciały pomagać ludziom - odpowiedział.
- Na szczęście, co jest dla mnie niezwykle ważne, nasze maseczki nigdy nie trafiły do medyków jako maseczki FFP - powiedział i jak wyjaśnił: - Nie naraziliśmy nikogo na ryzyko, że mógł się przez te trefne maseczki zarazić.
Szumowski zaznaczył, że nikt z resortu "nie podejrzewał, że producenci, którzy produkują taki sprzęt od lat, mogą nie spełniać żadnych norm bezpieczeństwa".
Minister mówił dalej, że "nie było ani jednej oferty, która chciałaby wysłać maseczki bez przedpłaty". - Okazało się, że cała Europa, nie tylko Polska została naciągnięta - stwierdził. - Mam nadzieję, że prokuratura odzyska te pieniądze - dodał. Uściślił, że za maseczki bez certyfikatów resort zapłacił pięć milionów złotych.
Dopytywany, gdzie trafiły maseczki, które nie spełniają norm FFP, Szumowski odparł, że zostały "częściowo rozdysponowane jako maseczki chirurgiczne". - Nigdy żadna maseczka nie trafiła do medyków jako maseczka FFP, czyli ta chroniąca przed wirusem - powtórzył. - Będę zeznawał w tej sprawie jak najszybciej, chciałbym żeby sprawa była jak najszybciej wyjaśniona - oświadczył.
Szumowski: mój brat działa w branży dużo dłużej niż ja w polityce
"Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek, że zanim Łukasz Szumowski wszedł do rządu, był udziałowcem dwóch z wielu spółek, których założycielem był jego starszy brat - Marcin Szumowski. Wspomniane spółki to Vestera i Szumowski Investments.
Spółka Szumowski Investments jest jednym z udziałowców OncoArendi Therapeutics. Według ustaleń "Faktu", w latach 2017–2020 spółka Marcina Szumowskiego otrzymała z publicznych środków co najmniej 74 miliony złotych z dotacji i grantów z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. NCBiR podlega resortowi nauki, w którym Łukasz Szumowski był wiceministrem od końca 2016 do początku 2018 roku. Jego brat był wówczas prezesem OncoArendi Therapeutics.
Jak podała "Wyborcza", w czerwcu 2017 roku, czyli kilka miesięcy po tym, jak został wiceministrem nauki, Łukasz Szumowski miał pozbyć się udziałów w spółkach, które następnie przejęła jego żona - Anna.
Szumowski na konferencji oznajmił, że aktualnie nie ma udziałów w spółce brata. - Miałem kiedyś - powiedział. - Mój brat działa w tej branży dużo dłużej niż ja w polityce. Dostawał zawsze granty, dostawał ich znacznie więcej wcześniej, zanim wszedłem do publicznej służby - tłumaczył. Minister zaznaczył, że trudno określić to "spółką brata", bo - jak wyjaśnił - w firmie jest "wielu udziałowców".
- Nie miałem tu żadnego konfliktu interesów. Nieprawdą są jakiekolwiek doniesienia o tym, że kiedykolwiek nadzorowałem instytucje albo miałem jakikolwiek wpływ na instytucje, które przyznawały te granty - oświadczył. - Doniesienia nie zawsze są rzetelne, będziemy składali (wnioski o - red.) sprostowania w tej sprawie - dodał.
Szumowski dopytywany o udziały w spółce Vestera odpowiedział, że "nigdy jako minister nie posiadał żadnych akcji".
Kontrola poselska Koalicji Obywatelskiej w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju
We wtorek przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej - posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba przeprowadzili kontrolę poselską w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Kontrola dotyczyła dotacji, które otrzymywały podmioty związane z bratem ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, "wtedy kiedy on pełnił funkcje wiceministra nauki, ale też w okresie późniejszym". - Okazało się w NCBiR, że to nie jest 76 milionów, ale w czasie rządów PiS (OncoArendi Therapeutics - red.) otrzymało dofinansowanie na poziomie 140 milionów, czyli dwa razy więcej - powiedział w rozmowie z TVN24 Michał Szczerba po kontroli.
Źródło: TVN24